Rozdział 6

192 4 0
                                    

Od 20 minut Klaus i Carlotta śmiali się z byle czego i wygłupiali, co oznaczało, że narkotyk zaczął działać. Jednak nie było to zasługa tylko pigułek. Chcieli tylko popić tabletki wódką, a skończyło się na tym, że butelka została wypita do ostatniej kropli.

-Kluska, patrz jaki trik!- krzyknęła roześmiania dziewczyna i wybiegła na korytarz, a brunet tuż za nią. Czerwono włosa pochyliła się, po czym zrobiła przewrót w przód. Niestety nie sprawdziła jak daleko są schody i w rezultacie tego stoczyła się z pierwszego piętra na parter po drewnianych stopniach. Wylądowała na plecach przez co syknęła głośno, ale potem zaczęła się śmiać.

-Winiacz* zdechłaś?!- krzyczał spanikowany Klaus, ale kiedy zobaczył śmiejącą się nastolatkę, odetchnął z ulgą i sam zaczął się śmiać. Gdy tylko reszta rodzeństwa usłyszała huk i śmiechy nastolatków od razu przybiegli sprawdzić co się stało.

-Ja pierdole Klaus co ty jej dałeś?- zapytała Allison, ale nie uzyskała odpowiedzi, ponieważ niebieskooki szybko wbiegł po schodach i krzyknął na odchodne "nara suki", przez co Carlotta wybuchła jeszcze większym śmiechem o ile było to jeszcze możliwe.

-Nie wierze naćpał ją- powiedział Luther, przejeżdżając dłonią po twarzy. Rodzeństwo zaczęło obmyślać plan, jak ukryć przed ojcem, że Carlotta jest pod wpływem narkotyków. Najgorsze było to, że za nie całe 10 minut miała być kolacja i nie było opcji, że nastolatka wytrzeźwieje do tego momentu. A na kolacji musiała się zjawić, ponieważ opuściła dwa poprzednie posiłki.

-Można wcisnąć kit, że źle się poczuła- zaproponował Diego, ale gdy ujrzał zażenowany wzrok rodzeństwa zamilkł i zdał sobie sprawę jakie banalne i mało wiarygodne było by ich kłamstwo. Nagle usłyszeli dzwonek, który oznaczał kolację. Popatrzyli na siebie przerażeni, a później na dziewczynę, która nie przestała się śmiać.

-Mamy przesrane- powiedziała mulatka łapiąc się za głowę.

-Czemu my?- oburzyła się Katie- Sama wzięła dragi to teraz ma- fuknęła zirytowana tym, że nowa siostra jest znowu w centrum uwagi.

-Myślisz czasami? Ojciec się wkurwii, że dopuściliśmy do tego- warknął Diego.

-Coś się wymyśli, teraz chodźcie- powiedział Ben, a reszta mu przytaknęła. Kiedy weszli do jadalni starzec już stał przy krześle i zgromił ich wzrokiem.

-Macie szczęście idealnie 18, siad!- krzyknął Reginald, a dzieci wykonały jego polecenie. Nastolatkowie jedli w ciszy ostatni posiłek dnia, kiedy usłyszeli śmiech Carlotty i Klausa.

-Numerze czwarty! Numerze Dziewiąty! Znacie zasady absolutna cisza przy stole! Dostaniecie odpowiednią karę po posiłku, a teraz cisza!- krzyknął zdenerwowany starzec. Nie znosił nieposłuszeństwa. Czuł wtedy, że nie ma tego czego pragnie. Kontroli.

***

Po kolacji, każdy udał się do swojego pokoju. Klaus i Carlotta w ramach kary musieli wypolerować srebro w całym domu. Była to chyba jedna z najgorszych kar, ponieważ w całym budynku roiło się do srebrnych pucharów i kielichów, a w kuchni było mnóstwo zastaw, które również były wykonane ze srebra.

-Nie pójdziecie spać, dopóki wszystko nie będzie lśnić, mam nadzieję, że zdajecie sobie z tego sprawę- powiedział sucho Reginald, a nastolatkowie mu przytaknęli. Narkotyk powoli przestał działać, przez co dotarło do nich jak bardzo sobie zaszkodzili. Na początku postanowili zacząć od łyżek, noży i widelców. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów. Gdy skończyli polerować w kuchni, przenieśli się na korytarze gdzie były puchary oraz kielichy.

The taste of the failure II Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz