Rozdział 5

342 23 2
                                    

[Poprawiony]

♛ ♛ ♛

Tokio było ogromnym i cudownym miastem o niezwykłej kulturze i tradycjach. Słońce przyjemnie grzało, a lekki wiatr porywał w wietrzny taniec włosy przechodni. Wydawało się, że wszędzie był wyczuwalny zapach kwiatów wiśni. Czyż to nie brzmi pięknie?

Manon została z tego błędu, bardzo szybko wyprowadzona. Nastolatkowie byli w metropolii od pięciu godzin. Ciągle maszerowali w pełnym nieprzyjemnym słońcu, a wiatr jakby specjalnie zamarł.

Xavier wyglądał jakby długi spacer w skwarze, nic mu nie robił. Absolutnie się tym nie przejmował. Szczęściarz – pomyślała dziewczyna. Szedł dumnie parę kroków przed Manon, opowiadając jej niesamowite przygody z czterech ścian Akademii. Nie zdawał sobie sprawy, że wlecząca się za nim dziewczyna, już dawno przestała go słuchać.

Szesnastolatka miała dość. Nie przez dystans jaki pokonali, ponieważ nie raz biegała o wiele więcej na boisku podczas treningów. Jej zmartwieniem było jednak słońce, które cały czas bezlitośnie grzało, brak zapasów wody oraz uczucie jakby cała jej delikatna skóra, była już pokryta w oparzeniach.

– Xav? – Spytała niepewnie, delikatnie dotykając pulsującego z bólu czoła. Skrzywiła się, będąc już pewna, że jej skóra na pewno jest czerwona i podrażniona. Niestety Manon była posiadaczem niesamowicie czułej i bladej skóry, która nie była przystosowana do tak długiego przebywania na takim skwarze. Xene zatrzymał się i spojrzał na dziewczynę, na jego twarzy było wymalowane zdziwienie i zmartwienie. – Czy możemy znaleźć cień i jakieś miejsce gdzie możemy kupić coś zimnego do picia? Proszę, moja skóra koszmarnie znosi taką pogodę. Zwłaszcza, że zapomniałam wziąć dodatkowego kremu z filtrem na naszą wycieczkę.

– Jasne, ulicę skąd jest galeria handlowa. Dasz radę iść? Nie kręci ci się w głowie? – Pytał przejęty z wyraźnymi wyrzutami sumienia. Manon zapewniała go jeszcze chwilę, ze na pewno wszystko jest dobrze i ruszyli w stronę galerii o jakiej wspominał chłopak.

Gdy tam dotarli, oboje poczuli buchniecie przyjemnego chłodu, na ich rozgrzanych twarzach. Manon szybko zdjęła z ramion kurtkę, którą zarzuciła, by uchronić ramiona i plecy przed spaleniem na słońcu. Po szybkim odpoczynku na ławce przy fontannie, ustalili co robić dalej. Najpierw udali się do apteki, gdzie kupili odpowiednie na oparzenia Manon – maści i żele kojące.

W drodze do kawiarni Manon za wszelką cenę nie mogła odpuścić i zaciągnęła Xavier'a do drogerii, w której kupiła wręcz roczny zapas maseczek oczyszczających i parę innych 'drobiazgów', oczywiście swoje zakupy wrzuciła do torby, jaką cały ten czas nosił Xene.

Po jakimś czasie, w końcu dotarli do kawiarni. Xavier od razu rzucił ciężką torbę na fotel obok siebie i opadł na siedzisko, wymęczony. Manon za to usiadła zadowolona naprzeciw niego i wyciągając małe lusterko z torebki zaczęła nakładać maść kojącą ból na twarz.

Mała kawiarenka wydawała się urokliwym zakątkiem dla każdego. Wypełniona ciepłym, naturalnym światłem, które przenikało przez duże, panoramiczne okna. Wnętrze utrzymane było w minimalistycznym stylu z jasnym drewnem, neutralnymi tonami i subtelnymi akcentami roślinnymi. Niskie, wygodne sofy i małe stoliki z drewnianymi blatami tworzyły intymną atmosferę, idealną do relaksu. Na ścianach wisiały delikatne obrazy inspirowane naturą, a na półkach ustawione są eleganckie filiżanki i porcelanowe dzbanki. Całość dopełniały miękkie poduszki i świeże kwiaty na każdym ze stolików.

Manon wcierając uprzednio zakupioną maść, zauważyła jak jej towarzysz, siedzi zamyślony i wpatruje się w dość sporą grupę ludzi. Marszcząc brwi dziewczyna, również zaczęła obserwować ten sam punkt co chłopak.

"Queen Of Nothing" | Jude Sharp |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz