Przeszkody.

399 28 4
                                    

            Świeżo zbudowana galeria sztuki w mieście prezentowała się dostojnie i elegancko. Neonowy napis z nazwą odznaczał się w nocy i dawał ładną, niebieską poświatę na schody pod nim. Ludzie, którzy stali na zewnątrz, tuż przy wejściu byli ubrani bardzo oficjalnie- czarne garnitury i błyszczące sukienki cały czas przykuwały uwagę Erwina. Podczas gdy oni napawali się pięknem sztuki, on myślał tylko o wielkim napadzie na galerię. Z pewnością sprzeda ukradzione obrazy i rzeźby za miliony.

Stał obok Kuia- niskiego mężczyzny, który w swoim czerwonym garniturze prezentował się nienagannie. Jedynie okulary były dość zabawnie duże w porównaniu do głowy Chaka, przez co niekiedy mu się zsuwały i musiał je poprawiać. Włosy miał starannie poczesane do tyłu. W pewnością użył nie małą ilość żelu. Kui pasował do takiego środowiska- nazbyt ubranego i pozornie dostojnego. Odnajdywał się w tym, jak ryba w wodzie, przez co było im o wiele łatwiej wmieszać się w tłum i pozostać niezauważonymi. Pozwoliło im to na staranne obejrzenie budynku i rozpoczęcie wielkich planów.

Erwin oczywiście nie odstawał od reszty ludzi. Był ubrany w biały garnitur, a mały kolczyk w prawym uchu dodawał mu zadziorności. Stał pełen dobrej energii, ponieważ nic nie poprawia tak dobrze humoru, jak nowy napad, który musi rozgryźć. Napędza go, ma za każdym razem wrażenie, że myśli dwa razy bardziej, porusza się dwa razy szybciej, wszystko robi dwa razy dokładniej i lepiej... Uważa, że napady go polepszają, nawet jeśli nie są moralne.

Oboje postanowili wejść do środka budynku. Pierwsze co zobaczyli, to bramki wykrywające metal. Przeszli przez nie bez większych problemów, ponieważ nie mieli przy sobie nic nielegalnego. Ochroniarz za biurkiem popatrzył się podejrzliwie na dwóch mężczyzn, jednak nic nie powiedział. Nie musieli płacić, ponieważ dzisiejsze wieczorne otwarcie było tylko dla największych ludzi Los Santos. Do nich należeli oczywiście Kui Chak i Erwin Knuckles. I choć właściciel nie miał zamiaru zapraszać popularnych złodziejów, musiał to zrobić. Być może, któregoś słonecznego dnia dostał anonimowy list w pogróżkami, ale to tylko domysły.

Erwin rozejrzał się po głównym wejściu. Wszystko prezentowało się bardzo elegancko. Wielkie, bogato zdobione żyrandole świetnie oświetlany pomieszczenia i dodawały klasy. Na ścianach wisiały obrazy o przeróżnej tematyce. Ludzie snuli się w parach bądź pojedynczo dyskutując pod nosem i oglądając z mniejszym lub większych zainteresowaniem. Niektórzy stali w kółkach, zawierając nowe znajomości i rozmawiając o swoich biznesach. Nie obyło się również bez policji. Funkcjonariusze przewijali się przez jakiś czas w cywilnych ubraniach, z plakietką zawieszoną na ich szyi. Ze względu na to, że Kui miał o wiele lepsze stosunki z policją, dowiedział się, że dzisiaj kilku z nich będzie obserwować całe wydarzenie i pilnować tłumu. Dwóch mężczyzn nie było poszukiwanych i mogli spokojnie obserwować sztukę, a bardziej cały budynek i jego rozkład.

- Kamera po prawej- szepnął Kui, ukradkiem pokazując wzrokiem miejsce. Erwin pokiwał głową.- A tam są drzwi wejściowe. Z wierzchu widać, że mają ciężkie zabezpieczenia na sobie, więc przydałoby się inny sposób na znalezienie się w środku.

-Po przeciwnej stronie ściany wisi kolejna kamera- powiedział Erwin. Przeszli do wgłębienia po lewej.- Drzwi. Być może to pokój prezesa? Znajdziemy tam wszystkie kody, albo coś naprawdę drogiego.

- Coraz bardziej podoba mi się ten pomysł na napad. Już nawet wiem co powiem do policji, gdy będę z nimi negocjował. „Dobry wieczór, tu Zakszot, a tutaj odbywa się napad."

- A może bardziej „No co tam kurewki? Wyciągniemy pierdolone złotą kurę, a wy będziecie stać i się patrzeć!"

- Coraz bardziej zaskakuje mnie twój porywczy temperament.

Witaj Ekscelencjo || 5City S1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz