9.

70 11 1
                                    

"Siadaj kochaniutki i pij puki gorące. Już Ci robię kanapkę, bo na pusty żołądek nie możesz pójść spać. Ale dużo też ci nie zrobię, bo już jest późno i może Ci się zrobić niedobrze, tylko jedną kanapkę. Pamiętam jak moje dzieci późno wieczorem zawsze robiły się głodne. Ja zawsze im mówiłam, że rano ich będzie bolał brzuch ale oni mnie nie słuchali, nigdy. Mimo, że rano zawsze ja miałam rację. Teraz proszę, jedz i idziemy spać. Myślę, że do rana twoje ubrania wyschną." mówiła dalej kobieta.

Gdy chłopak spokojnie spożywał posiłek, starsza pani przygotowywała dla niego miejsce do spania na starej kanapie, oczywiście ciągle, w tym samym czasie mówiąc o swoich kochanych synach. Kiedy zjadł, oboje poszli wkrótce spać.

Jak tylko wstał śniadanie na niego czekało. Staruszka pospieszała go, mówiąc, że dużo mają dzisiaj do roboty.

"Pomożesz mi dzisiaj w ogródku. I nie ma żadnego wymigiwania się. Jedz, przebierz się w swoje ubrania i powiem ci, co i jak. Wyrwiesz wszystko zielsko. To nie jest takie trudne. Tylko tak abym nie musiała po tobie poprawiać. Ja w tym czasie zajmę się kwiatami. Trzeba niektóre z nich przesadzić w doniczki, bo obiecałam, że dam wnukom aby mogli mieć własne kwiatki. To jest bardzo rozwijające.
Dziecko musi nauczyć się odpowiedzialności. Podlewać nie za często, nie za rzadko. Jak jakiś kwiatek uschnie, to go urwać, aby kwiat, mógł dalej kwiaty wypuszczać. Trzeba pamiętać, czy on potrzebuje dużo słońca, czy nie. W zimne dni wziąć go do ciepłego miejsca aby nie zmarzł. To jest wielka odpowiedzialność.
A chwasty rosną jak szalone. Rosną szybciej niż moje warzywa.
I uważaj na pszczoły. Nie chcę abyś był użądlony przez jakąś z nich. Mój sąsiad ma pełno uli, chyba z dwadzieścia. Mam wrażenie, że on je jakoś pobudza. Jak zaczną latać, to latają jak szalone. Najgorsze jest jak im staniesz na drodze. Normalnie wpadają w szał, a wtedy rządlą jak szalone. Ja już jestem do tego przyzwyczajona ale nie wiem gdzie ty mieszkasz i czy nie masz na nie uczulenia. Ale spokojnie przeżyjesz." mówiła ciągle kobieta, przygotowywując już rękawiczki i doniczki do pracy.

Staruszka miała rację, wyrywanie zielska nie było ciężką pracą, ale to ile było tego zielska i jaki ta pani miała wielki ogród to już sprawą. Chłopak na spokojnie robił swoją pracę, gdy z nikąd podleciała do niego pszczoła. Zaplątała się w jego długie, brązowe włosy. Próbował ją z nich wyplątać. Udało mu się. Z włosów ją wyplątał. Lecz wściekła, jakby przez niego się w nie zaplątała, szybko użądliła go centralnie pod lewą brwią.
Chłopak stwierdził od razu, że trzeba zakomunikować starszej pani, że jest poszkodowany i nie może wykonywać powierzonego mu zadania. W tym celu podszedł do niej, poklepał ją w ramię i wskazał palcem na swoje oko. Ta domyśliła się o co mu chodzi, gdyż jego oko zaczęło już puchnąć. Wzięła go szybko za rękę, ciągnąc w stronę domu. Kazała mu się położyć na kanapę i przyłożyła mu zimny okład.

"A nie mówiłam, że masz uważać!? Jeny co za dziecko. Same z tobą problemy. Jak ta ścierka zrobi się ciepła przyłożę ci okład z octu. Wiem, że będzie śmierdzieć ale pomoże. I od razu ci mówię, że dzisiaj już nigdzie nie wstajesz. Najlepiej by było, gdybyś poszedł spać. Oko cię pewnie będzie bolało. Może też zacząć swędzieć. I na pewno będzie bardzo spuchnięte, wokół oka jest bardzo delikatna skóra. Dobrze by było, gdybyś nie otwierał tego oka, w ogóle nim nie ruszał. Chyba wyszukam jakiś bandarz i ci nim przewiąże, żeby cię nie raziło słońce i nie kusiło otwierać oka. I zawiąże ci te włosy w warkocz. W końcu to, że mam wnuczkę mi się przyda."
Jak kobieta powiedziała, tak zrobiła. Godzinę później, chłopak leżał w prowizorycznym łóżku z bandarzem na oku i związanymi włosami.

Czas, który spędziłem za tobąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz