Rozdział 9 - Lot

120 9 0
                                    

Nastał kolejny dzień, słońce wyłaniało się nad budynkami miasta. Na niebie nie było ani jednej chmury, co wróżyło udany lot.

Promienie słońca przedzierały się przez odsłonięte okna rezydencji, świecąc prosto na twarz jeszcze śpiącej Korry. Avatar przebudziła się i odruchowo obróciła się na drugi bok, aby uciec od irytującego słońca. Jednak po chwili gwałtownie zerwała się i usiadła na łóżku.
- Zasnęłam! - Krzyknęła sama do siebie.
Spojrzała na prawą stronę łóżka, zauważyła, że poduszka Asami leży tak samo jak leżała, kiedy Korra się do niej tuliła. Oznaczało to, że Asami nie spała razem z nią w łóżku. Fakt ten jeszcze bardziej zmartwił dziewczynę. Czuła się jeszcze bardziej winna, ponieważ pierwszy raz zdażyło się, że Asami podczas kłótni nie poszła spać do sypialni. Niejednokrotnie szły spać skłócone, jak to każda para, ale pierwszy raz zdażyło się, aby było to powodem spędzenia nocy w osobnych łóżkach.
Korra spojrzała w róg pokoju, w którym jeszcze wczoraj stała walizka Asami. Niestety walizki już nie było, pierwsze o czym pomyślała Avatar było to, że Asami pojechała do firmowego hangaru po śmigłowiec. Aby jeszcze się upewnić postanowiła zobaczyć przez okno czy na podjeździe nie stoi Satomobil.
Jeżeli z okna z sypialni spojrzy się mocno w lewo, można ujrzeć bramę, podjazd i część wiaty pod którą parkują auto, kiedy nie ma potrzeby, aby chować go w garażu. Korra zerknęła na ową część posesji i zauważyła, że również nie ma już auta.
Szybko zeszła na dół, zobaczyła, że miska Nagi jest brudna, a ona sama leży brzuchem do góry na środku kuchni. Robiła tak zawsze po posiłku. Asami nakarmiła Nagę i pewnie sama zjadła już śniadanie.
Na myśl jedzenia Korze zaburzało w brzuchu.
- Nie ma czasu - wzdychnęła sama do siebie. 
Zaczęła biec w stronę schodów, lecz nagle się cofnęła, kiedy ujrzała leżące w misce na ławie Kaki. Szybkim ruchem ręki złapała owoc i w biegu wzięła pierwszego gryza.
Otworzyła drzwi od sypialni, złapała torbę przełykając kęs prowizorycznego śniadania i rzuciła torbę za drzwi. Wchodząc do łazienki wzięła ostani gryz owocu i przełykając w pośpiechu zaczęła nakładać pastę na szczoteczkę.
Po paru minutach Korra razem z Nagą były już w garażu, aby założyć jej siodło. Dziewczyna przełożyła ważące kilka kilogramów siodło przez grzbiet pupila i zaczęła zapinać zaczepy. Wszystko było już gotowe, wsiadła i opuściła rezydencje kierując się w stronę portu. Kiedy wsiadły na statek zauważyły wyłaniający się nad budynkami sterowiec Asami.
- Jesteśmy na czas mała. - powiedziała dziewczyna do Nagi.

Po kilku minutach dobiły do brzegu wyspy. Naga wyskoczyła na pomost i od razy pobiegła w stronę głównego placu. Korra podniosła torbę i opuściła pokład.
Na lądowisku przy Wyspie Świątynnej wszyscy byli już gotowi, czekali już tylko, aż sterowiec wyląduje na platformie.
Kai oraz Tenzin złapali za liny i zaczęli nakierować maszynę do lądowania. Ostrożnie ciągnęli liny, aby móc delikatnie wylądować. Po chwili sterowiec znalazł się na ziemii tuż obok sterowca Lin.
Asami otworzyła drzwi, a zaraz po tym uchylił się podest. Odrazu jej wzrok przykuła stojąca nieco z tyłu Korra.
Tenzin spojrzał na swoją żonę i pocałował w policzek, a następnie przytulił Meelo i Ikki, którzy nie chcieli z nimi jechać.
Pema spojrzała na swoją najstarszą córkę. Wiedziała, że jest już bardzo odpowiedzialna i bardzo dobrze zajmie się najmłodszym bratem.
- Uważaj na siebie kochanie i pilnuj braciszka. - powiedziała przytulając Jinorę i Rohana.
- Nie martw się Pemo, nie spuszczę Jinory i Rohana z oka. Chodźcie! - krzyknął Tenzin do reszty grupy.
- Ja polecę sterowcem z Lin. - powiedziała Kya łapiąc brata za ramię. - Będziemy tuż za wami.

Wszyscy znajdowali się na pokładach maszyn. Asami poszła na mostek, aby dać sygnał pilotowi. Po chwili rozbrzmiał gwar silników i śmigieł. Sterowiec delikatnie oderwał się od ziemii, tak, że prawie nie było tego czuć.
Kiedy wszyscy udali się do głównego holu, Korra postanowiła pójść na mostek do Asami.
Ten sterowiec nieco się różnił od tego, którym lecieli do Ba Sing Se. Miał więcej oddzielonych sektorów, w tym między innymi siedzibę pilotów.
Korra otworzyła pierwsze drewniane drzwi, szła zamyślona wzdłuż korytarza. Po jej twarzy oraz zaciśniętych dłoniach było widać, że jest poddenerwowana, ponieważ nie wiedziała, jak zareaguje Asami, kiedy ją zobaczy. Gwałtownie otworzyła następne drzwi i nagle o coś uderzyły. Dziewczyna szybko wychyliła się przez nie, aby zobaczyć, co uniemożliwiło jej otwarcie. Ujrzała Asami trzymającą rękę na nosie, a wokół upuszczone przez nią kartki.
- Asami! - krzyknęła Korra podchodząc do niej. - Przepraszam. Nic Ci nie jest? Nie chciałam.
Asami lekko uniosła wzrok i pokiwała głową na boki.
Korra bardzo się przestraszyła, nigdy w życiu nie chciałaby skrzywdzić Asami. Mimo, że zrobiła to przypadkiem to i tak czuła się bardzo źle z tym.
- Pokaż. - powiedziała łapać ją za rękę, którą trzymała na twarzy.
Korra delikatnie odchyliła dłoń, którą Asami przykrywała nos.
- Leci mi krew? - zapytała cicho Asami.
- Nie. - Odpowiedziała zaczynając dotykać czerwoną część polika oraz nosa. - Boli?
Asami odruchowo odsunęła twarz zaciskając zęby. Strasznie ją to piekło, a każdy dotyk powodował większy ból. W sumie nic dziwnego, dostała drzwiami i to dosyć mocno. Każdy wie, że Korra jest silna. Nawet jeżeli ona sama sądzi, że robi coś delikatnie, to tak naprawdę jest trochę inaczej.
- Chodź do łazienki. - zaproponowała Korra łapiąc poszkodowaną za rękę.
Asami skinęła głową trzymając rękę na bolącym miejscu udała się za nią.
Korra zatkała korek w umywalce a następnie nalała do niej odrobine wody. Za pomocą magii wody, złapała wodę i przybliżyła ją do twarzy Asami. Ciecz zaczęła świecić na błękitno, rozświetlając twarz dziewczyny.
- Lepiej? - zapytała zmartwionym głosem Korra
- Tak... dziękuje. - odpowiedziała Asami.
- Już wyglada to dobrze, ale lepiej potrzymam jeszcze trochę. 
Nie był to dobry początek. Korra chciała pójść przeprosić Asami, a zamiast tego zrobiła jej jeszcze większą krzywdę.
Można było ujrzeć ze dziewczyna wciąż była zła na Avatar. Ciągle błądziła swoimi zielonymi oczami, starając się nie patrzeć jej w twarz. Korra miała już dość tej nieprzyjemnej sytuacji. Postanowiła to naprawić.
- Asami... - zaczęł niepewnie.
Avatar właśnie ułożyła sobie wszystko w głowie, gdy nagle ktoś podszedł do drzwi.
- O tu Pani jest. - powiedział pilot wyglądając przez otwarte drzwi do łazienki. - Można poprosić na chwile?
- Tak. - odpowiedziała po chwili niepewności. - Korra, pierwszy pokój od lewej jest nasz, możesz położyć tam swoje rzeczy.
Asami udała się razem z pilotem na mostek, natomiast Avatar została sama w łazience. Siedziała jeszcze chwile na szafce rozmyślając. „Czy ten koszmar się w końcu skończy" o tym właśnie myślała. Chciała mieć już to za sobą, chciała normalnie rozmawiać z ukochaną.
- Cholera. - powiedziała sama do siebie, po czym zdenerwowana opuściła pomieszczenie.

Legenda Korry: Ukryty Płomień Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz