Rozdział 3

121 16 0
                                    


- Nic ci nie jest? - spytałam leżącego chłopaka. Nieznajomy był w takim szoku, że nie zdołał mi odpowiedzieć. Przekierowałam wzrok na Owena. Trener powoli wyciągnął rękę w stronę stworzenia.

- Blue, cofnij się - Jego ulubienicy to się nie spodobało i kłapnęła ostrzegawczo zębami.- Hej Hej! Co powiedziałem? - powiedział ostrzej - Delta, widzę cię, cofnij się! - wyciągnął drugą rękę w stronę ryczącego stworzenia - okej, dobrze cofnij się. Dopiero po chwili zauważyłam jak małymi kroczkami powoli się wycofywał.- Charlie, nie ruszaj się! - po tych słowach opuścił jedną rękę - zamknijcie bramę! 

Czy on do reszty zwariował? Ani mi się śni tego robić. Nic nie powiedziałam tylko zaciskałam pięści na kratach. Bitwa rozgrywała się w mojej głowie.

- Zwariowałeś?! - krzyknął Barry

- Zaufajcie mi! - odpowiedział Grady

- Zamknijcie tę bramę! - krzyknął chłopak, który wcześniej wpadł do drapieżników.

 Nie mając innego wyjścia podeszłam do ściany z różnymi przyciskami i jeden z nich nacisnęłam. Kiedy brama się już prawie zamknęła Owen w ostatniej chwili przeturlał się pod nią i usiadł w tej samej chwili kiedy ona się zamknęła. Raptory rzuciły się w jego stronę ale odbiły się od metalowych krat. Barry pomógł mu wstać a ja niewiele myśląc rzuciłam się w jego ramiona. Szczęśliwa, że nic się nie stało mocno go przytuliłam, jednak zaraz się opamiętując. Puściłam go i stanęłam kawałek dalej.

 To było dziwne.- Przepraszam... to była niezła akcja - wymruczałam pod nosem. 

- Nic mi nie jest - oznajmił Grady tylko się uśmiechnął i przechodząc obok poczochrał mnie po włosach. Starałam się jak najlepiej zakryć twarz by nie było widać rumieńców.

- Trzeba było dać im go zjeść - zaśmiał się Barry i wskazał na chłopaka w czapce.

 Chwilę później ciemno skóry odszedł a ja zostałam z Owenem, który zwrócił uwagę na młodszego.

- Ty jesteś ten nowy? - spytał. Dopiero teraz lepiej mu się przyjrzałam. 

- Tak - odpowiedział niepewnie

- A pomyślałeś dlaczego zwolniło się miejsce? - zagadnął trener raptorów poważnym tonem. Do nowicjusza jakby dotarły słowa starszego, a jego oczy były jak pięciozłotówki - Nie odwracaj się tyłem do klatki. 

Chłopak odprowadził Owena wzrokiem, potem jednak spojrzał na warczącą groźnie Blue. Była dosłownie przytknięta pyszczkiem do krat, a jej pazury lekko wystawały poza. Grady wystawił w moją stronę rękę a ja ją złapałam, niespodziewanie lekko mnie objął i wyprowadził zza krat. Całemu widowisku przyglądał się Hoskins. Spojrzałam na niego pytająco ale nic nie powiedział, tylko odszedł w stronę swojego wozu.



Po całej akcji trochę zmęczona wróciłam na wybieg gdzie byli Gucio i Edek. Koło placu znajdowała się moja przyczepa. Gdy do niej weszłam od razu padłam wyczerpana na kanapę. Postanowiłam chwilę odpocząć po czym zabrałam się za robienie jakiegoś obiadu. Przystałam na zwykłych kanapkach, bo nie miałam siły ani ochoty robić czegoś więcej. W lepszej formie wyszłam do swoich pociech, czekał ich przecież jeszcze trening. Gdy wyszłam na dwór oba triceratopsy do mnie podbiegły.

 - No co tam? - każdego z nich pogłaskałam. Jeden z nich zaryczał i trącił mnie w nogę, to znaczyło, że chcą się bawić

- Już zaraz - zapewniłam je. 

Kątem oka zauważyłam najbardziej niechcianego gościa. Był nim Vic rozmawiający z innym facetem, czego on ode mnie chciał. Starałam się nie zwracać na nich uwagi, jednak Hoskins co chwila wskazywał na mnie palcem. Wiedziałam, że teraz zwierzęta się nie skupią więc odpuściłam dzisiejszy trening. Nie mając nic lepszego do roboty wytężyłam słuch, chciałam usłyszeć o czym oni rozmawiają i o dziwo mi się to udało. 

- ta dziewczyna... jak ona ma na imię?

- Alice - odpowiedział drugi

- Tak właśnie, też dobrze sobie radzi może by tak wykorzystać..

 Dalej po prostu ode chciało mi się słuchać. Nikt nie będzie używał moich podopiecznych jako broni.

                                                     *              *             *


- Alice! - ktoś za mną zawołał.

Cholera proszę tylko o chwilę spokoju, tylko odrobinę. Odwróciłam się i ujrzałam czarnowłosą kobietę. Obok niej szła dwójka chłopców. 

Postaraj się przeżyć / Owen GradyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz