Rozdział 11

152 5 0
                                    

-Kurwa- syknęła Carlotta, kiedy wylądowała, plecami na stoliku kawowym, który się rozbił. -Maddie? Jesteś tu?- zaczęła nawoływać nastolatka.-Na kanapie- wychrypiała blondynka, kiedy zobaczyła czerwono włosą, jej twarz zbladła.-Co ci, wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła- zaśmiała się, ale szybko tego pożałowała, ponieważ poczuła silny ból na policzku.-Twoja twarz...k-krew, t-to rozcięcie- zaczęła szeptać, przerażona blondynka.-Maddie, co ty pierdo- jednak nie dokończyła zdania, bo zemdlała.-Pomocy, ratunku, ktokolwiek?!- blondynka kucnęła przy dziewczynie lekko nią potrząsając.-Kim jesteś? Carlotta, boże...- mulatka z załzawionymi oczami, podeszła do siostry.-Wezwijcie Grace szybko, traci dużo krwi!- krzyczała zrozpaczona, jednak nikt się nie ruszył przez szok, który spowodował stan obydwu dziewczyn. Jedynie Five zachował zimną krew i przeteleportował się do salki szpitalnej. Kiedy Grace, opatrzyła szybko Maddie wzięła Carlotte na łóżko szpitalne i zaczęła zszywać rany.-Ja ją przytrzymam, a wy ją zwiążcie- polecił Luther, wskazując w kierunku blondynki. Dziewczyna próbowała uciec, jednak silne ramiona blondyna ją powstrzymały. Diego przywiązał nastolatka do krzesła, po czym wyciągnął nóź i przyłożył go do gardła Maddie.

-Gadaj kim jesteś i co jej zrobiłaś, tylko bez ściem- zagroził latynos zaciskając zęby.-Diego kretynie, tak się niczego nie dowiemy- fuknęła zażenowana jego zachowaniem Allison.-Wszystko wam powiem, tylko błagam nie zabijajcie mnie- szepnęła błagalnym tonem, a rodzeństwo się zgodziło. Maddie zaczęła im wszystko opowiadać od momentu założenia grupy po wybuch w komisji.

-Serio myślisz, że ci uwierzymy w tą bajeczkę?- zapytał Diego, powoli podchodząc do dziewczyny.-Czekaj, mam pomysł- powiedziała Allison, po czym podeszła do blondynki i wyszeptała-Słyszałam plotkę, że powiedziałaś co się tak naprawdę stało- oczy Maddie przybrały odcień białego.-Mówi prawdę, to nie ma sensu odwołaj to- powiedział Five, a mulatka niechętnie odwołała plotkę.-Skąd to niby wiesz?- zapytał podejrzliwie Luther.-Bo mi powiedziała, więc dajcie jej spokój- odrzekł brunet i zniknął w niebieskiej smudze.

***

-Cześć słoneczko, jak się czujesz?- zapytała kobieta z szerokim jak zawsze uśmiechem.-Głowa mnie boli- odpowiedziała nastolatka, po czym podniosła się do siadu i od razu syknęła, gdy poczuła ból w okolicy brzucha.-Pamiętasz wszystko z ostatnich dni?- zadała ponownie pytanie Grace, a dziewczyna pokiwała twierdząco głową.-Wspaniale, jeśli masz na tyle sił to możesz wrócić do pokoju- powiedziała, a czerwono włosa jej podziękowała i skierowała się do swojego pokoju. Kiedy weszła do niego zauważyła zielonookiego z jej telefonem w ręku.-Mogę wiedzieć po co ci mój telefon?- gdy chłopak usłyszał jej głos od razu odłożył telefon i spojrzał na nią- Sprawdzałem godzinę, jak się czujesz?- zapytał, modląc się o szybką zmianę tematu.-Dobrze, tylko łeb mi napierdala i brzuch.-Aha, to ja spadam, a ty odpoczywaj czy coś- rzucił szybko i poszedł do pokoju obok. Gdy zamknął drzwi, od razu wpisał w wyszukiwarkę na instagramie Liam McKelly. Kliknął w zdjęcie profilowe, co spowodowała wyświetlenie się relacji sprzed dwóch minut. Był w parku ze znajomymi. Brunet schował szybko nóż do kieszeni i teleportował się do parku za drzewo. Zaczął się rozglądać, a gdy ujrzał blondyna oddalającego się od grupy nastolatków zaczął go śledzić. Kiedy przechodził obok wąskiej uliczki Five przeteleportował się przed niego i wciągnął do niej.

-Nawet nie waż się krzyczeć, bo od razu poderżnę ci gardło- syknął brunet, patrząc prosto w oczy chłopaka.-Carlotta, mówi ci to coś?- zapytał przykładając ostrze do gardła chłopaka.-Stała klientka, ale od dwóch miesięcy się do mnie nie odzywała, nic mnie z nią nie łączy. Sprzedawałem jej tylko dragi przysięgam- powiedział chłopak panicznie.-Jak długo sprzedawałeś jej to gówno- z każdą sekundą tracił kontrolę nad sobą i przyciskał mocniej nóż.- Coś około pięciu lat- szepnął przerażony i w tym momencie poczuł ostry ból w brzuchu, a później w okolicy żeber.-Z przyjemnością zakopię twoje zwłoki pod pierwszym lepszym drzewem- powiedział Five i wbił ostrze między oczy Liam'a. Usiadł obok martwego nastolatka i oparł się o ścianę, ciężko oddychając. Spojrzał na swoje odbicie w kałuży i ujrzał swoją twarz całą we krwi. Zignorował to i chwycił lodowatą rękę blondyna, po czym przeteleportował się do lasu. Zaciągnął chłopaka na stertę drewna, którą wcześniej ułożył i polał ją benzyną. Z kieszeni mundurka wyciągnął zapałki, odpalił jedną z nich i po chwili przed chłopakiem pojawił się ogień. Gdy płomienie mocno się rozpaliły, brunet sięgnął po łopatę przygotowaną wcześniej i zaczął kopać głęboki dół. Po około godzinie dół osiągnął głębokość czterech metrów. Five ugasił ogień gaśnicą i wrzucił szkielet nastolatka wraz z niedopałkami do rowu, który następnie zasypał. Ubrudzony krwią i ziemią teleportował się do swojego pokoju.

-Gdzie byłeś?- zapytała dziewczyna zapalając lampkę na biurku chłopaka.-Nieistotne- mruknął, ściągając marynarkę, a następnie krawat.-Jesteś ujebany krwią i ziemią i mówisz mi, że to nieistotne? Kogo zajebałeś?- zapytała sarkastycznie, ale kiedy ujrzała poważny wzrok chłopaka spoważniała.-Kto?- zapytała lekko przerażona, nie przerywając kontaktu wzrokowego z brunetem.-Liam McKelly- odparł chłodno i wyjął czyste ubrania z szafy.-Po to ci był mój telefon- szepnęła cicho do siebie nastolatka.-Brawo Sherlocku- mruknął brunet pod nosem i przeteleportował się do łazienki w celu umycia się. Gdy się rozebrał do bokserek nalał lodowatej wody do umywalki, następnie wsadził tam brudny mundurek, aby krew zeszła. Wolał zrobić to sam niż odpowiadać na pytania Grace, czemu jego strój dzienny jest cały we krwi. Wszedł pod prysznic i puścił zimną wodę. Przetarł twarz rękoma, po czym wpatrywał się w nie. Po 10 minutach zakręcił wodę i owinął ręcznik wokół bioder. Przeczesał włosy, a mundurek rozwiesił na drzwiach kabiny prysznicowej. Już chciał się ubrać, ale zdał sobie sprawę, że zapomniał ubrań z pokoju.

-Kurwa-szepnął do siebie i przeteleportował się do swojego pokoju, w którym dalej była dziewczyna. Kiedy ujrzała chłopaka jej wzrok sam powędrował na odkrytą klatkę piersiową bruneta. -Ty dalej tu?- zapytał chłodno-Tak i nie wyjdę dopóki nie otrzymam wyjaśnień- odparła uparcie -Jak chcesz- powiedział obojętnie i zdjął ręcznik, ale nastolatka zasłoniła oczy w idealnym momencie -Pojebało cię!- krzyknęła oburzona -To mój pokój kochana, mogę robić co tylko mi się zachce- odpowiedział, ubierając czarną koszulkę.-Gdzie on jest- zapytała, powoli się odwracając.-Nie wiem, wybrałem pierwsze lepsze drzewo w środku lasu- odparł i chwycił za książkę.-Dlaczego to zrobiłeś- zadała ponownie pytanie, tym samym przerywaj ciszę.-Nie chcę patrzeć jak się staczasz- odparł, nie odrywając wzroku od lektury.-Wiesz, że znajdę innego dilera, co nie?- zapytała, unosząc jedną brew do góry.-Wątpie, wszyscy dilerzy w Toronto i bliskich miast, wiedzą co się stało z Liamem oraz wiedzą, że jesteś powodem jego śmierci. Nie będą ryzykować- odparł dumnie, a zdenerwowana Carlotta opuściła pokój chłopaka i skierowała się do pokoju Klausa. Bez pukania weszła do pokoju niebieskookiego i zastała go z butelką wódki w ręce.

-Klaus braciszku poratuj siostrę tabsem- powiedziała przesłodzonym głosem czerwono włosa-O nie, nie, nie złociutka. Po ostatniej akcji nie ma szans, nie chcę cię truć. Poza tym cinco by mnie zabił, gdybym ci dał także I'm sorry- odpowiedział z uśmiechem na ustach. Nastolatka wywróciła oczami i poszła do siebie. Była zdenerwowana tym, że wszyscy decydują o jej życiu, tylko nie ona.

~1092 słów~

The taste of the failure II Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz