7

1.3K 65 8
                                    

Harry

Na szczęście jest akurat weekend. Zaraz mam zamiar deportować się do Tom'a żeby sprawdzić jak wygląda. Mam nadzieję, że nie ma podobnego głosu, ani nic co mogłoby kojarzyć się z Czarnym Panem. Severus Snape deportował się ze mną.

- O Harry, jak wyglądam? - zapytał, a ja szczerze mówiąc zaniemówiłem. Tom miał brązowe, kręcone włosy i brązowe oczy. Był szczupły. Ciało miał umięśnione, ale nie aż tak bardzo. Był trochę wyższy niż wcześniej. Ogólnie był bardzo przystojny.

- Wow.. wyglądasz naprawdę dobrze. - powiedziałem z uśmiechem na twarzy.

- Jeszcze pomyśle, że się zakochałeś.

- Chciałbyś. Dobra mam kilka propozycji na imię i nazwisko.

- To do dzieła.

Szczerze mówiąc chyba nigdy nie spędziłem tak dużo czasu w siedzibie Voldemorta. Cały czas nie pasowało mu to imię, to nazwisko. Wszystko mieszał i łączył. Ostatecznie będzie nazywać się Jace Sprouse. Wydaje mi się, że całkiem pasuje do jego nowej tożsamości.

- Zapisałeś się do Hogwartu?

- Tak, chodźmy już. - powiedział i się deprtowaliśmy.

***

Jace jest w Slytherin'nie. Było to wiadome, w końcu jest samym Voldemortem. Dzisiaj ma swój pierwszy dzień nauki. Wszyscy się zdziwili, kiedy nowy uczeń przyszedł do Hogwartu. W końcu, kto normalny zapisuje się do szkoły w połowie semestru? Pierwszą lekcją są eliksiry ze Ślizgonami.

Oczywiście Jace chodzi wszędzie ze mną. Twierdzi, że woli nie mieć żadnych przyjaciół ani znajomych, bo tylko by przeszkadzali. Co jest tak właściwie prawdą.

- Merlinie Jace nie zadawaj się z tym śmieciem. - powiedział jakiś krukon. Coś tam go kojarzę, ale nigdy z nim nie gadałem.

- Jedynego śmiecia, którego widzę to ty. - Powiedział na co się uśmiechnąłem. Charakter mógłby trochę zmienić.

- No tak, jesteś Ślizgonem.

- A ty krukonem a jesteś głupszy niż powinieneś. - wiedziałem, że moje odzywki zawsze działają cuda.

- No Potter, nie wiedziałem, że potrafisz być taki ostry. - spojrzałem za siebie i zobaczyłem Malfoy'a.

- Lubię stwarzać pozory. - odpowiedziałem i w trójkę ruszyliśmy do klasy.

***

Ostatnia lekcja. Zaklęcia. Tom odnajdzie się w tym doskonale. Sam kilka stworzył, więc co się dziwić. Niestety tym razem lekcje mamy osobno.

- Dzień dobry. Ja przyszedłem po Harry'ego Pottera, bo pan dyrektor go wzywa. - powiedział bardzo zestresowany Puchon. Aż śmiać mi się zachciało.

Poszedłem razem z Puchonem do dyrektora mimo tego, że on był tam kompletnie niepotrzebny, ale powiedział, że on wykonuje swoje zadania dokładnie na co się zaśmiałem. Kiedy dotarłem pod drzwi gabinetu dyrektora to Puchon sobie poszedł a ja wypowiedziałem hasło i wszedłem do środka.
Tym razem Dumbledore nie uśmiechał się jak zwykle. Musiało się stać coś poważnego. Chciałbym jak najszybciej stąd wyjść, ale nie wiem czy aby na pewno tak będzie.

- Chciał mnie pan widzieć Dyrektorze.

- Kiedy wyruszysz na misję, Harry? - No tak! Zapomniałem o tych pieprzonych horkruksach.

- Yyy... Ja miałem zamiar wyruszyć już... Z-za tydzień.. - powiedziałem chyba mało przekonująco, bo drops patrzył się na mnie jeszcze bardziej wściekle niż przed chwilą.

- Musisz wyruszyć już jutro! Nie ma czasu na takie odwlekanie! Wiesz co teraz Voldemort może planować?! - wykrzyczał i przez chwilę milczał. Chciałem powiedzieć, że wiem co planuje Tom, ale w porę się opamiętałem. - Harry, wiesz, że Voldemort jest bardzo niebezpiecznym czarodziejem. Nie ma co zwlekać.

- Rozumiem.

Co ja mam zrobić? Mam już jutro szukać jakiś horkruksów. Muszę skonsultować się z Snape'em i Tom'em!

Umowa // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz