Rozdział 4

136 14 3
                                    

W moją stronę szła czarnowłosa kobieta w okularach, za to za nią szli chłopcy, a dokładniej dwójka. Jeden z nich spoglądał z ogromnym zainteresowaniem na moich podopiecznych a drugi, starszy ciągle spoglądał w telefon. Jak najszybciej chciałam czmychnąć ale głos dziewczyny mnie powstrzymał. 

- Alice, poczekaj! 

- Nie mogę, mam robotę - odkrzyknęłam i miałam już iść, gdy nagle złapała mnie za ramię 

- Przecież miałaś ostatnio pokaz. 

No tak, jej nic nie umknie. Praktycznie od razu ją rozpoznałam, miała na imię Zara i była asystentką Claire. 

- Cześć, chciałaś czegoś? - spytałam. 

Czarnowłosa olała moje pytanie i przedstawiła chłopców 

- To jest Gray i Zach - mówiąc to wskazała najpierw na niższego a następnie na wyższego. 

Miałam już coś powiedzieć, gdy nagle zadzwonił jej telefon. Jak najszybciej odeszła od nas i odebrała. 

- Czy to są Triceratopsy? - oczy młodszego zaświeciły się. 

- Tak, poznajcie Edka i Gucia. Akurat zwierzęta znajdowały się daleko od nas, więc chłopiec zapytał: 

- Możemy do nich podejść? 

- Jak najbardziej, ale uważajcie na siebie. 

Podeszliśmy do nich a wtedy Gray wystawił do jednego z nich rękę i delikatnie pogłaskał. Miałam szczęście, że trafiły mi się tak przyjazne okazy. Spojrzałam na kobietę rozmawiającą przez telefon i się zamyśliłam.

 - Kim jest dla was Zara? 

- Ona? Naszą "Opiekunką" - powiedział Zach 

- Niestety ciocia Claire nie miała czasu z nami pójść więc przysłała ją - dodał Gray 

Miałam chwilowego laga. Zaraz zaraz.. 

- Mówicie o rudowłosej Claire? 

- Tak to nasza ciocia - odrzekł Zach - znasz ją?

 - Tak to moja przełożona i tym samym przyjaciółka. 

Naprawdę miło rozmawiało mi się z chłopcami. Wiewiórka nigdy mi o nich nie wspominała. Po kilku minutach wróciła do nas Zara i wszyscy pożegnali się ze mną. Wróciłam do przyczepy aby się przebrać. W drodze oczywiście Gutek i Edek chcieli się bawić, więc poświęciłam im chwilę uwagi. Zmęczona otworzyłam drzwi do mojego " domu" i już miałam wejść, gdy znowu rozległ się głos. 

- Do jasnej cholery, czy już naprawdę nie zaznam spokoju dzisiaj?! - rzuciłam zdenerwowana i odwróciłam się. 

Tego się nie spodziewałam. Przede mną stał Owen Grady trener raptorów, którego miałam zaszczyt ostatnio poznać. 

- Oj no nie złość się tak - posłał mi uśmiech

 - Co tu robisz? - nie kryłam zaskoczenia

- Pan Masrani chce, żebyśmy obejrzeli nowego dinozaura i jego wybieg 

- Nowego dinozaura? Ale po co? Mało im?

- Nie mogę ci na to odpowiedzieć, bo sam nie wiem.

 - Dobra daj mi chwilkę, pójdę się przebrać. 

Ponownie otworzyłam drzwi i weszłam do środka, znajomy chciał za mną wejść ale go powstrzymałam. 

- Ty poczekaj tutaj

Kiedy byłam już sama odetchnęłam głęboko. Szybko podeszłam do lustra i się przejrzałam. Dosłownie samej siebie się przestraszyłam. Potargane włosy plus pogniecione ubranie nie wyglądało dobrze. Szybko się przebrałam, przemyłam twarz i uczesałam. Wyglądałam o niebo lepiej. Włosy zawiązałam w koński ogon i wyszłam. 

Schodząc po schodkach, które prowadziły do drzwi przyczepy potknęłam się. Zaczęłam lecieć, z przestrachu aż zamknęłam oczy. Nagle poczułam jak silne ramiona owijają się wokół mojej talii. Owen złapał mnie po czym postawił na nogi przed sobą. Dzieliło nas naprawdę mało, czułam jego ciepły oddech na sobie. Co dziwne trzymał dalej na mnie swoje wielkie dłonie. 

- Przepraszam - powiedziałam po czym odsunęłam się

 - Uważaj, nie zawsze będę mógł cię uratować. 

Oboje poszliśmy do auta, bardzo się cieszyłam, że mężczyzna nie widział mojej twarzy, która była cała czerwona. 

Droga mijała nam w ciszy, szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam co powiedzieć. Po kilku minutach Grady postanowił się odezwać:

 - Wiem tylko tyle, że zrobili tego dinozaura

 - Zrobili? - spytałam zaskoczona. 

Teraz to jak najszybciej chciałam znaleźć się na miejscu. 

Wreszcie znaleźliśmy się przed bramą wyjazdową. Podszedł do nas człowiek, mogłam się założyć, że to był jeden ze strażników tu stojących. 

- Nazwisko - powiedział przyglądając się nam 

- Owen Grady - odpowiedział trener raptorów. 

Strażnik sprawdził coś na kartce po czym się uśmiechnął 

- Możecie jechać

Dojechaliśmy pod wielkie ogrodzenie. Samochód zatrzymał się a Owen wyszedł jako pierwszy, okrążył pojazd i otworzył moje drzwi. Na dodatek pomógł mi wysiąść. 

- Dziękuję - powiedziałam cicho

Obok nas znajdowało się wypasione i tym samym drogie auto, tylko Claire mogła takim przyjechać.


- Wreszcie jesteście - oboje usłyszeliśmy głos rudowłosej, która szła w naszą stronę. 

Była ubrana w białą koszulę i tego samego koloru spódnicę.

 - Cieszę się, że przyjechałaś Alice - posłała uśmiech w moją stronę i poszła przed siebie a my posłusznie za nią. - Od kilku miesięcy można rezerwować bilety. Park co kilka lat musi wyprowadzać nowe atrakcje, żeby odnowić zainteresowania- szła w kierunku schodów - Korporacja postawiła na modyfikację genów.

 - Dinozaury nie wystarczą? - spytałam 

- Nasze grupy docelowe uważają że nie - odpowiedziała po czym dodała - Ale Indominus-Rex to zmieni.

 - Indominus- Rex? - spytał z niedowierzaniem Owen 

- Nazwa musiała być groźna, ale łatwa- odwróciła się do nas przodem kiedy byliśmy na szczycie schodów, koło nas znajdowały się jakieś drzwi - Czterolatek nie powtórzy Archeornitomimus

 Spojrzeliśmy zdziwieni na siebie z Owenem.

 - Ty świetnie je wymawiasz - powiedziałam ze śmiechem

Postaraj się przeżyć / Owen GradyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz