Proszę Pana..

292 15 6
                                    

Dni mijały nam beztrosko bez żadnych przeszkód. Mimo ciąży i naszego ślubu wszystko było dobrze. A tak miałem mówić, że razem z Tiną planujemy ślub i wesele na maj tak na połowę maja. Obawiamy się też czy z ciążą będzie wszystko dobrze bo na 29 maja Tina ma termin porodu. Leżeliśmy właśnie na kanapie oglądając jakiś film dla nerdów. W sensie ja go tak nazywam dla Tiny to jest najlepszy film.

- ale właściwie po co mają iść do Mordoru? - zapytałem bo w ogóle tego nie rozumiem

- oglądaj a się dowiesz - westchnęła

Ale trzeba przyznać, że czas biegł nieubłaganie. Brzuszek Tiny rósł i był coraz większy.

- ciszę się, że jesteśmy razem tutaj - powiedziałem gładząc ją po włosach

- ja też słońce ja też - złapała mnie za dłoń i splotła nasze palce

- myślisz, że to będzie chłopiec czy dziewczynka?- zapytałem

- wolę by była dziewczynka - powiedziała  skupiona na filmie

- a ja wolę chłopca - powiedziałem

- dobrze porozmawiamy później teraz oglądaj - dała mi szybkiego buziaka w usta i wróciła do oglądania

W połowie filmu ktoś pukał a raczej walił do drzwi.

- Jezu znowu ktoś - mruknąłem wstając

- gdzie ona jest?!- krzyknął jakiś facet gdy otworzyłem drzwi

- kim jesteś i co robisz tutaj - zapytałem opierając się o framugę drzwi

- ojciec jej gdzie ona jest?- odepchnął mnie a w ręku miał broń

Wbiegł po schodach na górę a ja stałem analizując sytuację. Zanim wbiegłem na górę usłyszałem strzał. Stanąłem w salone nie widząc co mam zrobić.

- Do cholery co ty człowieku zrobiłeś?- widziałem na podłodze tine z raną postrzałową w brzuch

Mężczyzna strzelił sobie w głowę i opadł bezwładnie na podłogę. Szybko zadzwoniłem po karetkę i policję .

- kochanie proszę cię spójrz na mnie - patrzyłem jej w oczy, które powoli się zamykały

- Steve proszę cię pamiętaj nie trać czasu na żałobę po mnie, nie zatracaj się w smutku - wydukała krztusząc się

- zaraz przyjedzie pogotowie pamiętaj nie zamykaj oczu błagam nie zostawiaj mnie kochanie - płakałem, mocno ściskając jej dłoń

- Steve - jękneła zamykając oczy

- nie Tina nie błagam - Krzyczałem przytulając ją do siebie

Karetka przyjechała w bardzo szybkim tempie i zabrali ją do szpitala. Tak samo jak policja przyjechała bardzo szybko. Złożyłem zeznania i policjanci zaoferowali mi odwiezienie mnie do szpitala.

- Proszę pana ciało przewieziemy jeszcze dziś do szpitala do hospicjum, mamy nadzieję, że nic pańskiej narzeczonej się nie stało poważnego - powiedział jeden z policjantów - niech pan opowie dokładnie co się jeszcze raz - dodał

- walił w drzwi, poszedłem otworzyć popchnął mnie wbiegł do salonu i postrzelił ją po czym postrzelił siebie - powiedziałem między płaczem

- dobrze powiem tak sprawdzimy jego tożsamość i damy o wszystkim panu znać - powiedział drugi policjant gdy podjechaliśmy pod szpital

Podziękowałem im za wszystko i wbiegłem do szpitala . Wszystkiego wypytałem się w recepcji i udałem się pod wyznaczone miejsce. Czekałem dość długo bo ponad godzinę pod salą operacyjną.

- Pan Harrington? - zapytał lekarz

- tak co z nią? - wstałem przerażony

- Proszę pana... - lekarz westchnął ciężko

W Zasadzie To Tina // Steve Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz