I tak nieśmiertelny Zakszot, staje się śmiertelny...
Jadąc czerwonym ferrari, Erwin myślał tylko o jednym- zawrotnej prędkości i adrenalinie, która płynęła w jego żyłach. Od kilku dni jego głowa odmawiała posłuszeństwa, niemal non stop wspominając o ostatnich wydarzeniach i nadchodzącej nieuchronnie śmierci czającej się w szeregach głównego Zakszotu. Teraz zdeterminowany, przemierzał ulice Los Santos, nie uważając na lampy, znaki czy śmietniki, które nie raz uderzył. Niestety matka natura nie obdarzyła go zdolnościami prowadzenia auta, więc jego "styl" przypominał ten jeden smutny prezent od mikołaja, na którego widok uśmiechnięte od ucha do ucha dziecko zaczynało płakać.
Zaraz za nim jechali David w lamborghini oraz Nicollo w nissanie. Byli o wiele bardziej uważni za kierownicą, więc zręcznie omijali przeszkody na drodze. Trójka postanowiła losowo się pościgać, bo jak to Carbonara powiedział: „Nigdy nie ma złego czasu na wyścigi". Jechał drugi, ponieważ Erwin rozpychał się na całej ulicy. Gdy Nicollo podchodził do wyminięcia czerwonego ferrari, te zajeżdżało mu drogę. David postanowił nie wpychać się w sprzeczkę dwójki przed nim, dlatego od startu zachowywał honorowe trzecie miejsce.
- Siwy skurwysynu, nie zajeżdżaj mi drogi!- wykrzyczał przez radio nieco przerywanym głosem Carbonara.- Wiem, że to robisz specjalnie!
Erwin zaśmiał się pod nosem, co jakiś czas zwracając uwagę na lewe lusterko. Obserwował w nim swojego konkurenta. Wiedział, że Carbonara będzie na niego zły, kiedy spotkają się na punkcie docelowym. Zadowolony ze swojego triumfu, wcisnął mocniej gaz, co spowodowało, że jego ciało wkleiło się w fotel. Strasznie lubił to uczucie.
- Boli cię, że jestem lepszy?- zapytał z zadowoleniem Erwin. Widział oczami wyobraźni, jak Carbo traci resztki cierpliwości i samokontroli.
- Lepszy?- zapytał pełny gniewu. Erwin napawał się nim, jakby była to najlepsza nagroda.- Chyba śnisz.
- Nie chcę wam przerywać tej pięknej kłótni, ale mamy ogon chłopaki.
W tym momencie Erwin usłyszał odgłos syren, które już tak dobrze znał. Towarzyszyły mu w każdym najważniejszym momencie jego kariery przestępczej. Spojrzał na lusterko wsteczne- zobaczył w nim dwie crown victorie, które nieudolnie próbowały nadrobić za szybkimi super carami. Strona policji, jednak nie została w tyle- za dosłownie chwilę dojechało SEU, a konkretnie czarny chellenger.
- Co robimy?- zapytał Erwin, nagle próbując poprawić swoje umiejętności opanowania kierownicy i skupienie. Jednak to nie przyniosło skutków, bo wjechał w pierwszy znak, jaki napotkał na drodze.
- Strzelanina?- zapytał Carbonara. Erwin przewrócić oczami. "Bojówkarz z krwi i kości"- pomyślał.
- Tak i potem skończenie w więzieniu. Tym razem nie mamy czasu. Za kilka godzin masz być na obserwatorium- stwierdził David, kręcąc głową na porywczość przyjaciela.- Potrzeba czegoś innego.
- Rozdzielmy się póki mamy jedno SEU za sobą- zaproponował Knuckles. Reszta się zgodziła i wybrała idealne skrzyżowanie na rozproszenie się.
Lamborghini skręciło w prawo, zręcznie wchodząc w zakręt, ferrari z lekkimi problemami pojechało w lewo, natomiast nissanowi pozostało zostać na głównej drodze. Po szybkiej komunikacji na radiu okazało się, że policja wybrała za cel Carbonarę. Kazał się nie przejmować chłopakom i jechać prosto na obserwatorium zakonu, gdzie był ich pierwotny cel.
Lambo dojechało pierwsze, a oparty o niego właściciel, przeglądał coś na telefonie. Erwin zaparkował ferrari zaraz obok, nie przejmując się białymi kreskami wydzielającymi miejsce dla jednego auta i wysiadł z samochodu.
CZYTASZ
Witaj Ekscelencjo || 5City S1
FanfictionZapraszam do czytania! (Część pierwsza) © Cichszaj 2022r.