Znowu padał deszcz.
Od czasu, gdy Geralt wyruszył z Wyzimy, padało lub mżyło praktycznie bez przerwy. Jego ubrania zdążyły już dawno przemoknąć do suchej nitki. Tylko nowe buty ze skóry bazyliszka jeszcze się trzymały. Wiedźmin był z nich bardzo zadowolony, tym bardziej, że nie musiał za nie płacić – podarował mu je pewien wyzimski szewc, jako dodatek do zapłaty za zabicie bazyliszka zamieszkującego jego piwnicę.
Geralt byłby został w mieście dłużej, czekając na inne równie korzystne oferty. Jednak pewnego dnia, dokładnie dzień po zabiciu bazyliszka, gdy beztrosko przepijał swoje wynagrodzenie wybornym winem Est Est w najlepszej wyzimskiej karczmie, noszącej nazwę Stary Narakort, przypadkowo usłyszał fragment pewnej rozmowy.
- Jak wygląda? – pytał jakiś mężczyzna w średnim wieku, łysy i z siwą brodą, na której zostało trochę sałatki.
- Z kształtu nieco podobny do człowieka, ale o wiele straszliwszy – odpowiedział drugi mężczyzna, tym razem brunet bez brody. - Wysoki jest na jakieś siedem stóp, a w ramionach szeroki na cztery. Głowę ma zupełnie rybią, z przerażającymi błyszczącymi oczami bez powiek, a cały jest pokryty błękitną łuską.
Brunet zrobił efektowną pauzę, pozwalając łysemu przyswoić informacje i dostatecznie się przestraszyć, po czym kontynuował:
- Raz w miesiącu bestia wynurza się z głębiny i porywa jedną dziewicę.
- Wie cwaniak, co dobre – wtrącił brodacz tonem znawcy.
Geralt, żywo zainteresowany tajemniczym stworem, którego nie mógł utożsamić z żadną znaną mu z wiedźmińskich ksiąg istotą, postanowił dowiedzieć się więcej o sprawie. Szybko dopił ostatni kieliszek Est Est po czym podszedł do dwóch jegomościów.
- Można? – zapytał, gestem wskazując na wolne miejsce na ławie obok bruneta.
- Naturalnie – brunet uśmiechnął się życzliwie i zrobił wiedźminowi miejsce.
- Nazywam się Geralt z Rivi i mimowolnie usłyszałem fragment waszej rozmowy, której przedmiotem było jakieś niezwykle interesujące stworzenie. Czy mogliby mi panowie opowiedzieć o nim cokolwiek więcej?
- Ależ oczywiście – odrzekł szybko brunet, najwyraźniej bardzo zadowolony z kolejnego słuchacza. – Monstrum wynurza się z morza o północy każdej pełni księżyca, na wybrzeżu Roggeveen. Dawniej zapuszczał się na ląd, skąd porywał dziewczęta, jednak ostatnio postanowiono wykorzystać go jako kata. Strażnicy więzienni podrzucają mu kobiety skazane na śmierć, a potwór wykonuje wyrok. Może taki układ trwałby dłużej, gdyby nie fakt, że dziewic w więzieniach jest zasadniczo niewiele, a innych kobiet wybredne monstrum nie przyjmuje. Dlatego też ogłoszono konkurs o trzy tysiące talarów dla tego, kto głowę potwora przyniesie królowi.
- Dawno ogłoszono konkurs?
- Dokładnie dwanaście dni temu.
Geralt, widząc szansę na dobry zarobek, postanowił wyruszyć w drogę o świcie następnego dnia. Podziękował rozmówcom za informacje, po czym udał się do izby na spoczynek.
Wyruszył zgodnie z planem, wraz z pierwszymi promieniami słońca. Postanowił się spieszyć, gdyż wiedział, że tak hojna nagroda najprawdopodobniej zwabiła dużą grupę wyborowych łowców potworów.
CZYTASZ
Wiedźminka
FanfictionGeralta ściąga do Cidaris wieść o tajemniczym, nieznanym stworze zamieszkującym morskie głębiny. Jednak na miejscu czeka go niemałe zaskoczenie. Czy to możliwe, że on, "bezduszna machina do zabijania", pozna swoją bratnią duszę? Przekonajmy się.