66.

481 27 18
                                    

Hej!

Omg tyle czasu mnie tu nie było..

Ale brata wesele wykończyło mnie doszczętnie 🤣🤣 ( było tydzień temu ale cii)

Wróciłam i w końcu mam sile, żeby zacząć pisać dalej rozdziały, bo od początku września ani razu nie weszłam na watt..

Miłego!

______________________


~ Maj 2021~

Kochałam piąty maj.

Bo miałam urodziny.

A z drugiej strony go nienawidziłam.

- Ej kochanie! A wiesz, że jak ja mam teraz 24 lata to znaczy, że jak miałam 20 zaczęliśmy ze sobą być?

- Woooo! Na prawdę? Dobrze, że jesteś na prawie..

- Nie wkurzaj mnie ok?

- Ok. - zaśmiał się

Po 9 wyszliśmy z pokoju na śniadanie, które już na nas czekało w kuchni.

- Wszystkiego najlepszego skarbie! - mówiła kobieta od razu mnie przytulając i podała mi po chwili małą torebkę prezentową.

- Dziękuje bardzo, nie trzeba było nic kupować - uśmiechnęłam się i pocałowałam jej policzek

- Przesadzasz. Jedzcie śniadanie, a ja lecę do pracy.

- Dzięki. My jakoś po 10 będziemy wyjeżdżać więc możesz się ze mną pożegnać - powiedział blondyn

- No ale co tak w czas?

- Marcela ma ćwiczenia na 16:30..

- Ahaaa, to na ćwiczenia się chodzi, a na wykłady już nie? - zaśmiała się

- Tak wyszło - mruknęłam z uśmiechem po czym przytuliłam kobietę, gdy do mnie podeszła

- Jedzcie ostrożnie i dajcie znać jak będziecie już w Warszawie. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego - mówiła idąc w stronę drzwi

- Paa!

Po śniadaniu Adrian wyszedł na spacer z psami przy okazji zabierając Maila, a ja ogarnęłam się i spakowałam nasze rzeczy do torby.

- Gotowa? - spytał wchodząc do mieszkania

- Tak, możemy jechać. - wystawiłam torbę na przedpokój

- Aneta my jedziemy! - krzyknął

Spojrzał na mnie po czym ruszył w stronę jej pokoju, gdy nikt się nie odzywał.

Okazało się, że jeszcze spali i wyleciała szybko z pokoju złożyć mi życzenia i pożegnać się.

- Chodź Topuś - zagwizdałam na psa, który ruszył w przeciwną stronę niż ja - Ale mi się nie chce iść na te zajęcia..

- To nie idź - wzruszył ramionami wsiadając do samochodu

- Łatwo mówić.

- A jeszcze łatwiej zrobić - zaśmiał się

W łódzkim złapała nas burza.
A Coffee to totalny panikarz, gorszy niż ja.

I boi się burzy.

Więc zaczął piszczeć i latać po całym samochodzie.

- Weź go na kolana, no kurwa łazi mi jak głupi - mruknął odpychając psa ze swoich kolan

WILDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz