3.

238 17 0
                                    

- Kurwa, to było mocne - przyznałam. Biegliśmy do wozu jak opętani. - Chyba musimy tu zostać na jakiś czas.

- Może. Nie wiem - wzruszył ramionami. - Cała wina za śmierć Chrissy spadnie na nas, bo byliśmy najbliżej niej. Jeszcze pewnie będą plotkować, że ze mnie satanista, jak pisali w gazecie o D&D... Kurwa...

- Spokojnie, będzie dobrze - uspokoiłam go.

- No to gdzie teraz wyruszamy? - spytałam, a chłopak tylko wzruszył ramionami. Znów nie mieliśmy celu podróży, ale wiedzieliśmy jedno - musimy stąd odjechać. Wyjazd był nieunikniony, poniewaz wściekli wlasciele domku, do którego się włamaliśmy, napewno już wezwali policję.

- Chyba w jeszcze bardziej opuszczone tereny, no chyba, że obżerza miasta. Trochę niebezpiecznie, ale znajdziemy tam potrzebne artykuły do przeżycia - zaczął mówić Eddie, a ja uważnie go słuchałam. Co prawda wolałabym wrócić do miasteczka, ale z wywnioskowałam z poprzedniej wypowiedzi chłopaka, że nie był to dobry pomysł.

Eddie ponownie się odezwał. Zaczął coś mówić, ale za bardzo się zagapiłam na kawałek ściany.

- Hej, słyszysz mnie w ogóle? - pomachał mi dłonią przed oczami. Odepchnęłam jego rękę nie odrywając wzroku od punktu.

- Przestań. Zagapiłam się i nie mogę oderwać wzroku.

- Ach tak? Może ci pomóc?

Zmarszczyłam brwi. Niech spierdala. Wolę patrzeć w mój punkt.

Odsunął się ode mnie i podszedł na przód busa. Słyszałam, jak odpala silnik. Nie przejmowałam się tego powodem, póki nie nacisnął gazu, by następnie ostro zahamować. Prawie się wywróciłam.

- Hej! Opanuj się - warknęłam i przeczesałam ręką włosy.

Eddie już miał wysiąść zza kierownicy, gdy usłyszeliśmy odgłos syreny.

Gula stanęła mi w gardle i krzyknęłam do mężczyzny, by nastychmiast ruszał. Nie potrzebował moich zachęt, zrobił to od razu. Nacisnął gaz z całej siły i tym razem już się wywaliłam.

❝opadamy na dno❞ eddie ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz