Harry
- Potter i sekrety? - usłyszałem czyjś głos.
- O co ci chodzi?
- Co ty możesz ukrywać? Złamane serce?
- Złamane serce? Serio Malfoy? Wierzysz w miłość? - nigdy ale to przenigdy nie uwierzę w miłość. To tylko urojenie.
- Ja.. nie wiem co to miłość, Potter. - powiedział i poszedł w swoją stronę.
***
- Coś nowego Harry? - zapytał Tom. A ja nie wiedziałem co mam mu w sumie powiedzieć.
- Właściwe to nic. Malfoy nadal nie upatrzył swojej ofiary. Wydaje mi się, że tego nie zrobi.
- Więc mu pomóż.
- Co? Jak? - byłem zdziwiony, że Voldemort to powiedział. Jak mam mu niby pomoc. To on chce się dostać do szeregów śmierciożerców. Ja już jestem.
- Chce poznać jego słabości. Zaprzyjaźnij się z nim. - chyba się przesłyszałem.
- Nie ma mowy. Jestem twoim szpiegiem, ale nie chłopcem na posyłki. - powiedziałem i natychmiast się deportowałem.
Czasami zastanawiam co jest nie tak z moim życiem. Niby wszystkie okej, ale jednak czegoś mi brakuje.
Tak rozmyślając zauważyłem pewnego blondyna, który zdenerwowany szedł w stronę jeziora. Postanowiłem go śledzić na wszelki wypadek.- Kurwa nie zrobię tego! Jestem za słaby. - usłyszałem z oddali jego krzyk. Czy on płakał?
Gdy byłem bliżej to widziałem jak Malfoy z całych sił kopie w skałę a później upada na kolana.
Nie chciałem się pokazywać, ale chciałem mu pomóc. Wiem, że to głupie, ale chyba muszę przyjąć zadanie Czarnego Pana.***
- Zrobię to. - Powiedziałem.
- Wiedziałem.
- Ale chce coś w zamian.
- Słucham.
- Malfoy nigdy nie dowie się, że zaprzyjaźniłem się z nim tylko dlatego, że ty tak powiedziałeś, jasne?
- Wygląda jakbyś się martwił. - powiedział patrząc mi wyzywająco w oczy. Martwić? Ja? To nawet do siebie nie pasuje. Ale gdybym go wtedy nie zobaczył to bym mu nie pomógł.
- Ja nie martwię się o nikogo. - powiedziałem i wyszedłem. Postanowiłem iść pieszo, żeby poukładać sobie w głowie myśli.
***
Byłem już blisko szkoły, kiedy nagle dopadło mnie załamanie. Tak zwyczajnie się rozpłakałem. Sam nie wiem dlaczego. Może za długo tłumiłem w sobie tyle emocji? Nie wiem.
Często zastanawiam się jak by to było gdyby moi rodzice żyli. Czy teraz czytałbym od nich list, w którym pytają się o oceny? A może bym coś złego zrobił i by na mnie krzyczeli? Ale nie ma ich. Nie tęsknię za nimi, bo ich nie znałem. Nie pamiętam.Do szeregów śmierciożerców dołączyłem w moim najgorszym etapie życia. Byłem w depresji, która szukała drogi ucieczki. Znalazła ją. U Voldemorta.
Nienawidzę tego stanu, kiedy jestem taki bezsilny. Nie radzę sobie z emocjami. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ta cholerna depresję nie chce zniknąć. Pojawia się tak znienacka. Atakuje wtedy kiedy jestem na skraju wytrzymałości.
- Potter, czemu tu siedzisz? - wystraszyłem się. Raczej nikogo się nie spodziewałem o takiej porze przy błoniach.
- Mógłbym zapytać cię o to samo.
- Chciałem pomyśleć. - odpowiedział siadając obok mnie. - Zostań. Razem raźniej.
Siedzieliśmy tak w ciszy i patrzyliśmy w dal. Oboje musieliśmy pokładać swoje myśli i uczucia, które coraz bardziej nas pochłaniały.
Niestety to dopiero początek.
CZYTASZ
Umowa // Drarry
FanfictionHarry Potter - słynny Złoty Chłopiec, który w dzieciństwie pokonał samego Voldemorta. Czy aby na pewno jest taki jak go każdy widzi? Harry należy do śmierciożerców. Nikt o tym nie wie. W Hogwarcie udaje grzecznego chłopca, który bardzo nienawidzi V...