Nasze wspólne jutro

342 18 7
                                    


Pov. Quackity

Obudziły mnie kroki za drzwiami. Pomału wstałem. Popatrzyłem na godzinę. Była 2.00 w nocy.

Kto się tutaj kręci o tej godzinie?

Siedziałem na łóżku. Czekałem aż ktoś wejdzie. Nagle drzwi się otworzyły.

Ujrzałem mężczyzne w czarno-bordowym garniturze. Miał założone białe rękawiczki. Na twarzy miał maskę wilka. Widziałem także długie, czarne, kręcone włosy przybysza.

-Kim jesteś? -Zapytałem niby śpiącym głosem. Tak naprawdę byłem rozbudzony.

-Jestem James. -Rzekł nieznajomy.

-Po co tu jesteś? -Zapytałem.

-Żeby powiedzieć ci prawdę. -Powiedział z uśmiechem.

Nastała dłuższa chwila ciszy. Jaką prawdę? O co tu chodzi? Czekałem na odpowiedź nieznajomego.

-Prawdę o twoim życiu. -Mówił dalej James. -O śmierci Jschlatcha.

-Chciałem jego śmierci Sapnap tak mówił. -Odpowiedziałem. O co mu chodzi?

-Nie. On powiedział tobie rzeczywistość jaką on chciał. -Rzekł czarnowłosy. Patrzył na mnie przez chwilę. -Nie chce mi się opowiadać. Nie lubię ludzi. Przeczytaj to, a dowiesz się prawdy. -Dokończył podając mi gazetę.

-Jest z przed miesiąca. -Mruknąłem. -Po co mi ona?

-Żebyś dowiedział się prawdy. -Odpowiedział. -Po prostu czytaj mądralo.

-No dobra. -Powiedziałem.

Pierwszy nagłówek,,Polityk Jschaltch wraz z jego ukochanym-Alexem, zginęli w pożarze."Co? Ale ja żyje. Co się tutaj dzieje? Czyżby wampir okłamywał mnie przez cały miesiąc?
Czytałem dalej.

,, Przyczyna wypadku śledczym jest wciąż nieznana. Zwęglonych ciał nie można było rozpoznać. Jednak z zeznań przyjaciół pary można wywnioskować, że byli tylko we dwójkę. Policja uznała iż te dwa zdeformowane żywiołem ciało należą do Jschlatcha oraz Alexa. Pogrzeb odbędzie się za tydzień. Umarli nie posiadali rodziny, więc na pogrzebie będą przebywać tylko najbliższy przyjaciele. Każdy w kraju jest w Wielkiej żałobie po stracie tak doskonałego polityka. "

Co?!?!?!? Oni mnie oszukali. Każdy myśli, że umarłem. Popatrzyłem na Jamesa.

-Następna strona. -Rzekł.

Na następnej stronie dowiedziałem się całej prawdy. Było tam napisane:
,, Zbiegli gwałciciela zmarłego pana Alexa-Sapnap oraz Karl, wciąż na wolności."

Tyle mi starczyło. Wiem już za dużo. Popatrzyłem na czarnowłosego. Już otwierałem usta gdy powiedział.

-Następna strona.

Odwróciłem ją. To co na niej przeczytałem było dla mnie wielkim szokiem.

,, Po stracie przyjaciela SlimeCicle-jak brzmiała jego ksywka w liceum popełnił samobójstwo."

Dość. Tyle mi starczy. Wampiry mnie oszukali spędzili ukochanego oraz przyjaciela do grobu. Upozorował moją śmierć. Zgwałcili mnie. Ale czy to prawda? W końcu nie znam Jamesa, a ich tak. Muszę się tego dowiedzieć osobiście. Popatrzyłem na mężczyznę. Trzymał nóż.

-Zemścij się. -Powiedział.

Wstałem z łóżka. Potrzedłem do czarnowłosego mężczyzny. Wziąłem broń.

-Trzeci pokój. Drugi korytarz po lewej. Tam ich znajdziesz. -Rzekł.

Zdawało mi się, że widzę przez mgłe.Moje ciało samo szło do pokoju.
Wszystko wydawało się tak odległe. Przyjaźń z Slimem,Dreamed, George...
MUSZĘ się zemścić.

Podszedłem do pokoju. Widziałem tam ICH. Przytulali się do siebie. Gdy Sapnap ujrzał mnie z nożem w ręku wstał i powiedział:

-Wyszło morderstwo z worka. Proszę zemścij się. -Rzekł z uśmiechem.

Podszedłem do nich. Uśmiechali się.

-Zasłużylidmy sobie. -Powiedział Karl. -Zabij. -Mówił dalej jeszcze z większym uśmiechem.

Zadałem pierwszy cios w serce Sapnapa. Umarł natychmiastowo. Potem zabiłem Karla.

Chwila... gdzie ta ulga na sercu? Zemściło się. Nie żyją. Powinienem być chociaż trochę szczęśliwy. Nie jestem.

Dopiero teraz do mnie dotarło jakim idiotą jestem. Zabiłem osoby, które o mnie dbały, które mnie kochały. Ale one zabiły osobę, którą ja kochałem. Kochałem ich. Nie. Ja ich nadal kocham.

Jestem idiotą. Jestem skończony.

Wziąłem cały zakrwawiony nóż. Pociąłem sobie rękę. Ten ból to miłe uczucie. To ciepła spływającej krwi z mojego nadgarstka. To nie boli ten ból jest przyjemny.

Zacząłem chichotać.

Ból sprawia mi przyjemność. Tylko ból został mi w moim nędznym życiu. Po co wracać do przyjaciół, którzy myślą, że nie żyje? Jestem sam na sam z tym przyjemnym bólem.

Zacząłem cały się ciąć. Kostki, nadgarstki, obojczyk, ramiona, biodra, brzuch. Od straty krwi kręci mi się w głowie.

Zobaczyłem wyjście na balkon. Wyszedłem na niego. Ujrzałem piękny ogród. Mieli mnie wziąć na spacer po nim.

Kręcenie głowy nie ustawały nadal sprawiało sobie dotkliwy ból. Jest pięknie. Ten księżyc. Dzisiaj pełnia. To światło jest tak przyjemne... To światło oświetla tak dobrze jak światło dzienne.

Zastanawia mnie jednak jedna rzecz.

Czemu nie czuję do Karla i Sapnapa nienawiści? Czuję do nich miłość. Mimo tego co zrobili. Dziwne... Nie, to nie jest dziwne to ja jestem dziwny.

Pov. Trzecia osoba.

Kręcenie głowy nadal gnębiło chłopaka. Nadal się okaleczał.Był jednak szczęśliwy. Tracił dużo krwi. Więc stan jego głowy się pogarszał.

Nagle...

Odchylił się do tyłu. Potem do przodu. Jego ruchy nie były skoncentrowane. Wyglądał jakby był pijany.

Podczas poruszania się do przodu. Zaczął spadać z balkonu. Był placami w stronę ziemi. Patrzył się na nóż, którego pomału puszczał zakrwawionymi i osłabionymi rękami.

Kiedy puścił nóż ostrze przechyliło się w stronę jego głowy. Zaczęło spadać szybciej od niego. Po chwili... ostrze wbiło się w czoło chłopaka. Wyzionął ducha.

Podczas upadku jego głowa została jeszcze bardziej zdeformowana. Jednak po namyśle można by powiedzieć, że uśmiecha się, a z jego oczy płyną łzy.

Quackity kochał swoich swego czasu prześladowców. Czemu? Zadawał sobie ciągle to pytanie po dowiedzeniu się prawdy.

Chłopcze miłości się nie wybiera. Miłość przychodzi kiedy może nawet tego nie chcesz. Kochał ich czy tego chciał, czy tego nie chciał. Niektórzy myśleli, że to przekleństwo i straszny pech zakochać się w takich potworach. Ale dla niego to było nawet miłe. Cieszył się, że spotka swojego przyjaciela, swoich ukochanych po drugiej stronie.

Jednak kto ponosi winę za taki obrót sytuacji? Niektórzy mówili, że wampiry, niektórzy że Jshlatch, niektórzy że sam Quackity. Ja myślę, że żaden z nich. Można by rzec,że to James ponosi winę,nie chciał być szczęśliwy, a jego motywy są wciąż nieznane. A co z resztą? Oni po prostu chcieli być szczęśliwi. Przecież nie wszystko ma szczęśliwe zakończenie. Znamy tylko te dobre, bo tych złych nie lubimy.

Jeszcze jedno pytanie naszego głównego bohatera, które w tamtym świecie nie dawało mu spokoju.

Gdzie to obiecane wspólne jutro?

Koniec~

||Tylko Nasz~||Karlnapity||18+||PoprawkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz