Rozdział 11 - Płomień

121 9 1
                                    

Lord Zuko prowadził Tenzina, Korre oraz Asami na obiecane spotkanie. Władca wyczuwał zdenerwowanie Sato. Poniekąd znał jej ból. Chciała być lepsza, ale nie wiedziała jak. Podobnie jak on, chciał być wspaniałym magiem, lecz ojciec pokładał całą uwagę w Azule. Avatar również wyczuwała jej negatywne emocje, złapała za jej delikatną dłoń i nie puściła dopóki nie znalazły się na miejscu.
W końcu dotarli na miejsce. Znajdowali się na placu niewielkiej świątyni przed którą stał pomnik stryja Zuko.
- To jest ten słynny Generał Iroh? - zapytała Asami spoglądając na pomnik.
- Tak moja droga. - Powiedział z dumą Zuko
- Słyszałam o jego niesamowitych dokonaniach i o tym, że założył Biały Lotos.
- To prawda, był jednym z założycieli. Oprócz bycia wspaniałym wojownikiem oraz magiem, był wspaniałym wujkiem. Opiekował się mną, kiedy ojciec kazał mi opuścić Naród Ognia. Pomimo utraty swojego syna, potrafił się pozbierać i zająć się mną. Cieszę się, że mogłem mu za to wszystko podziękować podczas wyprawy do świata duchów.
Lord Zuko jakiś czas po otwarciu trzeciego portalu do Świata Duchów odwiedził swojego stryja. Było to dla niego bardzo niesamowite i wzruszające przeżycie. Po tylu latach mógł w końcu odwiedzić ukochanego wujka, który poświecił mu większość życia i był dla niego niczym ojciec. Ihro odszedł w spokojnym śnie w swoim łożu kilka lat po narodzinach Izumi.

- Witajcie! - krzyknęła Ty Lee.
Drobna kobieta wyszła z drugiej strony świątyni. Z uśmiechem na twarzy i uniesioną ręką zaczęła iść w stronę grupy. Jej styl ubioru nie zmienił się, łososiowe szaty z czerwonymi dodatkami. Poza siwymi włosami upiętymi w warkocz oraz zmarszczkami niewiele się zmieniła.
Korra odczuła wielką radość widząc kolejną przyjaciółkę jej poprzednika. Mimo, że widziała ją raz w życiu i to kiedy była mała, czuła, jakby znała ją od lat
- Miło znów Cię widzieć Ty Lee. - Skłonił się Zuko.
- Ciebie Zuko widzę niemal codziennie, pokaż mi tych nowych.... Tenzin, ale się postarzałeś - Powiedziała patrząc na maga.
- Miło Cię widzieć ciociu Ty Lee. - powiedział przytulając ją.
Tenzin stęsknił się za Ty Lee, z biegiem czasu widywali się coraz rzadziej, w szczególności po śmierci Aanga. Cieszył się, że może znów ją zobaczyć, tak samo jak i ona.
Po ciepłym przywitaniu z Tenzinem klepnęła go jeszcze w ramie, po czym odwróciła się w stronę Avatar. 
- Korra, moja mała, w sumie już nie taka mała, ile ty już masz lat moje dziecko?
- 22 Ciociu Ty Lee.
- To ja Cię nie widziałam 12 lat?! Jejku myślałam, że jakieś 5... No chodź, dawaj przytulasa.
Kobieta ścisnęła z całych sił dziewczynę. Mimo starszego wieku wciąż miała siłę, w szczególności na przytulanie.
- A ty musisz być Asami, racja?
- Tak proszę Pani...
- E e e, mówi mi ciocia.
- Emm... dobrze, ciociu Ty Lee - Odpowiedziała zdziwiona. Nigdy nie miała żadnej cioci, a teraz obca dla niej osoba chce być jej ciocią.
- Więc, z tego co zrozumiałam mamy problem z twoim tkaniem?
- Tak. - odrzekła smutnym głosem.
- To chodźmy na tylni plac świątyni. 

Plac był częściowo pokryty dachem, który utrzymywał się na zdobionych kwarcowych kolumnach. Na środku znajdowało się oczko wodne w której pływały małe kaczożółwie wraz z matką. Wokół było pełno przepięknych, równo przystrzyżonych krzewów oraz niewielkich drzew. 
Kiedy Korra i Asami weszły do środka były zachwycone tym pięknym miejscem.
- Bardzo często tu przychodzę. Jest to miejsce, w którym pomagałam młodym ludziom z ich chii.
- Myślałam, że blokujesz chii. - Odparła Korra.
- Za czasów bycia nastolatką tak, ale przez wszystkie lata nauki i doskonalenia się, odkryłam, że chii można nie tylko zablokować. Można je również pobudzić, sprawić, aby było bardziej otwarte.
Wszyscy spojrzeli na Ty Lee z wrażeniem i pełnym podziwem. Kobieta stała się mistrzynią w swoim fachu. I pomogła już wielu magom.
- Więc Asami, powiedz co się dzieje. - Powiedziała podchodząc do małych koczożółwi.
- W samoobronie tknęłam ogień jakoś tydzień temu. Po mimo wysiłków Korry, nie udało mi się tego powtórzyć.
- Co czułaś kiedy próbowałaś to powtórzyć? - Dopytała.
- Przyjemne ciepło, lecz nagle zrobiło się zbyt gorąco i widziałam niekontrolowany ogień. - Mówiąc to Asami przed oczami miała ten płonący pokój, który widziała podczas prób tkania.
- Dobrze. Powiem szczerze, że pierwszy raz spotykam się z takim przypadkiem. Ale chyba wiem, co jest na rzeczy. Lecz musimy jeszcze sprawdzić Cię dokładnie. Pozwól na moment do mnie, Korra ty też chodź.
Kobiety stanęły na wolnym kawałku placu, gdzie było sporo miejsca, aby móc swobodnie tkać.
- Pokażcie mi proszę w jaki sposób próbowałyście tknąć.
- Dajesz skarbie, tak jak trenowałyśmy.
Asami wzięła spokojny wdech. Ułożyła odpowiednio nogi, przerzucając ciężar ciała na palce. Wzięła ponowny wdech po czym uniosła lekko zgięte ręce. Zastygła w tej pozycji zaczynając czuć ciepło.
Ty Lee podeszła do skupionej dziewczyny. Zaczęła otwartą dłonią jeździć po jej kręgosłupie. Ich oddechy synchronizowany się. Kobieta wyczuła jej delikatne chii. Zamiast pleców teraz zajęła się rękoma, zaczynajac od ramion. Asami również czuła, że jej ciało i umysł stają się lżejsze, a płomień w jej myślach był mały i spokojny.
- Czujesz? - Zapytała Ty Lee
- Tak. - Odpowiedziała.
- Czujesz ciepło?
- Czuje.
Pierwszy raz podczas próby głos Asami był pełen wiary i nadziei. 
Dziewczyna czuła przyjemne ciepło w dłoniach.
- Teraz spróbuj wydostać to ciepło dłonią. - Powiedziała Ty Lee
Asami czuła jak ciepło przechodzi w jej nadgarstki. Jednak po chwili wyobrażany przez nią płomień zaczął się powiększać. Przyjemne ciepło zniknęło, a zastąpił je gorący żar.
- Jeszcze chwile Asami, wytrzymaj. - Powiedziała Ty Lee nie przerywając swojego rytuału.
Korra zaczęła się denerwować. Asami nie wyglądała dobrze. Stała się bardzo blada i zaczynała się chwiać na nogach, a w jej myślach miała nieustanną walkę, która ją powoli wykańczała. Ogień zamienił się w pożar palący jakieś pomieszczenie. Ponownie widziała jak płomienie dotykają sufitu i wszystko pochłaniają.
- Puść! - Krzyknęła Ty Lee
Asami natychmiastowo otworzyła oczy po czym upadła na ziemię. Stało to się tak szybko, że kobieta nie zdążyła jej złapać.
- Asami! - Krzyknęła Korra biegnąc w jej stronę.
Asami delikatnie uniosła się łapiąc za głowę.
- Nic Ci nie jest? - zapytała Korra pomagając usiąść dziewczynie.
- Nie, już w porządku. - Odpowiedziała niemrawym głosem.
- Dlaczego tak długo kazałaś jej to utrzymywać!? - Zapytała zdenerwowanym głosem Korra patrząc na Ty Lee.
Korra bardzo się zdenerwowała. Wiedziała, że robią to, aby jej pomóc, lecz nie mogła patrzeć jak jej dziewczyna cierpi. Ten widok był dla niej przerażający. W szczególności, kiedy upadła na ziemię.
- Musiałam sprawdzić, jak zachowuje się jej chii.
- Korra spokojnie, nic mi nie jest. Jeżeli taka jest moja droga do nauki tkania to muszę przez nią przejść. - Powiedziała Asami powoli wstając.
- Już wiem co jest na rzeczy. Przeszkoda nie stoi w twoim chii, lecz w tobie samej. - Powiedziała kobieta wskazując na głowę Asami. - Ty sama blokujesz tkanie, nieświadomie, ale to robisz.
Wszyscy spojrzeli zdezorientowanie na Ty Lee, a następnie na Asami. Nie byli pewni co kobieta ma na myśli. Jeszcze się nie zdażyło, aby ktoś sam blokował umiejetność tkania.
- Powiedz mi, czy masz w rodzinie maga? - Zapytał Zuko.
- Nie mam pojęcia. Mój ojciec nienawidził magów, więc nawet nigdy z nim o tym nie rozmawiałam. Zdaje mi się, że gdyby był w rodzinie jakiś mag to by miał inne podejście.
- Tkanie jest dziedziczne, nawet z któregoś pokolenia, nawet jeśli twoi dziadkowie, a nawet pradziadkowie byli magami, to jest szansa, że mogłaś to odziedziczyć.
- Pewnie od dziecka wykluczyłaś bycie magiem? - Dopytał Tenzin.
- W sumie to tak, jakoś nigdy nie pomyślałam, że mogłabym tkać. Co innego byłoby  jakbym wiedziała, że ktoś z rodziny np. babcia lub dziadek są magami.
- Często osoby, które są magami, a wychowywały się wśród niemagów później zaczynają tkać. - Powiedział Zuko po krótkim namyśle.
- Ten fakt nie może być odpowiedzialny za to co się z tobą dzieje, takie dzieci często odkrywają swoją zdolność w wieku 6 lat i to po prostu przypadkiem. Musimy poszukać innego powodu i nawet już chyba wiem jak. - Powiedziała z uśmiechem Ty Lee. - Woda ze Świata Duchów.
Było wiadome o tym, że woda ta pomaga leczyć, ale, że pomoże odkryć co blokuje tkanie Asami. Było to dla nich trochę dziwne. Nie byli pewni czy to coś pomoże. Tenzin zmarszczył czoło i szukał sposobu, aby zaprzeczyć, lecz Korra odezwała się pierwsza.
- Racja! - Krzyknęła. - Kiedy straciłam pamięć przez jednego z duchów, wsadzono mnie do tej wody. Widziałam mojego poprzednika Avatara Vana i Raave. Dzięki temu wszystko sobie przypomniałam. Tak samo może być z Tobą, pomoże Ci zrozumieć co Cię blokuje. Tak jak mi zrozumieć kim jestem.
- Dokładnie Korro. - Powiedziała Ty Lee kładąc rękę na jej ramieniu. Mądre z Ciebie dziecko.
- Czyli... Wsadzicie mnie do Duchowej Wody, która pokaże mi coś, co sprawia, że nie mogę tkać?
- Tak, dokładnie tak. - Powiedziała Korra uśmiechając się.
Avatar była podekscytowana tym, że znaleźli sposób i nie mogła się doczekać, aż Asami zanurzy się w tej wodzie. Czuła, że to jest klucz do rozwiązania całego problemu i uda się w końcu tknąć ogień. Jednak młoda Sato nie podzielała entuzjazmu dziewczyny, była bardzo niepewna tego co chcą zrobić i wątpiła, że to coś pomoże.
- I tak od razu nagle będę umieć? - Dopytała z zdziwieniem.
- To zależy czy pokonasz to co Cię blokuje. To czy zaakceptujesz to co Ci się ukaże. A teraz chodźmy do środka. - Odpowiedziała starsza kobieta łapiąc dziewczyna za ramię.
Dla Asami wszytko to było dziwne i skompilowane, łatwiejsza już była dla niej konstrukcja sterowca czy samolotu, niż ta cała magia tkania. Zastanawiała się, jak woda nagle pomoże odblokować jej tkanie.

Weszli do świątyni, która była tak samo zadbana jak i na zewnątrz. Zeszli do piwnicy po kręconych schodach. Na podłodze był długi czerwony dywan, a białe ściany były ozdobione między innymi złotem i płaskorzeźbami. Bardzo podobnie jak w pałacu. Z resztą każda świątynia jest zbudowana w tym samym charakterystycznym dla Narodu Ognia stylu. Przeszli przez ogromne dwuskrzydłowe drzwi do sali. Na jej środku znajdowała się ogrodzona barierką, głęboka na trzy metry dziura, a w niej Duchowa Woda. Jej niesamowity błękitny blask bił z tak ogromną siłą, że niemal całe pomieszczenie było niebieskie.
- Oto ona, teraz będziesz musiała położyć się na siatce. My Cię spuścimy na dół, poleżysz sobie tam trochę i będzie fajnie. - Powiedziała radośnie Ty Lee.
- Dobrze, zaczynajmy. - Powiedziała Asami biorąc głęboki wdech.
To wszytko wydawało się jeszcze bardziej dziwne. Spojrzała na Ty Lee rozkładającą siatkę, a następnie podparła ręce o barierkę i zanurzyła swój wzrok w tafle połyskującą błękitem.
- Wszystko w porządku? - Zapytał Zuko podchodząc do dziewczyny.
- Nie wiem Lordzie Zuko. To wszystko przyszło tak nagle. Powiem szczerze, że boje się.
- Nie masz czego moja droga. Jeżeli magia ognia Ciebie wybrała, to znaczy, że poradzisz sobie. Spójrz - powiedział wytwarzając niewielki płomień. - Taki płomień płonie w sercu każdego maga ognia, w twoim również. To, że nie możesz tknąć to nie znaczy, że ten ogień w Tobie nie płonie. On tam jest i ja to czuje.
Asami poczuła przyjemne ciepło, tak jakby słowa Zuko rozbudziły ten płomień w sercu. Dodało jej to otuchy i odwagi. Jej pesymistyczne myśli zaczęły być optymistyczne. Potrzebowała takiej spokojnej rozmowy, która pomoże jej wszystko ułożyć.
- Dziękuje bardzo. - Odpowiedziała delikatnie uśmiechając się.

Asami leżała już na siatce i czekała, aż Ty Lee opuści ją na wysokość tafli wody. Po jej prawym stronie stała Korra i trzymał ją za rękę, natomiast reszta stała nieco dalej, aby nie przeszkadzać.
- Gotowa? - Zapytała Ty Lee.
Asami tylko nerwowo potrząsnęła głową. Kobieta podeszła do dźwigni i zaczęła powoli opuszczać dziewczynę. Avatar trzymała jej rękę tak długo, jak dawała radę, lecz kiedy była już niżej musiała ją puścić. Z perspektywy Asami wyglądało to jeszcze piękniej, ściany odbijały przepiękny blask krystalicznej, świecącej tafli. Natomiast cichy dźwięk kapiącej wody pomógł wyciszyć się dziewczynie. Jej ciało zostało delikatnie zanurzone w wodzie, długie czarne włosy swobodnie dryfowały. Asami spojrzała jeszcze raz na wychylającą się do niej Korre i zamknęła oczy.

Legenda Korry: Ukryty Płomień Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz