Rozdział 9

33 5 1
                                    


Z trudem przedzieraliśmy się przez gąszcz drzew. W dalszym ciągu rozglądaliśmy się za chłopcami, do tej pory ich nie znaleźliśmy. Owen szedł pierwszy. W pogotowiu trzymał broń wysuniętą lekko naprzód. Ruda szła za nim. Dalej była zdruzgotana. Co się dziwić. Pewien jaszczur uciekł z zagrody i od razu niszczy cały park, w dodatku jej siostrzeńcy zaginęli. Ja szłam jako ostatnia, osłaniałam tyłu. Było bardzo parno, włosy przyklejały mi się do spoconej skóry, kręciło mi się w głowie. Może był to skutek ostatnich zdarzeń? 

Niefortunnie nie zauważyłam korzenia wystającego z ziemi i zaliczyłam trochę bolesną glebę. Trener raptorów pojawił się sekundę później obok mnie. Denerwowało mnie to, że widzi mnie w tak zawstydzających sytuacjach. 

- Alice? Wszystko w porządku? 

Silne ramię mężczyzny owinęło się wokół mojej talii i z łatwością mnie podniosło. Grady zamiast postawić mnie na nogi przyciągnął mnie do siebie. Wydawać by się mogło, że jego uścisk jest tak mocny jakby nie chciał abym się z niego uwolniła. 

 - Hej, powiedz boli cię coś? - dalej wypytywał 

Słysząc jakiś odgłos zbystrzałam. Jak ofiara słysząca skradającego się drapieżnika. Jednak nie był to żaden drapieżnik. A raczej charakterystyczny odgłos silnika auta.

 - Słyszycie?! - przerwałam mężczyźnie. 

W tym samym czasie Owen i Claire popatrzyli na siebie. Grady chwycił mnie mocno za rękę i ruszył biegiem w kierunku dźwięku. Przyjaciółka pobiegła za nami. Przed sobą ujrzałam zarośnięte wejście do jakiegoś pomieszczenia. Wyglądał jak garaż. Weszłam jako pierwsza. 

- Alice, bądź ostrożniejsza - powiedział Owen posyłając mi niezadowolone spojrzenie na to, że wypuściłam jego rękę 

- Tak, przepraszam - powiedziałam szybko aby go nie zezłościć. 

Kiedy weszłam do środka pierwsze co rzuciło mi się  w oczy to leżący na ziemi materiał. Od razu do niego podeszłam i przyjrzałam się mu. Podniosłam znalezisko i spojrzałam pytająco na Claire

 - To ich? 

- Tak! 

Owen chwilę mi się przyglądał a następnie podszedł do czerwonego terenowego auta, które stało w prowizorycznym garażu. Pojazd był cały zarośnięty. Jedno z lusterek oplatała liana. Mężczyzna włożył rękę przez otwarte okno i spróbował odpalić. Nic z tego.

 - Udało im się uruchomić samochód?- spytał przeglądając różne rzeczy poukładane na półkach.

 - Otwórz maskę, może da się jeszcze coś zdziałać - mruknęłam dalej międląc w ręce ubranie jednego z zaginionych chłopców. 

Niespodziewanie usłyszeliśmy jakiś odgłos, jakby mruknięcie. Z dachu pomieszczenia posypał się na nas piach. Ruda schowała się za Gradym. Już wiedziałam co to jeste...

 - Alice, chodź tu szybko, tutaj do mnie - wyszeptał Owen. Próbowałam przejść po cichu do auta jednak odgłos się powtórzył. - Tylko spokojnie, dasz radę Alice 

Przestraszona wstrzymałam oddech. I właśnie w tym momencie zapragnęłam być obok Owena, czułam się przy nim dobrze. Nie wiedząc co zrobić po prostu ruszyłam w stronę mężczyzny. Grady zręcznie mnie złapał i od razu opadł ze mną w ramionach na ziemię. Mocno przyciągnął mnie do siebie i nie puszczał. Za żadne skarby nie chciał mnie wypuścić. Trener raptorów wyjrzał aby zobaczyć gdzie zostawił broń. Stała oparta o drzwi auta. Chciał ją jakoś sięgnąć. Jednak widząc wielką łapę, która niespodziewanie się pojawiła od razu zaprzestał swoich czynów. Słysząc dziwny odgłos dochodzący od stworzenia jeszcze bardziej się skuliłam. Grady oparł brodę na mojej głowie. Potwór przysunął swój ogromny łeb i zaczął węszyć. kilka razy popchnął auto, ale na tym się skończyło. Owen korzystając z okazji szybko sięgnął po broń. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. 

Postaraj się przeżyć / Owen GradyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz