Rozdział 7

945 66 15
                                    

Rozdział 7

Trochę kultury

Gdy Tony zobaczył upadające ciało dziewczyny zamarł. Przecież w tym momencie wszystkie jego plany mógł trafić szlak. Podleciał więc do niej powalając przy okazji jeszcze kilku przeciwników. Na szczęście na jej ciele nie było żadnych obrażeń, oprócz twarzy, na której była dosyć duża rana na łuku brwiowym oraz kilka siniaków. Mężczyzna dotknął jej nadgarstka sprawdzając tętno, lecz nie udało mu się to, bo miała tak je tak ciepłe, że prawie natychmiast odsunął się od niej dmuchając na zaczerwienioną rękę.

- Sz-Kurwa mać by była !

- Tony, kultury trochę ! - zawołał do niego Steve, który właśnie podnosił swoją tarczę z ziemi oglądając się przy tym w około. Co najciekawsze, tarcza była tuż obok głowy dziewczyny i nie umknęło to Starkowi.

- No nie mówi mi, że to ty !

- Co ja ?

- Co ty do cholery do niej masz ?! - powiedział Tony wskazując na leżącą bezwłasnie dziewczynę.

- Przepraszam bardzo, ale mógłbyś wyrażać się jaśniej ?

- Chcesz jaśniej ? Okay. Jebnąłęś ją tarczą czy nie ?

- Że co ?! Ja... nie, przecież tu był... - tu Rogers zaczął się rozglądać po pustym już korytarzu, a Tony razem z nim - Trzymał ją i rzuciłem w niego tarczą, a on... zniknął.

- Nie tylko on - powiedział Barton, który nagle pojawił się obok nich - Wszyscy z nich zniknęli.

- Ale jak ? Przecież on już nie miał prawa się ruszyć.

- A jednak, czyżby oko już nie to, Kapitanie - zaczął Stark - I czyżby twoja tarcza przypadkiem nie trafiła w kogoś innego, na przykład W NIĄ ?!

Steve już skierował się w jego stronę i chciał coś powiedzieć, lecz z tej nieprzyjemnej atmosfery wyrwał go spazmatyczny kaszel dziewczyny, która teraz siedziała na podłodze huśtając się w tą i z powrotem pod wpływem nagłego kaszlu.

- No, to chyba przeżyje, nie ? - powiedział Tony tak, jakby przed chwilą zupełnie nie obawiał się o to, że dziewczyna nie żyje i zaczął iść korytarzem.

__________________________________________________________________

Nagla zrywam się, a raczej ogromna klucha w gardle, przez którą nie mogłam zupełnie oddychać. Prawie wypluwam płuca, gdy nagle czuję szorstkie ręce oplatające mnie od tyłu. Automatycznie wyrywam się spod ich ucisku, ale przecież jak mogłabym nie znać tych rąk, nie ? Przecież serdecznego koleżki od spodni i skarpet nie da się zapomnieć.

Mężczyzna postawił mnie na ziemię. Od kaszlenia poczułam metaliczny smak krwi w ustach. Po chwili jednak poczułam także mocne walnięcie, żeby nie powiedzieć jebnięcie, w plecy. Po tym już na 100% byłam pewna, że wyplułam płuco, a przynajmniej jego część. Jednak, gdy spojrzałam na podłogę okazało się, że to niekoniecznie płuco. To coś przypominało kulkę zbitą z jakiejś przeźroczystej mazi, kleju... W każdym bądź razie prawie przez to umarłam, no ale oczywiście ktoś musiał mnie uratować, nie? Bo nie mogą dać mi spokojnie umrzeć. No może nie do końca spokojnie.

Nawet nie wiem kiedy znalazłam się z powrotem na podłodze. Mój wzrok dalej był wbity w niebiesko - siwe fugi pomiędzy kafelkami w podłodze. Gdzieś tam słyszę jeszcze czyjeś głosy, chociaż przez chwilę wydaje mi się, jakby były tutaj.
Nagle zauważam, że coś lata mi przed oczami. Coś czerwonego... A może różowego? Nie... To coś jaśniejszego...
Prawie upadam na plecy, gdy zauważam, że to czyjaś ręką.

- Tak, wiem, że to bardzo ciekawa podłoga, bardzo czysta w każdym bądź razie. Elise potrafi myć ją kilka razy dziennie.

Kieruje mój wzrok w bok, skąd dochodzi głos. Obok mnie na podłodze siedzi facet, z którym zazwyczaj trzyma się Natasha. Gdzieś słyszałam, że nazywa się Clint, czy coś w ten deseń.

- Napewno waliłeś w plecy, bo coś mi się wydaje, że jednak to była głowa - powiedział do Steve'a z przekornym uśmiechem.

- Bardzo śmieszne Barton. Normalnie wzniosłeś się na wyżyny dowcipu. Poczekaj jeszcze trochę, może będą cię mylić ze Starkiem - odparł przywracając oczami, w których odbijały się świetlówki, przez co wyglądały wręcz nienaturalnie.

Włosy miał roztrzepane, ręce skrzyżowane na piersiach. Wyglądał jak zwykle - poważny, przy czym lekko sztywny i jakby... Zmęczony? Ale nie fizycznie, lecz psychicznie, jakby na swojej głowie miał problemy całego świata. To by nawet pasowało do tego, że cały czas wręcz rzuca mi się na pomoc. Może sobie coś ubzdurał, ma schizofrenię paranoidalną i myśli, że musi zbawić świat?

- Nic ci nie jest? - zapytał.

- Nie - oparłam krótko i beznamiętnie, może trochę aż za.
Chciałam aby znowu zakuli mnie w stabilizatory, wsadzili do komory i pozwolili czekać na kolejny atak.

- I co? To tyle?! - powiedział Clint - Ani dziękuję, ani pocałuj mnie w dupe.

Steve spojrzał na niego ze znudzeniem i westchnął głośno.

- Dziękuję... - zaczęłam - ... ale wolałabym nowe spodnie - dodałam, trochę bardziej odważnie.

Blondyn się chyba tego niespodziewał, bo wryło go już totalnie w podłogę. Po chwili zaczesał palcami włosy do tyłu wziął głęboki oddech i zaczął mówić patrząc w podłogę.

- Mogę tylko powiedzieć... - zaczął - ...że ta kwestia zostanie rozpatrzona - po czym wrócił wzrokiem do mnie i uniósł lewy kącik ust.

Cze... On się uśmiecha?!
____________________________________________
Nie wiem czy wiecie, ale mam specjalne oświadczenie od samego Cap'a że podczas jego nieobecności spowodowanej sprawami na tle prywatno - zawodowym mam prawo do ukulturalniania społeczeństwa polskiego, a także do nieprzestrzegania tego prawa, a ci, którzy śledzą zdjęcia z planu Civil War mogą mieć podejrzenia o jakie sprawy chodzi. Ja mam teorie, która na dole, ale ostrzegam, że jest napisana tak, że ci którzy siedzą trochę w uniwersum będą wiedzieć o co c'man⤵. Dalej nic nie będzie, więc jak chcesz dawej gwiazdkę i możesz iść czytać ff o Styles'ie ;) Oczywiście nic do niego nie mam jakby cuś...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
A więc myślę, że Angielka(if you know what I mean) umiera, bo na zdjęciach z planu widać jak Evans trzyma trumnę, na której jest flaga UK, no i do tamtych scen były też użyte double-deckery (te piętrowe autobusy), no i ogólnie wygląda jakby chowali kogoś zasłużonego ojczyźnie, Chris wygląda jakby miał się zaraz rozbeczeć bla bla bla, 100 zł. dla mnie od Marvela, jeśli to prawda... O i poproszę jeszcze mjölnira, bo będę mogła sprawdzić, czy winda szpitalna jest godna, bo mnie nie była i poszłam schodami.


First LightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz