W środę wkroczyliśmy do klasy Obrony i... cóż, po usunięciu ostrego zapachu czosnku nie zauważyłem większej poprawy. Zniknęły niechlujne klatki z magicznymi stworzeniami i edukacyjny klimat, który Quirrell jakimś cudem stworzył, zaś w środku pojawiło się co najmniej tuzin ruchomych portretów, które głaskały nadmiernie napompowane ego Lockharta.
'Tylko tuzin? To nic w porównaniu z tym, ile portretów znajduje się w dworze Malfoyów.' pomyślałem sobie z drobnym chichotem. Draco rzucił mi spojrzenie, ale kiedy podążył za moim wzrokiem, z jego gardła wydobył się podobny dźwięk. Dobrze, nawet on rozumie, jak taka ilość portretów może być głupia.
Zajęliśmy miejsca w trzecim rzędzie przy oknach, jak zwykle ślizgoni zebrali się w jednej kolumnie, podczas gdy gryfoni zajęli drugą kolumnę ławek. Stało się to naszą rutyną. Nasz rok był tak mały, że jeśli zaprzyjaźnisz się nawet z garstką uczniów, to w zasadzie masz kontrolę nad rozmieszczeniem miejsc na całym roku. To dlatego mogłem oprzeć się o Draco i pomachać do Hermiony - która siedziała z Ronem - i Neville'a, który siedział z Seamusem. Pansy, Blaise, Crabbe i Goyle siedzieli albo za, albo przed Draco i mną.
- Pozwólcie, że przedstawię wam wszystkim, waszego nowego profesora Obrony przed Czarną Magią... mnie! - Lockhart wszedł do pokoju z tym wstępem, wypuszczając protekcjonalny chichot. Nieśpiesznie zszedł po schodach ze swojego gabinetu do klasy, opowiadając o sobie i uśmiechając się uroczo do pań.
Ach...
'Hermiono przysięgam na Hadesa i Anubisa, jeśli to było twoje westchnienie to masz SZLABAN -'
- Pomyślałem, że zaczniemy dzisiejszy dzień od małego quizu! - Moje myśli zostały odcięte, gdy Lockhart wyciągnął stosy pergaminów i zaczął je rozdawać uczniom. - Tylko po to, żeby sprawdzić, ile z moich książek... przyswoiliście.
Spojrzałem na quiz i skrzywiłem się na czcionki użyte do napisania pytań, wszystkie wymyślne pętle, a żadnej struktury. Prawie wszyscy wokół mnie mruczeli na głos różne typy pytań, które były na teście, wyciągając jednocześnie swoje pióra.
No właśnie, pióra.
Odpinając torbę, sięgnąłem do środka, aż poczułem uchwyt mojego nowego pióra. Zacząłem je wyciągać, Draco zauważył białe upierzenie ogona pawia z jego rodzinnego domu. Ledwie zauważyłem, jak pokój stał się cichy, gdy wyciągałem pióro... i wyciągałem... i wyciągałem...
I wyciągałem.
- Przy robieniu pióra powinno się je przeciąć! - Draco wysyczał mi do ucha, gdy skończyłem wyciągać półtorametrowe pawie pióro. Było prawie niemożliwe do utrzymania równowagi w moich rękach, ale dałem radę. Masywne upierzenie wygięło się nad moją głową i zawisło tuż nad stołem Crabbe'a i Goyle['a. - To dlatego kupiłeś tę torbę?
Wzruszyłem ramionami, nie chcąc udzielić mu bezpośredniej odpowiedzi, gdy tymczasem spojrzałem w oczy naszemu profesorowi.
- Miał pan zamiar rozpocząć test, sir?
Lockhart, po rzuceniu okiem na swoje własne pawie pióro - choć nie tak imponujące jak moje - przeczyścił gardło.
- Dobra... zaczynamy!
1. Jaki jest ulubiony kolor Gilderoya Lockharta?
Jak to się ma do programu nauczania? Spalone masło.
2. Jaka jest sekretna ambicja Gilderoya Lockharta?
Pewnego dnia być bardziej sławnym niż Harry Potter, ale żeby to zrobić musi zabić Sam-Wiesz-Kogo, co jak obaj wiemy, nie stanie się w tym życiu. Ani w następnym.
CZYTASZ
(2) Harry Potter and- Oh God, Not this Guy || tłumaczenie
FanfictionJeden rok minął, zostało sześć. Powinno pójść całkiem sprawnie i gładko, skoro Harry w końcu uczy się magii! Posiada silne grono przyjaciół, rosnący wpływ na otoczenie i podstawowy plan na życie. Wszystko, co Harry musi teraz zrobić, to upewnić się...