Rozdział 13
Wejścia i wyjściaWolność już jest blisko. Jeszcze dwie sekundy dzielą mnie od upadku i kiedy już niemal czuję...
- Czekaj, weź ten płyn z szafki.
- Masz - ktoś rzuca czymś w powietrzu. Wręcz słyszę poruszające się w nim cząsteczki. Ktoś łamie czubek ampułki. Otwieram oczy. Siedzę na podłodze.
-Chryste Panie! - osoba przy mnie szybko odskakuje, jakby robiła unik. Automatycznie sama odsuwam się najszybciej jak tylko potrafię, w skutek czego uderzam w coś metalowego.
Przede mną stoi jakiś facet w białym ubraniu, a raczej się kuli albo coś w tym stylu. Obok stoi inny facet, równie przerażony sytuacją, który raz patrzy się na mnie, a raz na coś na końcu pomieszczenia. Kieruję tam wzrok i widzę czerwony przycisk. Nagle zrywa się w jego kierunku. Szybko wstaję i rzucam się do niego, ale coś gwałtownie przyciąga mnie i rzuca mną o miękkie podłoże, najwyraźniej łóżko. Podnoszę głowę, kiedy słyszę otwierające się drzwi z drugiej strony pokoju. Odwracam głowę i widzę Jeffrey'a i kilka innych osób za nim.
- Mogę wiedzieć co wy odwalacie?
- Obudziła się pułkowniku.
- I jest to powód to tego, żeby rzucać się po podłodze i robić niepotrzebne zamieszanie? - warknął po czym spojrzał na mnie, a potem znowu na dwóch mężczyzn. Drżeli tak, że podłoga drżała razem z nimi, ale nie dziwię się, bo jego wzrok był tak zimny i przenikliwy, że sama ledwo nie zemdlałam.
- Co to za zbiorowisko? - gdzieś jakby z oddali rozległ się znajomy głos i kiedy uświadomiłam sobie kto jest jego właścicielem, podzieliłam reakcję Jeffrey'a, który przewrócił oczami i westchnął głęboko po czym dał chyba jakieś polecenie kilku Czarnym, ale było już za późno, bo Stark jakoś prześliznął się pomiędzy nimi, omiatając spojrzeniem całe pomieszczenie i zatrzymał je na mnie.
- O! Nasze słońce wstało! - powiedział z takim entuzjazmem, że... Może bez komentarza.
Za chwilę obok niego zjawił się Steve, ale był on na szczęście jedyną osobą, która nie spojrzała na mnie.
- Pułkowniku, co się dzieje? - zapytał, ale ten tylko patrzył w ścianę na przeciw jego po czym mruknął :
- Nasze słońce wstało. Jak zwykle z efektami specjalnymi - i wyszedł razem z resztą Czarnych. Zostali tylko blondyn i Stark. Wtedy w końcu Kapitan spojrzał na mnie.
- Ty to masz wejścia - powiedział z założonymi rękami.
- Wyjścia też - skwitował Stark - Ale bardziej wolę wejścia, bo są bezpieczniejsze. Nie musisz skakać z siódmego piętra.-_*_-
Żenua w juch, ale trudno.
CZYTASZ
First Light
Fanfiction"Poruszanie się szybciej od światła jest niemożliwe, a już na pewno nie pożądane, bo zwiewa czapkę" ~ Woody Allen