4

1.7K 75 4
                                    

Harry

- Potter i sekrety? - usłyszałem czyjś głos.

- O co ci chodzi?

- Co ty możesz ukrywać? Złamane serce?

- Złamane serce? Serio Malfoy? Wierzysz w miłość? - nigdy ale to przenigdy nie uwierzę w miłość. To tylko urojenie.

- Ja.. nie wiem co to miłość, Potter. - powiedział i poszedł w swoją stronę.

***

- Coś nowego Harry? - zapytał Tom. A ja nie wiedziałem co mam mu w sumie powiedzieć.

- Właściwe to nic. Malfoy nadal nie upatrzył swojej ofiary. Wydaje mi się, że tego nie zrobi.

- Więc mu pomóż.

- Co? Jak? - byłem zdziwiony, że Voldemort to powiedział. Jak mam mu niby pomoc. To on chce się dostać do szeregów śmierciożerców. Ja już jestem.

- Chce poznać jego słabości. Zaprzyjaźnij się z nim. - chyba się przesłyszałem.

- Nie ma mowy. Jestem twoim szpiegiem, ale nie chłopcem na posyłki. - powiedziałem i natychmiast się deportowałem.

Czasami zastanawiam co jest nie tak z moim życiem. Niby wszystkie okej, ale jednak czegoś mi brakuje.
Tak rozmyślając zauważyłem pewnego blondyna, który zdenerwowany szedł w stronę jeziora. Postanowiłem go śledzić na wszelki wypadek.

- Kurwa nie zrobię tego! Jestem za słaby. - usłyszałem z oddali jego krzyk. Czy on płakał?

Gdy byłem bliżej to widziałem jak Malfoy z całych sił kopie w skałę a później upada na kolana.
Nie chciałem się pokazywać, ale chciałem mu pomóc. Wiem, że to głupie, ale chyba muszę przyjąć zadanie Czarnego Pana.

***

- Zrobię to. - Powiedziałem.

- Wiedziałem.

- Ale chce coś w zamian.

- Słucham.

- Malfoy nigdy nie dowie się, że zaprzyjaźniłem się z nim tylko dlatego, że ty tak powiedziałeś, jasne?

- Wygląda jakbyś się martwił. - powiedział patrząc mi wyzywająco w oczy. Martwić? Ja? To nawet do siebie nie pasuje. Ale gdybym go wtedy nie zobaczył to bym mu nie pomógł.

- Ja nie martwię się o nikogo. - powiedziałem i wyszedłem. Postanowiłem iść pieszo, żeby poukładać sobie w głowie myśli.

***

Byłem już blisko szkoły, kiedy nagle dopadło mnie załamanie. Tak zwyczajnie się rozpłakałem. Sam nie wiem dlaczego. Może za długo tłumiłem w sobie tyle emocji? Nie wiem.
Często zastanawiam się jak by to było gdyby moi rodzice żyli. Czy teraz czytałbym od nich list, w którym pytają się o oceny? A może bym coś złego zrobił i by na mnie krzyczeli? Ale nie ma ich. Nie tęsknię za nimi, bo ich nie znałem. Nie pamiętam.

Do szeregów śmierciożerców dołączyłem w moim najgorszym etapie życia. Byłem w depresji, która szukała drogi ucieczki. Znalazła ją. U Voldemorta.

Nienawidzę tego stanu, kiedy jestem taki bezsilny. Nie radzę sobie z emocjami. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ta cholerna depresję nie chce zniknąć. Pojawia się tak znienacka. Atakuje wtedy kiedy jestem na skraju wytrzymałości.

- Potter, czemu tu siedzisz? - wystraszyłem się. Raczej nikogo się nie spodziewałem o takiej porze przy błoniach.

- Mógłbym zapytać cię o to samo.

- Chciałem pomyśleć. - odpowiedział siadając obok mnie. - Zostań. Razem raźniej.

Siedzieliśmy tak w ciszy i patrzyliśmy w dal. Oboje musieliśmy pokładać swoje myśli i uczucia, które coraz bardziej nas pochłaniały.

Niestety to dopiero początek.

Umowa // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz