Rozdział 16

902 54 16
                                    

          Peter po powrocie ze szkoły natychmiast udał się do salonu gdzie przywitał się z mieszkańcami wieży. Po tym skierował się do kuchni będącej tuż obok i z lodówki wyciągnął dzisiejszy obiad. Wanda wyruszyła na misję razem ze Stevem a Bucky wyleciał do Wanady jako, że i tak zadeklarował, że nie będzie już więcej walczył. Ta trójka jako jedyna potrafiła dobrze gotować więc Wanda zlitowała się nad innymi (wiedząc dodatkowo o tym, że dziś ma wpaść pracownica inspekcji i wolała zaoszczędzić Tonemu kłopotów) wstała wcześniej rano i przygotowała porządne jedzenia zanim wyruszyła.
          Nagle rozległ się głos Jarvisa informujący o gościu z urzędu.
          Z windy wyszła kobieta o blond włosach ciasno spiętych w koka u dołu czaszki. Ubrana w damski garnitur. Jej zielone oczy prześwietlały pomieszczenie zatrzymując się na nastolatku gdy tylko przekroczyła próg korytarza. Chłopak pośpiesznie wytarł usta ubrudzone sosem, wstał porzucając na ten moment jedzenie i przywitał się z kobietą. Chwilę później ze swojego warsztatu wyszedł Tony umorusany smarem.
—Dzień dobry pani Ramirez — przywitał się mężczyzna. Reszta domowników jaka pozostała w wieży postanowiła na ten moment się nie wtrącać siedząc w salonie. Znając życie tylko pogorszą sprawę.
—Dzień dobry panie Stark. Przyszłam w sprawie Petera.
—Oczywiście. Co chce pani wiedzieć? — spytał uprzejmie wiedząc, że arogancja teraz nic nie wskóra.
—Czy to dzisiejszy obiad? — spytała patrząc na pozostawiony na stole talerz.
—Tak — odpowiedział chłopak.
—Ile osób w tym domu potrafi gotować?
—Porządnie jak z pięciogwiazdkowej restauracji cztery, w tym Peter — odpowiedział miliarder.
—Nauczyłem się tego jak jeszcze mieszkałem z ciocią. Ona dużo pracowała więc w ten sposób trochę ją odciążałem — dopowiedział.
—Ale wszystkie osoby potrafią tutaj zrobić przynajmniej mało wymagające dania. Chce pani spróbować? — Kobieta tylko pokręciła głową zapisując coś w swoim notatniku jaki przyniosła.
—Jak często się zdarza, że nie ma kto zrobić pożywnego posiłku?
—Steve często na misje chodzi z Nat a Wanda głównie przesiaduje tutaj więc takie dni jak ten to wyjątek. W domu zawsze jest ktoś kto może zrobić coś do jedzenia — przyznał miliarder.
—W porządku, chciałabym zobaczyć całe mieszkanie, w tym pokój Petera — przyznała z surową miną.
          Oboje kiwnęli głowami i zaprowadzili kobietę na piętra mieszkalne. Peter przy okazji zabrał plecak chcąc odnieść na jego miejsce. Gdy byli na odpowiednim piętrze chłopak podążył do swojego pokoju, otworzył drzwi i wpuścił depczącą mu po piętach panią Ramirez. Pomieszczenie było pomalowane w kolorach błękitu i bieli. Regały z półkami na książki i jego klocki oraz wielka szafa zajmowały całą ścianę na przeciwko od wejścia. Po lewej stało jednoosobowe łóżko, a przy ścianie obok wejścia biurko z krzesłem na kółkach. Chłopak położył plecak obok mebla i kosza na wpół wypełnionego papierami. Wraz z Tonym postanowili odsunąć się na bok tuż przy ścianie będącej oknem na całej powierzchni z widokiem na miasto dając pracować kobiecie. Gdy zapisała kilka słów w notatniku i kiwnęłam głową ruszyli dalej sprawdzając warunki jakie ma chłopak będąc jednym z domowników tego przybytku.

~•°^°•~

          Dopiero gdy pani Ramirez wyszła z budynku z ulgą Peter mógł dokończyć jeśli obiad. Gdy to uczynił odłożył talerz do zmywarki i udał się do pokoju by odrobić lekcje zadane na następny dzień. Nie miał z tym większych problemów dlatego wykonał je dość szybko. W między czasie zadzwoniła do niego Shuri więc rozmawiał z nią na wideochacie. Dopiero pod wieczór wyszedł z pokoju i udał się do salonu gdzie część mieszkańców oglądała film. Jak się okazało był to "Mission Impossible" więc z chęcią dołączył do grupy. Po jakieś godzinie przez windę wszedł wyraźnie zmęczony Tony co nie umkło reszcie.
—Co się stało? — spytał Bruce.
—Była rada firmowa — przetarł dłońmi twarz po czym zwrócił się do syna — Pete, mogę zamienić z tobą słówko?
—Jasne — odpowiedział i wstał z kanapy.
          Chłopak poszedł za ojcem adopcyjnym prosto do jego gabinetu. Zaczął się trochę martwić czy czegoś nie przeskrobał, ale nic takiego sobie nie przypominał. Jego poziom stresu wyskoczył w górę jeszcze bardziej gdy tylko przekroczyli próg pomieszczenia. Tony siadł na biurku i spojrzał na chłopaka po czym westchnął zmęczony.
—Spokojnie, nic złego nie zrobiłeś — powiedział gdy zobaczył jak jego podopieczny wykręca palce — Na radzie omawialiśmy promocję firmy, przydadzą się młode umysły do pracy. Dlatego rada nakazała w zasadzie zorganizować w przyszłym tygodniu wycieczki szkole z określonych profilów. Twoja klasa będzie miała ją we wtorek z tego co pamiętam. Chciałem ci powiedzieć zanim ogłoszą to w szkole byś nie był zaskoczony.
—I co w takim razie zrobimy?
—Jeśli chcesz możesz nie iść na tą wycieczkę skoro tutaj mieszkasz albo będziesz w niej uczestniczyć jak nie chcesz ujawniać twojej adopcji kolegom z klasy.
—Nie no mogę nie iść. I tak za jakiś czas inni się dowiedzą prawda? Pani Ramirez nie ma się do czego przyczepić więc urząd za pewne zezwoli na mój stały pobyt tutaj. Nie ma się czym martwić.
—A co z paparazzi? — zapytał wiedząc, że to może mieć wielki wpływ na życie nastolatka.
—Będą prędzej czy później. Będę miał czas na przyzwyczajenie — zaśmiał się nieśmiało na co Tony odetchnął z ulgą.
—Czyli sprawa załatwiona — uśmiechnął się — dogadam się z twoim wychowawcą dotyczącą wycieczki. Możesz już iść.
—Okej, dzięki, że powiedziałeś o tym — uśmiechnął się — powodzenia z ciocią Nat — zaśmiał się i czmychnął do salonu unikając lecącej gumki do mazania.

~•°^°•~

          Już od samego rana Peter był pełen energii. Szybko się uszykował do szkoły i skierował się do kuchni zjeść śniadanie. Miał dzisiaj jechać do placówki edukacyjnej z ciocią Nat (chociaż może jeszcze trochę i będzie mamą Nat) więc nie zdziwił się jej widokiem z kubkiem kawy w dłoniach. Bardziej zaskoczyła go ledwo widoczna przysłonięta przez krawędź koszulki malinka na obojczyku. Uśmiechnął się i zarumienił jednocześnie domyślając się co musiało zajść miedzy Tonym a Natashą tej nocy. Przywiał się z kobietą i zaczął przygotowywać śniadanie dla siebie. Standardowo były to kanapki na szybko z szynką i serem. Zauważył pakunek na blacie więc zgarnął go i schował do plecaka wiedząc, że to jego drugie śniadanie. Siadł obok kobiety ze swoim posiłkiem i herbatą nie spodziewając się ambitnej rozmowy z jej strony.
—Jakie relacje łączą cię z MJ? — zapytała.
—Jesteśmy przyjaciółmi — odpowiedział gdy przełknął kęs kanapki.
—Wiesz... Jestem agentem już od dłuższego czasu i potrafię zobaczyć pewne rzeczy nie widoczne na pierwszy rzut oka — przerwała by wziąć łyka kawy.
—No to ma sens, ale jaki ma związek z moją relacją z MJ? — zapytał nie rozumiejąc.
—Chłopcy — westchnęła lekko — wydaje mi się, że MJ chciałaby być kimś więcej dla ciebie niż przyjaciółką. Stworzyć z tobą związek taki jaki masz z Shuri — powiedziała prosto z mostu.
—A-ale — zająkał się czerwony.
—Musicie porozmawiać. Nie czuj się winny, że nie odwzajemniasz jej uczuć, to naturalną kolej rzeczy. Nie zawsze uczucia są wzajemne. Dlatego radzę, porozmawiajcie sami, bez Neda i innych świadków.
—Ale skąd ty? — zaczął, ale Nat mu przerwała
—Jestem agentem, to było widać na obiedzie.
—Rozumiem — powiedział czerwieniąc się jeszcze bardziej.

~•°^°•~

          Młody Stark nie mógł wyrzucić z głowy słów Nat. Dlatego w towarzystwie MJ zaczynał się jąkać, stawać się nerwowy, nie wiedział jak się zachować i czerwienił się co jakiś czas. Nie umknęło to samej MJ jak i Nedowi. Na lekcji biologii zamyślił się do tego stopnia, że nie usłyszał pytania i wezwania nauczycielki póki jego przyjaciel go nie szturchnął. Doszedł do wniosku, że musi koniecznie porozmawiać z Mj.
—Stark! — podniósł głos Ned przez co kilka osób odwróciło głowę w ich stronę na co Ned zakrył swoje usta — Wybacz stary, ale wołamy cię od jakiejś chwili.
—Wybaczcie, trochę się zamyśliłem.
—Od rana taki jesteś, co się dzieje — zapytał niższy brunet.
—Nic — uśmiechnął się — MJ. Możemy pogadać? — zapytał lekko się rumieniąc.
—Jasne.
—Wybacz Ned, widzimy się na lekcji — powiedział do przyjaciela prowadząc dziewczynę do spokojniejszego miejsca. Ned zaczął się domyślać o co chodzi i trochę ogarnął go żal, będzie jedynym singlem w grupie.

°°°Tymczasem u Petera i MJ°°°

         
          Peter usiadł na ławce na tyle szkoły i oparł twarz o dłonie przygotowując się do rozmowy jaką chce przeprowadzić. MJ natomiast martwiła się tym co jej obiekt westchnień chce jej powiedzieć czego Ned nie może być świadkiem.
—Dobra wal prosto z mostu — powiedziała nie mogąc znieść widoku chłopaka wyglądającego jakby zarżneli mu psa.
—No okej — westchnął po czym zaczął mówić — wiem o twoich uczuciach do mnie — spojrzał jej w oczy a ona wściekle się zarumieniła.
—S-skąd? — zająkała się.
—Mieszkam z dwoma tajnymi agentami, którzy są bardzo nadopiekuńczy — uśmiechnął się słabo.
—Dobra, przyznaje. Podobasz mi się — powiedziała zrezygnowana jeszcze bardziej się rumieniąc.
—Niestety — zaczął spuszczając głowę — jesteś dla mnie ważna, ale... Nie jestem w stanie spojrzeć na ciebie inaczej jak na przyjaciółkę — przyznał wreszcie.
—Skoro tak — powiedziała zasłaniając włosami twarz chcąc ukryć szklane łzy.
—Wybacz, ale nie mogę odwzajemnić twoich uczuć. Poza tym — przygryzł wargę — mam już dziewczynę od kilku dni. Nie chcę robić ci złudnych nadziei — wstał na nogi — wybacz — uśmiechnął się blado.
—Nie mam czego ci wybaczać głupku — sarknęła starając się powstrzymać łzy — mam nadzieję, że jesteś z nią szczęśliwy — uśmiechnęła się bez przekonania po czym przytuliła zaskoczonego chłopaka.
          Peter po chwili odwzajemnił uścisk i razem wrócili do szkoły. Idąc korytarzem MJ oddaliła się do łazienki chcąc się uspokoić, a Stark domyślając się tego postanowił zostawić ją w spokoju. Zanotował sobie jednak w głowie by ograniczyć wspominanie o Shuri do zdrowego minimum. Nie chciał wkurzać Neda i dołować MJ. Tymi myślami przywitał się z przyjacielem i udali się na lekcje.

***

Po długim czasie wreszcie doczekaliście się nowego rozdziału mającego ponad 1500 słów
Zostawiam was z tym i widzimy się w kolejnym rozdziale

Zły Numer DzieciakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz