𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗜

522 53 67
                                    


༺♥༻❀༺♥༻

Pakowanie się na wycieczkę nie było ulubionym zajęciem Sunoo. Nie miał pewności, jaka będzie pogoda, dlatego nie mógł ocenić czy trzy pary długich spodni oraz cztery pary szortów będą w porządku. Z resztą co wypadałoby założyć, gdyby okazało się, że ostatecznie wylądują przez tydzień w lesie? Zdrowy rozsądek nakazał wziąć spray przeciwko komarom i kleszczom oraz skarpetki sięgające za kostkę.

Tak więc męczył się przez dobre dwie godziny ze spakowaniem wielkiej czarnej walizki, którą ostatecznie w większości zapchał różnorodnymi ciuchami, kosmetykami, jako że każdy dzień musiał rozpocząć pielęgnacją skóry oraz ręcznikami na wszelki wypadek, gdyby się okazało, że poza własnymi nie będzie innych.

Z kolei do torby podręcznej spakował przekąski na drogę, małe pudełko od chińczyka, jako że ta gra nigdy nikomu się nie nudziła oraz dwa tomy Danganronpy, licząc na to, że podczas kilkugodzinnej jazdy część uczniów uśnie i w spokoju będzie mógł oddać się lekturze.

I to prawdopodobnie przez mangi oraz anime miał takie braki w wiedzy szkolnej. Nawet jeśli chodził na zajęcia dodatkowe i wracał do domu o dwudziestej drugiej, to na przerwach non stop czytał, bądź też chował telefon w piórniku i oglądał Naruto, kiedy miał pewność, że nauczyciel tego nie widzi. Całe szczęście siedział niemalże na samym tyle, więc zazwyczaj nie było z tym problemu. W całym swoim życiu został przyłapany dwa razy, ale o dziwo poza uwagą na forum całej klasy nauczyciele nie zrobili z tym nic.

Sunghoon nie rozumiał jego zainteresowania. Kiedy tylko dostrzegał, że jego najlepszy przyjaciel ogląda już dwusetny odcinek znanego anime z telefonem ukrytym przed innymi, wywracał oczami, a czasami nawet rzucał w niego papierkami byle móc mu przeszkodzić. Gdy tylko Park przychodził do niego na nocowanie, nawet nie wchodziło w grę wspólne oglądanie seriali czy też filmów animowanych. Zazwyczaj grali w to, co akurat Sunghoon przyniósł, albo poddawali się filozoficznym przemyśleniom o czwartej nad ranem, jak wspólnie wychodzili na dwór i kroczyli po pustej jezdni w ciemnościach.

I gdy tak upewniał się, czy miał wszystko spakowane, przypomniała mu się rozmowa sprzed kilku tygodni, podczas której Sung napomknął o przewodniczącym jakieś trzy razy jak nie więcej. Już wtedy zapaliła mu się czerwona lampka, a obecnie był święcie przekonany, że jego najlepszy przyjaciel zabujał się po uszy. Nawet mu tego zazdrościł. On sam nigdy nie mógł na tyle przekonać się do drugiego człowieka, by móc się w nim nawet zauroczyć. Dziewczyny bowiem go nie interesowały i w żaden sposób nie pociągały, a dotychczasowi chłopacy, których spotkał, byli najzwyczajniej w świecie obrzydliwi.

A to wówczas przypomniało mu o wyznaniu Japończyka, który po miesiącu zachowywania się jak idiota, postanowił mu oznajmić, że spodobał mu się. Sunoo nie wiedział, co ma zrobić z tym fantem i starał się tym nawet nie zadręczać. Był to co prawda pierwszy chłopak, który postanowił mu bez ceregieli wyznać prawdę, jako że wcześniej były to same dziewczyny, ale nie zamierzał traktować go inaczej niż resztę. Kim nie był ani trochę nim zainteresowany, o czym dał mu do zrozumienia tamtego dnia, nawet nie pytając go o imię. Gdy tylko przyjechał autobus, tak jak zawsze ruszył na drugi koniec pojazdu i usiadł przy małej dziewczynce. Włożył słuchawki do uszu i zachowywał się tak, jakby tematu nawet nie było.

Inną kwestią pozostawał fakt, że młodszy chłopak zostawił mu kartkę ze swoim numerem, a on ją wziął i jakimś cudem jeszcze jej nie wyrzucił. Trzymał ją za etui telefonu, zbyt leniwy by iść do śmietnika i ją wyrzucić. Jej obecność w żadnym przypadku nie truła mu życia, więc nawet nie zwracał na nią uwagi.

School camp || sunki ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz