//Izuku//
Po kilku minutach rozmowy zeszliśmy na nasz ulubiony temat.
- Mam nadzieję, że nie wyszedłeś z prawy i wciąż malujesz te swoje cudne graffiti.
- Jest jeszcze lepszy niż trzy lata temu Neito.
- Sokoro Sho tak mówi to musimy razem coś wymalować. Jak za dawnych dobrych lat.
- Stanowczo.- Potwierdziłem ochoczo.
- Nie zapominajcie o mnie.
- Nigdy byśmy nie śmieli Kazuri.- Powiedział rozbawiony Monoma.- No dobra jesteśmy pod gabinetem, miłej pogawędki.- Po pożegnaniu wszedliśmy do środka tam zastaliśmy Nezu drącego japę na Katsukiego.
- Dyrektorze Nezu?
- Witaj M..Midoriya. Dobrze, że już jesteście Bakugo oprowadzi was po szkole.
- Tch.- Prychnął nie zadowolony Katsuki.- Nie doczekanie.
- Oprowadzisz ich w przeciwnym razie cie zawieszę na miesiąc.
- Ale za trzy tygodnie obóz!
- Jeśli chcesz jechać musisz ich oprowadzić.
- Chodźcie przegrywy.
- Kazuri uspokuj się.- Rozkazałem czując wzrok wściekłej nastolatki. Po dwóch godzinach stanęliśmy na dachu, z którego było widać całe miasto.
- To byłoby na tyle.
- Nie sądziłam, że dożyje chwili, w której nie drzesz na nas tego pyska kundlu.
- Jak ty mnie kurwo nazwałaś!?
- Kundlem, dać Ci numer telefonu do psychiatry czy audiologa?
- Ludzie uspokójcie się.- Zwrócił im uwagę Iida.
- Nie wtrącaj się czworooki!- Krzyknął blondyn. Rodzeństwo zdawało się być całkowicie pochłonięte kłótnią. Podszedłem do nich odboku i odepchnąłem ich od siebie na pół metra.
- Nie będę dłużej tolerować waszego cholernego zachowania! Ogarnijcie się w końcu i pogódźcie, a jak nie chcę cię tego zrobić to po prostu siebie unikajcie, ale nie szarpie się!- zszedłem w kurwiony z dachu. Idąc korytarzem usłyszałem masowe przekleństwa nie wiele myśląc wszedłem do pomieszczenia w którym była przeklinajaca dziewczyna przy majstrowaniu jakiś dziwnych butów.
- Kurwa znowu nic.
- Barakuje kilku śrubek oraz silniczków od mini rakiety na podeszfie.- Dziewczyna zdziwiła się na moje słowa.- Wybacz po prostu sam robiłem takie buty odrzutowe w wieku sześciu lat, nie wiedząc czemu zawsze polałem te z sprężyną. Izuku Midoriya.- Wyciągnąłem do niej rękę.
- Mei Hatsume.
- Pomóc Ci? Troche się na tym znam, a i tak muszę się czymś zająć.
- Jasne każda pomoc mile widziana.- Po kilku godzinach Kazuri wpadła do pomieszczenia jak poparzona.
- Co się znowu dzieje Kazuri i co ci się stało że skórą!?- Spytałem widząc plamy na skórze przypominające poparzenie.
- Mną się nie przejmuj, musisz coś zobaczyć.
- Idę z wami.
- Mei zostań z Kazuri ja to sprawdzę.
- Idź pod szkołę.- Skinąłem głową ubrałem maskę gazową i wyszedłem.W powietrzu unosił się charakterystyczny smród farby w aerozolu tylko, że na pewno nie mojej. Czym prędzej wyszedłem na zewnątrz tam zastałem ratowników, uczniów i nauczycieli.
- Ej tu jest jeszcze jeden dzieciak!- Krzyknął jeden z ratowników, a ja ściągnąłem maskę.
- Mną się nie przejmujcie w pracowni mechanicznej są dwie dziewczyny, jedna z ich ma dotkliwą alergie.- Bohaterzy bez zastanowienia wbiegli z ratownikami do środka w maskach gazowych. Mnie za to posadzili w jednej z karetek. Po piętnastu minutach wywieźli z środka Kazuri i Katsukiego całkowicie nie przytomnych za to Mei wyglądała na całkowicie zdrową. Gdy tylko lekarz poszedł do innego ucznia do mnie podszedli moi przyjaciele, Suika i mama.
- Co masz zamiar zrobić synku?
- Jeszcze nie wiem, ale puki co muszę być bardziej czujny. Yuu nie było w szkole co za tym idzie jest u ojca, a ten gaz to była toksyczna farba w aerozolu.
- Graficiarz?- Spytała Uraraka.
- W stu procentach.
- Jak dotąd próbował nas przegonić groźbami teraz to coś nowego trzeba być czujnym.
- Wiem, ale coś mi tu nie gra. Ta farba była toksyczna to prawda, ale tylko dla alergików. Gdyby ktoś chciał by mnie zabić to nie używał by tej farby. No chyba, że jest nie doświadczony.
- W tedy łatwo o potknięcie.- Skomentowała moja mama.
- Prawda.
CZYTASZ
Nieprzewidywalni
Teen FictionFragment: "- Cześć nazywam się Izuku Midoriya i mam piętnaście lat, moim darem jest jego brak, ale za to mam kozackie gadżety, które sam tworzę! W każdym razie przewodzę grupą samozwańczych bohaterów znanych jako Nieprzewidywalni. Nie ja wymyślałem...