Moment pojednania w morzu klęsk.

722 47 22
                                    

      Patrzenie na Arcade z perspektywy biura od zawsze było dla Erwina relaksujące. Przez niemal zasłonięte rolety, które nadawały mu anonimowości, widział ludzi z wlepionymi pijackimi uśmiechami na twarzach, pogrążonych w niedbałym tańcu. I choć nie przesiadywał w barze często lubił tam być, ponieważ mógł przebrać się w niewygodne ciuchy, usiąść przy biurku i przyjąć najbardziej oficjalną postawę, na jaką go stać. Starał się wtedy siebie przekonać, że jego życie jest normalne.

Zza okien dało się usłyszeć przytłumioną muzykę i rozmowy, które przekrzykiwały głośniki. Parę z nich należało do pewnej grupy chłopaków, którzy byli dla niego jak bracia- darzył ich wielkim szacunkiem i przyjaźnią. Odkąd tylko poznał mężczyzn, nie wyobrażał sobie bez nich życia. Stanowili dla Erwina dopełnienie. Słyszał głośny krzyk Davida, śmiech Carbonary i Laboranta, niski głos Vasqueza i ostrzeżenia Kuia, aby zachowywali się ciszej. Co prawda brakowało tu kilku osób, które sprawiały, że na twarzy Knucklesa pojawiał się uśmiech, jednak takie towarzystwo mu wystarczało. Ta ciepła i rodzinna atmosfera zawsze czaiła się, gdy wspólnie spędzali czas. Było to na swój sposób magiczne i piękne.

Erwin chciał do nich dołączyć, aby nieco się rozluźnić po intensywnym tygodniu dostania się do środka Union Depository, jednak musiał uporządkować kilka dokumentów, o które prosiła go Heidi- jego prawa ręka, jeśli chodzi o Arcade i serdeczna przyjaciółka. Co prawda nie była to czysta przyjaźń, ponieważ ta dwójka miała za sobą kilka wzlotów w apartamencie dziewczyny, jednak dalej pozostawali w neutralnych stosunkach. I pewnie mężczyzna kazałby zrobić to komuś innemu, bo papierkowa praca go zwyczajnie nudziła, jednak dzisiaj postanowił, że będzie odpowiedzialnym szefem. Niestety, ale Heidi po prostu umie przekonać Erwina do działania. Niekiedy to go wkurza, że spełnia prośby blondynki mimowolnie.

Siwowłosy pomimo prośby i postanowień kierował się do głównego pomieszczenie Arcade, w którym znajdowała się reszta zgrai- był zbyt zmęczony na przewracanie kolejnych kartek. Odłożył niedbale plik dokumentów na biurko i zszedł na dół. „Zrobię to później."- pomyślał.

Tak więc kierował się do kanap, na których siedzieli znani mu mężczyźni. Uśmiechnięci od ucha do ucha powitali go radośnie i zrobili mu miejsce.

- Panowie, mamy siedemdziesiąt milionów! Prawdopodobnie nikt nie ma takich pieniędzy w tym jebanym mieście!- oficjalnie poinformował Erwin, na co reszta grupy zaczęła klaskać i wiwatować.

- Myślę, że gdy mówisz „mamy" masz na myśli podział, co? – powiedział sarkastycznie Carbo.

Reszta grupy tylko zaczęła parskać śmiechem na same słowo „podział", które nie istniało w słowniku Erwina. Ten tylko machnął ręką i czekał na jak najszybszą zmianę tematu. To nie tak, że nie chciał dawać im pieniędzy- gdy tylko ktoś prosił go o przelew, od razu go robił. Po prostu bardzo lubił, gdy na jego koncie pojawia się siedmiocyfrowa kwota.

- On i podział? Nigdy nie słyszałem- odparł David, który już dawno nie stykał się z jakąkolwiek trzeźwością. Siedział rozłożony na fotelu i od czasu do czasu zerkał na automaty, przy których kręciła się ładna brunetka.

- Dajcie spokój chłopaki! Myślę, że po tylu napadach ile zrobiliśmy, macie na życie- do rozmowy wkroczył Kui, który zaczął bronić Knucklesa. Ten tylko uśmiechnął się triumfalnie w stronę reszty.

Dało się usłyszeć jęki sprzeciwu po słowach niższego mężczyzny, ale w końcu stanęło na tym, że podział zostać zamieciony pod dywan. Temat przeszedł na policję, której nikt nie trawił z ich grupy. W końcu byli przestępcami- prawie każdy wyznawca prawa był im wrogi, szczególnie osoby z jednostki.

Witaj Ekscelencjo || 5City S1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz