𝗣𝗿𝗼𝗹𝗼𝗴

781 57 89
                                    


— Czy wy wreszcie się uspokoicie?! 

Po całej klasie rozległ się dźwięk grubej książki uderzającej o biurko nauczycielskie. Wszystkie głosy ucichły, a wzrok uczniów został skierowany na pana Kima, wychowawcy klasy 2-3 i jednocześnie nauczyciela języka koreańskiego. Mężczyzna o srogim spojrzeniu lustrował swoich podopiecznych, a jego wzrok spoczywał najdłużej na tych, którzy od kiedy tylko usłyszeli, że rodzice zorganizowali dla nich podczas zebrania niespodziankę w postaci szkolnego obozu przetrwania, albo narzekali, że mają zbyt dużo materiału by pozwalać sobie na takie coś, albo już uzgadniali w jakim składzie będą rezerwować domki. Jednym z uczniów, który zachowywał się najgłośniej, był Riki Nishimura, a to wszystko przez to, że kiedy tylko dowiedział się, że jego klasa będzie jechać z klasą 3-2, niemalże wyszedł z siebie. 

— Skąd taka ekscytacja się zastanawiam — zdziwił się pan Kim, wskazując palcem na tablicę, na której napisana była nazwa miejscowości, do której miały się wybrać dwie klasy, których wyniki były najgorsze w całej szkole. — Jinseomyeon nie jest miejscowością, w której będziecie mieli zbytnio co robić, tak wam tylko powiem. A po pięciu dniach zabierzemy was w jeszcze lepsze miejsce, gdzie załatwimy wam najlepszą szkołę życia. Mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę z tego, że to nie jest dla was żadna nagroda i już po trzech dniach będziecie chcieli wracać do domu. 

Większość nie przejmowała się słowami wychowawcy i tylko nieliczni zaczęli się zastanawiać, co ich czeka w niedalekiej przyszłości. Riki zaliczał się do pierwszej grupy i tak mocno ekscytował się myślą, że będzie na tej samej wycieczce co jego crush, że mógłby nocować pod gołym niebem w towarzystwie tysięcy robaków i owadów, a nawet to by go nie ruszyło. 

Tak, siedemnastolatek miał słabość do kolegi z wyższej klasy, blondyna o imieniu Kim Sunoo, który kiedyś całkowicie przypadkiem pomógł odnaleźć mu salę sportową. Nie wymienili między sobą zbyt wielu słów, ale Japończyk już zdążył stracić dla niego głowę. Z resztą ktokolwiek by się o tym dowiedział, nie mógł mu się dziwić. Sunoo był jednym z najbardziej rozpoznawalnych uczniów w szkole Majang. Swoim uroczym, wręcz lśniącym uśmiechem oraz przesadnie pozytywnym podejściem do życia wyróżniał się na tle pozostałych, gburowatych nastolatków, którzy pochłonięci nauką do egzaminów stracili jakiekolwiek chęci do życia. Na dodatek tego wszystkiego był niemiłosiernie przystojny, przez co przyciągał do siebie niejedne dziewczyny, które na samym początku przynosiły mu ciasteczka upieczone własnoręcznie, a następnie wyznawały mu swoją miłość. 

Dla każdego było zdziwieniem, że wszystkie dziewczyny były spławiane. Dla Rikiego, który przypadkiem zobaczył profil Sunoo na portalu randkowym dla gejów, ani trochę to nie było. Choć już wcześniej przypuszczał, że nastolatek może woleć chłopaków, tak wtedy stuprocentowo się upewnił w swoich przypuszczeniach. 

Pamiętał, jak początkowo pragnął napisać do niego totalnie anonimowo, wcześniej założywszy drugie konto, na którym umieściłby swoje zniekształcone zdjęcie, ale później dotarło do niego, że nie żyje w dramie i Sunoo z pewnością nie polubi go, bo tak po prostu zaczną ze sobą pisać na jakimś felernym portalu. Dlatego postanowił zastosować inną taktykę. 

Każdego ranka wychodził dwadzieścia minut wcześniej, niż miał w zwyczaju kiedyś i szedł pieszo na przystanek, z którego Sunoo rozpoczynał swoją trasę do szkoły. Czekał tam na chłopaka, a kiedy tylko on się tam znajdował, podchodził do niego i pytał się go o godzinę, tak jakby w ogóle nie miał przy sobie telefonu, pomimo że trzymał go w tylnej kieszeni. 

Wiedział doskonale, że wychodzi na głupka i Koreańczyk z pewnością zastanawia się, dlaczego dzień w dzień zostaje wypytywany o godzinę, ale to właśnie w taki sposób Riki chciał rozpocząć ich znajomość. Doszedł do wniosku, że skoro życie to nie drama, to chociaż jego historia miłosna będzie wyglądać jak wyjęta z jednej z nich. 

School camp || sunki ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz