W odróżnieniu od swojego różowowłosego przyjaciela, Nanjo do urodzin nigdy nie miał urazu choć musiał przyznać, że tego dnia nie spodziewał się, że na drzwiach prowadzących do kuchni zastanie kartkę. Autor, a raczej ich autorzy prosili by zadzwonił pod podany numer jak tylko wstanie i pod żadnym pozorem nie wchodził jeszcze do kuchni. Jako, że do planowanego otwarcia zostało mu jeszcze około trzydzieści minut, z westchnięciem sięgnął po telefon. Dobrze wiedział że za tymi porannymi niespodziankami stały dzieciaki, więc wcale nie zdziwił się gdy po drugiej stronie odebrał Miya.
- Ale ty się trzymasz swojego grafiku! Szczerze myślałem, że to Cherry jest tym punktualnym - przywitał go.
- Może lepiej powiedzcie mi co kombinujcie, bo niestety dziś nie mam dla was całego dnia.
Dzisiejszy dzień, siódmy lipca, zamierzał spędzić na spokojnie. Najlepiej przy lampce białego Latife, niewielkim tortem własnej roboty i ukochanym pracoholikiem. Choć wszystko to miał co prawda zaplanowane dopiero na wieczór ze względu na swoją i Kaoru pracę, szczerze zaczął się obawiać że przez dzieciaki dzień ten będzie wyglądał zgoła inaczej niż go sobie zaplanował i to nie tylko przez coraz bardziej prawdopodobne obawy, że tego dnia się w ogóle nie zobaczą.
- Bez obaw. Zajmiemy ci tylko jedną czwartą dnia. Na ladzie znajdziesz adres, pod który masz przyjechać tylko koniecznie ładnie się ubierz!
- Czy wy nie macie zaplanowaną urodzinową niespodziankę dla mnie? - zgadywał choć to było więcej niż pewne.
Nie mniej byłoby to naprawdę miłe choć Kojiro zauważył, że im więcej lat mu przybywało tym spokojniejsze obchodzenie urodzin wolał od takich przyjęć niespodziankowych. Pod tym względem różnił się od złotookiego, który na swoje przyjęcie niespodziankę nadal czekał pomimo prawie że trzydziestki na karku.
- Jeśli ci powiemy to nici, więc po prostu przyjdź.
- I tylko ze względu na Cherry'ego każecie mi się ładnie ubrać?
To było do przewidzenia, że czarnowłosy wykorzysta nawet taką okazję by zorganizować im coś na wzór randki po uprzednim przyjęciu niespodziance, oczywiście. Ta myśl sprawiał, że zaczął się zastanawiać, czy nie powiedzieć mu jak relacja jego i różowowłosa zdążyła się rozwinąć. Ostatnia noc była przełomowa i chyba finalnie zburzyła dzielącą ich barierę. Wtedy, tamtej nocy w towarzystwie swoim i księżyca jako jedynego świadka z przyjaciół stali się kochankami. Wtedy Kojiro myślał, że naprawdę im się udało, ale kiedy rano obudził się sam - zrozumiał, że w dużej mierze to było tylko chwilowe uniesienia. Procenty i atmosfera po prostu zrobiły swoje. Choć nie żałował tego co zrobili, obawiał się o złotookiego, który tak bez słowa zniknął z samego rana.
- No właśnie, że nie.
- Jak to? - zapytał udając zaskoczonego.
- To jest dobre pytanie, ale mam wrażenie że nie jest sobą. W końcu dał nam kluczyki do swojego domu i pojechał.
- Wiesz może gdzie? - zapytał z nadzieją, że może któryś z dzieciaków wie coś więcej choć nie sądził by Kaoru zwierzył się z tego skoro najwyraźniej potrzebował samotności.
Ta działała na niego dwojako. Pół biedy jeśli mu naprawde pomoże. Gorzej jeśli wpędzi w nostalgię.
- Nie, ale mówił że wróci dopiero wieczorem. Wiedziałeś, że on jeździ motorem?
- Tak, ale... Czekaj! Wziął motor?
- Dlaczego wydajesz się zaskoczony skoro o tym wiesz?
- Bo nie pamiętam kiedy ostatnio na nim jeździł. Sam zresztą pomyśl. W yukacie nie byłoby mu zbyt wygodnie.
CZYTASZ
||OS|| Matchablossom
FanfictionMyślę, że tytuł mówi sam za siebie. Znajdziecie tu różne one shoty z ukochanym zielono-różowym duetem. Dodatkowe informacje/Przypomnienie: Anime: Sk8 the Infinity Nazwa shipu: Matcha Blossom (Cherry x Joe/Kaoru x Kojiro)