𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗩𝗜

237 29 7
                                    

Riki się stresował.

Mówiąc prościej. 

Kiedy umówili się, że chłopak przyjdzie do niego wieczorem, nie uzgodnili konkretnej godziny. W końcu Sunoo nawet by nie wiedział, o której przyjść. A to sprawiało, że Nishimura siedział jak na szpilkach. Gdy tylko Jungwon go opuścił oraz ich znajomy z klasy, z którym nie gadali, przeglądał swoją torbę w poszukiwaniu przyzwoitych ciuchów. Jeansy były niewygodne, więc zmienił je na te same dresy, w których wcześniej ćwiczył. Tyłek ani plecy mu się nie spociły, więc ze spokojem mógł je jeszcze kilka dni ponosić. Gorzej było z górną odzieżą. Koszule nie pasowały, a poza tym nie za często je nosił. 

Spojrzał na niebieską bluzkę z długim rękawem. Była zbyt wygnieciona. 

Czemu on tak panikował? Przecież to nawet randka nie była. Jungwon uparcie twierdził, że Sunoo gołym okiem wygląda na kompletnie niezainteresowanego. Wiedział o tym, ale mimo wszystko dalej miał w sobie te nutkę nadziei. W końcu jeszcze niedawno nie rozmawiali ze sobą, a teraz mieli wspólnie oglądać anime i podczas gry w piłkę nożną uśmiechnął się do niego. Miał szansę, prawda? 

Ostatecznie wylądował z tradycyjną, białą bluzką z kołnierzykiem. 

Leżąc na brzuchu, przeglądał telefon przyjaciela i zerknął na godzinę, która wskazywała dwudziestą pierwszą. Ziewnął przeciągle i uświadomił sobie, że gdy pozbawieni byli atrakcji na tym pustkowiu, z nudów dało się zasnąć szybciej, niż ktokolwiek by to przypuszczał. 

Nie było jednak mowy o zapadnięciu w sen. Riki usłyszał delikatne smyranie o materiał, więc błyskawicznie wstał na czworaka i odpiął namiot. Jego oczom ukazał się starszy chłopak w beżowej, zapinanej piżamie, z włosami zaciągniętymi białą opaską. Jego cera wręcz lśniła, a to oznaczało, że chłopak dopiero co wykonał rutynę pielęgnacyjną.

- Ty wiesz jaka kolejka jest do toalety? - zapytał z oburzeniem, ładując się do środka. - Jakieś dziesięć minut czekałem, żeby móc ryj umyć i się przebrać. 

- Dało się to przewidzieć - skomentował młodszy, zapinając wejście. - I od razu stamtąd tu przyszedłeś? 

Sunoo przytaknął i usiadł na czyimś śpiworze. Podciągnął kolana do klatki i patrzył, jak Japończyk siada obok niego i sięga po telefon. 

- Wczoraj jak przyszedłem do nich w maseczce, to mieli ze mnie polewkę, a teraz pewnie pokaźna grupka się tam pokazała, więc stwierdziłem, że sobie odpuszczę. 

- Czyżbyś przyszedł jako panda albo jednorożec? - zażartował Riki, uśmiechając się pod nosem. 

- Jako żaba - odpowiedział chłopak poważnym głosem, a to sprawiło, że młodszy się roześmiał. 

- Na pewno nawet jako żaba wyglądasz dobrze - powiedział Nishimura, ale jego zmarszczone brwi, rozbawiony uśmiech oraz powolne kiwnięcia głową sprawiły, że nie wyglądał na przekonanego.

- Czyżbyś ty także się ze mnie śmiał? 

Riki stanowczo pokręcił głową. 

- Nie, gdzie tam. 

Sunoo pokręcił głową z niedowierzaniem. Nie mógł powstrzymać się od cichego prychnięcia. Rozejrzał się po otoczeniu, a gdy jego oczy wychwyciły paczkę chipsów, bez pytania po nie sięgnął. 

- To Jungwona? 

- Nie, możesz się częstować. 

Starszemu nie było trzeba powtarzać dwa razy. Otworzył paczkę i nawet bez sprawdzania smaku wziął od razu kilka do buzi. 

School camp || sunki ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz