- No i jesteśmy - westchnął ciężko Kaoru opierając czoło o kierownicę.
Był zmęczony i to bardzo. Temperatura, która z każdą godziną wydawała się rosnąc sprawiała, że nie tylko był poirytowany, ale też czuł się jakby miał się zaraz roztopić.
- Boże, jak gorąco - odezwał się Shadow wachlując się gazetą.
Pomimo ubioru odpowiedniego na porę i klimatyzacji w aucie, zaczynał mieć dosyć ciepła. Lubił lato, ale nie tak wysokie temperatury. Nastolatki narzekały na to najmniej, zaś Kojiro zamiast na ciepło, narzekał na bolącą rękę.
- Nie mogłeś pożyczyć wachlarza od Cherry'ego? - zapytał Miya otwierając drzwi od strony pasażera.
- Nie mógł - odpowiedział za niego Cherry.
- To czemu nie wziąłeś ich więcej? Na pewno masz ich w swojej kolekcji sporo. Zaoszczędziłbyś nam cierpienia.
- I tak kierowca ucierpiał najwięcej.
- I ty jeszcze narzekasz?! - oburzył się Kojiro rozmasowując mięśnie przedramienia. - Przez ciebie myślałem, że odpadnie mi ręka.
- I tak wygląda pomoc z twojej strony - westchnął złotooki.
- Wachlowałem jaśnie pana przez ponad godzinę!
- To wciąż za mało. Zaraz się roztopię - jęknął.
- Nie widać.
- Zaraz będziesz wracał na pieszo z powrotem - zagroził nie odrywając czoła od kierownicy.
Za jakie grzechy dał się namówić na ten wypad? Czemu to Kojiro nie mógł prowadzić? A no tak... Przecież to ten przeklęty goryl jak na złość wypił mu z rana przygotowany kieliszek wina.
- Nie jeśli to Hiromi będzie prowadzić.
- Nie dzięki?
- Ty tak na serio, staruszku? - prychnął rozbawiony Miya. - Wysiadacie, czy nie?
- Poczekam. Idźcie.
- No chyba nie, matka. Bez ciebie to się źle skończy.
- Ze mną jeszcze gorzej.
- W najgorszym przypadku zamkniesz nas w tej klatce co jest udostępniana do zdjęć.
- Mogę już na starcie?
- Nie możesz. Idziemy - zadecydował Miya.
Reszta ochoczo ich posłuchała wysiadając. Jedynie biedny Hiromi zmuszony był zabrać plecak i torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami jako, że na miejscu chcieli też coś zjeść. Kojiro machnął mu dłonią by już szli, a oni do nich zaraz dojdą. Wpierw chciał porozmawiać ze swoim mężem. Choć od wielkiego wydarzenia nie minęło sporo czasu, Nanjo sam był zaskoczony z jaką łatwością przyszło mu nazywanie Kaoru swoim mężem. Za każdym razem przychodziło mu z taką naturalnością jak gdyby nie byli ze sobą rok, a przynajmniej sześć lat.
- Jak się czujesz? - zapytał dotykając jego ramienia.
- Źle. Głowa mnie boli i gorąco mi. Cud, że dojechaliśmy tu bez wypadku.
- Chcesz się przebrać?
- C-co? - zaskoczony odwrócił głowę by spojrzeć prosto w rubinowe oczu.
- Wziąłem ci zestaw lżejszych ciuchów.
- Kochany jesteś.
- Faktycznie słońce ci zaszkodziło.
- Przywalę ci jak tylko odzyskam siły.
- A jednak nie zaszkodziło. Może lepiej oszczędzaj je na coś innego, dobrze? - puścił mu oczko.
CZYTASZ
||OS|| Matchablossom
FanficMyślę, że tytuł mówi sam za siebie. Znajdziecie tu różne one shoty z ukochanym zielono-różowym duetem. Dodatkowe informacje/Przypomnienie: Anime: Sk8 the Infinity Nazwa shipu: Matcha Blossom (Cherry x Joe/Kaoru x Kojiro)