Rozdział 12

1.1K 71 17
                                    

          Po spotkaniu z Tonym i Natashą Peter napisał przyjaciołom co się stało. Shuri natychmiast zaproponowała mu, że przyleci po niego i udzieli mu wsparcia w żałobie. Wiedziała jakie to uczucie stracić ważną osobę i podejrzewała, że chłopakowi najlepiej zrobi maraton Starwars oraz całonocne siedzenie w warsztacie. Peter z chęcią przyjął jej propozycję więc umówili się, że jak tylko namówią ich opiekunów to dziewczyna po niego przyleci. Ned jak i MJ zaproponowali mu wypad do kina na jakiś film akcji, które on tak uwielbia. 

          Następnego dnia Pete już poszedł do szkoły. Nadrobił część lekcji gdy nie było go w placówce dzięki Nedowi. Wciąż był przygnębiony, nie reagował na słowne zaczepki Flasha, ale był otwarty na rozmowy z przyjaciółmi. Trzeci etap żałoby, dopuszczenie do siebie ludzi. Z perspektywy osoby nieznającej chłopaka można by powiedzieć, że jego żałoba postępuje zdecydowanie za szybko. Jednak Peter nauczył się już, że nie może to trwać długo, był spidermanem, po każdym upadku musiał szybko się podnosić. Kocha May, ale nie może pozwolić sobie na dłuższe siedzenie w miejscu. Dla niego każda sekunda się liczy. Zresztą ma teraz tak wiele energii w sobie, że aż go nosi. Po lekcjach udał się do sierocińca korzystając z sieci. W ten sposób rozładuje trochę energii jaką zmagazynował w organizmie przez ten czas. Będąc już w budynku rzucił się w wir zajęć by nie mieć wiele czasu na ponowne pogrążanie się w smutku. Odrobił lekcje jak i nadgonił ominięty program, pomajsterkował przy odtwarzaczu, posprzątał swoją część pokoju oraz pomógł opiekunom przy młodszych dzieciach. Powoli zaczął się przyzwyczajać do myśli, że spędzi teraz czas w takim gronie. Smutny uśmiech wpłynął na jego usta.

~•°^°•~

Tony w tym samym czasie rozmawiał z Furym na temat Peter'a. Już zdążył z Natashą porozmawiać o nim z resztą avengers i wszyscy jednogłośnie powiedzieli, że Peter może zamieszkać z nimi. Dlatego teraz miliarder namawiał szefa Tarczy by mu pozwolił na adopcję dzieciaka.

— Tony, czy ty masz jakiekolwiek pojęcie o dzieciach? Na jakie ryzyko będziesz narażał młodego jeśli go weźmiesz? Naprawdę mi przykro, że zmarła mu ciotka, ale ma już szesnaście lat jak mówisz więc za dwa lata będzie prawnie dorosły. Przeżyje więc nie musisz się o niego martwić.

— Fury ty nic nie rozumiesz. 

— Ależ rozumiem, ale zwykły dzieciak wśród agentów ratujących naszą planetę praktycznie co tydzień to nie jest dobry pomysł. Radził bym wam za ten czas poszukać informacji o tym człowieku, który udaje pająka w Queens — mówił zakładając ręce na piersi

— Już go znaleźliśmy, nieświadomie, ale jednak — wywrócił oczami.

— Jak to? To czemu nic nie gadacie? Gdzie on jest? — spojrzał na mężczyznę z szokiem.

— Aktualnie? W sierocińcu w Queens — powiedział wiedząc, że już ma pirata w garści.

— To dzieciak?

— Bardzo inteligentny dzieciak.

— To ten wasz Peter Parker? Zgadza się — uniósł brew.

— Tak.

— Dobra, możecie go przygarnąć, ale chcę sprawdzić co umie — Tony uśmiechnął się, teraz mając po swojej stronie Nicka cały proces zajmie im przynajmniej trzy razy krócej.

— Umowa stoi, ale jego tożsamość ma zostać tajemnicą. Dzieciak raczej nie będzie zachwycony jeśli jego tajemnica wyjdzie na jaw.

— Dobra.

          Tony mając zezwolenie zadzwonił do Natashy po czym razem udali się do sierocińca gdzie chciał już prawnie przejąć opiekę nad chłopakiem. Będąc na miejscu udali się do biura prowadzeni przez osobę przewodniczącą tej placówce. Po podpisaniu wszelkich papierów musieli poczekać na Petera, który też musiał przyjść by podpisać zgodę na jego adopcję by dokument nabrał mocy prawnej. Chłopak przeżył szok na wieść, że Tony chce go adoptować i wyciągnąć go z tej placówki, jednak już po jego minięciu i wyjaśnieniu sytuacji natychmiastowo podpisał dokumenty jednocześnie zgadzając się na przyjęcie nowego nazwiska. 

          Następnego dnia Tony udał się do urzędu by zatwierdzić dokumenty. To co działo się w sierocińcu było tylko etapem wstępnym, teraz czekała go oczywista katorga biurokracka. Zanim dokumenty miały zostać zatwierdzone, chociażby dla zachowania pozorów, dom Starka musiał przejść inspekcję czy nadaje się na wychowanie nastolatka. Tony pomyślał o tym wcześniej więc nie miał się czego obawiać. Pokój dla chłopaka był przygotowany na razie w minimalnym stopniu mieszczący się w normach ludzkich. Tak samo zaopatrzenie kuchenne czyli nie tylko żarcie w pudełkach (Steve to ich taka gosposia z Wandą na czele) a jego barek jak zawsze świetnie ukryty. O sprawy finansowe nawet nie musiał się martwić.

          Inspekcja tak jak przewidział odbyła się bez problemów więc dokumenty zostały zatwierdzone. Dodano także klauzule, że jeśli warunki mieszkaniowe chłopaka ulegną pogorszeniu w ciągu kolejnych dwóch miesięcy dokument traci ważność i nastolatek ponownie trafi do sierocińca. Inspekcje miały się odbywać co tydzień, w tym rozmowa Petera z towarzyszącym psychologiem. 

Dnia kolejnego Peter już mieszkał w wieży avengers wraz z jego nową rodziną i nowym nazwiskiem.

Peter Stark

***
Maraton: 4/5

Nie mam pomysłu co napisać w kolejnym rozdziale 

Zły Numer DzieciakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz