16

1K 55 15
                                    

Harry

To już dzisiaj. Dzisiaj będę musiał stoczyć niby walkę z Lordem Voldemortem. Wszyscy mają tu przyjść ponoć o zachodzie słońca, czyli zostały może dwie godziny.

Chciałbym zobaczyć Draco. Przywiązałem się do niego mimo wszystko. Nie wiem czy on aby na pewno będzie chciał ze mną być, ale obiecuję, że po wszystkim spytam go o to.

***

To już czas. Widać szeregi śmierciożerców. Przed nimi idzie Czarny Pan, ale nigdzie nie widać Draco.

- Witaj Dumbledore. To już twój koniec. - Powiedział Voldemrot mimo tego, że był daleko. W jego głosie było słuchać nutkę grozy, satysfakcji i radości.

Był coraz bliżej. Na twarzach uczniów jak i nauczycieli widziałem zdeterminowanie, ale także strach.

Voldemort stanął przed nami. Patrzył na nas morderczym wzrokiem, ale nikt się nie przestraszył. Dumbledore podszedł bliżej niego i coś do niego mówił. Był za daleko, żebym to zrozumiałe, ale sądząc po uśmiechu Czarnego Pana zapewne mówił mu żeby się poddał, bo nie ma z nami szans.

Z różdżki Albusa błysnęło czerwone światło. Chciał rozbroić Voldemrota, ale on odbił zaklęcie.

Wszyscy ruszyli do ataku. Wszędzie błyskały światła. A ja szukałem tylko Draco.

Rozglądałem się wszędzie. Kilka razy musiałem odbić zaklęcie.

Jest. Rozglądał się wszędzie to znaczy, że chyba mnie też szukał. Podbiegł do mnie i mnie przytulił, co było zaskoczeniem, ale przyjemnym. Odwzajemniłem uściska tak samo mocno jak on, bo już nigdy możemy się nie zobaczyć.

- Merlinie Draco, błagam cię idź gdzieś się ukryć. Ja mam plan, wszystko będzie dobrze, proszę cię. - powiedziałem prawie ze łzami w oczach.

- Nie. Będę walczyć z tobą. - powiedział stanowczo a ja wiedziałem, że sprawa jest przegrana.

Dumbledore nie żyje. Teraz strach na twarzach uczniów i nauczycieli jest większy. Dumbledore był potężnym czarodziejem. Nie łatwo było go pokonać. Teraz mogę zrealizować mój plan.

Podszedłem do Czarnego Pana. Kiedy mnie zobaczył uśmiech na jego twarzy się powiększył. Nie wiedział co się teraz stanie. Wyciągnąłem różdżkę. Celowałem w niego. Był zszokowany.

- Harry, dlaczego to robisz? - zapytał jakby się bał, ale również mierzył we mnie różdżką.

Szok na twarzach śmierciożerców był wielki, lecz niektórzy się uśmiechali.

- Zabiłeś ją. To była moja najlepsza przyjaciółką a ty ją po prostu zabiłeś. Mówiłem ci żebyś przestał to robić, nie słuchałeś. Ona wiedziała, że jestem czarodziejem. Mówiłem jej o wszystkim. Mimo tego, że była mugolem to znała się na magii czasem lepiej ode mnie. - powiedziałem i czułem jak łzy z moich oczu wypływają na powierzchnię. Na początku kiedy dołączyłem do popleczników Voldemorta robiłem to naprawdę, ale kiedy ją zabił, obiecałem sobie, że spotka go taki sam los.

- Harry, nie wiedziałem...

- No jasne, skąd miałeś wiedzieć?! Po co ich wszystkich zabijałeś?! Teraz spotka cię taki sam los! - wykrzyczałem.

- Proszę nie..

- Avada Kedavra! - wypowiedziałem zaklęcie a z mojej różdżki wydobyło się zielone światło.

Voldemrot się nie bronił. Widziałem w jego oczach, że czuje się winny. Kiedy zaklęcie w niego trafiło. On rozsypał się w popiół i wiatr go rozwiał. Przed tym jeszcze wszyscy słyszeliśmy krzyk. Bardzo głośny krzyk.

Na twarzach ludzi było widać zdumienie, szok i radość. Ja też się uśmiechnąłem i popatrzyłem w niebo.

- To dla ciebie. - wyszeptałem te słowa patrząc w niebo i poszedłem do szkoły. Nikt za mnie nie szedł oprócz Draco.

Umowa // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz