#15

2.9K 98 25
                                    

Bardzo bym chciała móc porozmawiać z mamą szczerze. Szkoda tylko, że odkąd tu jesteśmy nie ma czasu. Wstałam o godzinie trzynastej piętnaście. Poszłam do łazienki wziąć prysznic, po czym przebrałam się w czarne jeanso'we spodenki z dziurami i pudrowo-różowy top. Włosy związałam dziś w dwa warkoczyki. Makijaż składał się z kremu, na to korektor, by zakryć niedokładności na mojej cerze, tuszu do rzęs i jasno-różowego błyszczyka.

Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni, by zrobić sobię herbatę owocową. Kurwa. James..  Jebać ingoruj Cassie.

-Rodzice dzisiaj wracają.-Powiedział z chrypką. No jakbym kurwa nie wiedziała co nie.

Wyminęłam go, po czym otworzyłam szafkę ze szklankami i wyciągnęłam mój ulubiony kubek. Wlałam do czajnika wody, po czyn wstawiłam wodę. Do kubka powędrowała jedna saszetka herbaty. Bez cukru. Od dziś bez.

-Ignorujesz mnie? Dlaczego?-Zapytał zdziwiony. Pojebie mnie przysięgam.

JAMES POV:

-Czemu mnie do cholery ignorujesz?-Zapytałem po raz kolejny, podczas gdy dziewczyna wlała wrzącą wodę do kubka. Wymieszała po czym się napiła i poleciała z kubkiem na górę.

Kurwa co ja zrobiłem? Ona się mnie jakby.. bała? Znaczy może i to dobrze, ale chcę wiedzieć co zrobiłem.

Poszedłem na górę i skierowałem się do jej pokoju. Pociągnąłem za klamkę, ale drzwi były zamknięte na klucz. No co jest kurwa. Czemu ona się boi do chuja? Jedyne co wiem z wczoraj to to, że się naćpałem i najebałem. Poszedłem od razu na górę spać po tym. Chuj wie, gdzie był Nathan.

Zszedłem znów na dół, po czym wziąłem się za robienie jedzenia. Tata musi myśleć, że cokolwiek robiłem w tym domu.

CASSIE POV:

Zaraz będzie trzeba posprzątać. Z tych zamyśleń wyrwał mnie dźwięk sms'a.

Od: Alan

Alan: Park. Ul. Shine54. Teraz.

Ja: Ale.. Miałam sprzątać?

Alan: Później. Nawet Ci pomogę kurwa. Szybko Cass!

Ja: pięć minut i jestem.

Na tym skończyła się nasza krótka rozmowa. Odkluczyłam drzwi po czym wyszłam. Pobiegłam szybko w stronę korytarza i założyłam moje różowo-czarne midy. 

Po wyjściu z domu czułam ciągle jakby ktoś mnie śledził. Doszłam do parku, gdzie na ławce siedział Adam z Alanem.

-Mojaaa mała koleżaneczka-Krzyknął Adam, przez co większość osób patrzyło w naszą stronę. Adam wziął mnie na ręce i obkręcił wokół naszej osi. Alan się śmiał i patrzył również na nas.

-Adam. Postaw mnie, bo więcej nie zaruchasz.-Zagroziłam mu.

Postawił mnie po czym powiedział:

-Skąd wiesz, że ruchałem? Może akurat jestem prawiczkiem?

-Uważaj, bo jeszcze uwierzy i nawzajem odbierzecie sobie dziewictwo kurwa.-Rzucił mój brat. Japierdole..

-Japierdole! Alan!!-Zaśmiałam się.

-No co? A ruchałaś?-Zapytał brat.

-A ty?-Spytałam podchwytliwie.

-Tak. Twoja kolej.-Odpowiedział.

-Ale, żeby odpowiedzieć?-Zdziwiłam się tą odpowiedzią.

-Nie kurwa wiesz. Zaruchać. Tu masz idealnego towarzysza.-Wskazał na Adama który się uśmiechnął.

-Debile.-Powiedziałam.-Po co miałam przyjść?

-Kiedy rodzice wracają?-Zapytał Alan.

-Za trzy godziny. Dlatego chciałam posprzątać pacanie.

-A... To... To ten.. My Cię na przejażdżkę chcieliśmy wziąć, bo wiem, że jakby rodzice wiedzieli to hehe. Nie miałabyś brata. A tam się jedzie z cztery godziny.-Powiedział Alan.

-Kurwa serio? Nie mogliście wczoraj?-Zapytałam zrezygnowana.

-Byłaś z Conn'em.-Oznajmił Adam.

-I chuj. Mogliśmy wszyscy.-Zauważyłam.

-No fakt.-Przyznali.

-Dobra idę do domu. Czekaj. Gdzie my jesteśmy?-Nie zauważyłam nawet gdy ruszyliśmy w jakąkolwiek stronę.

-Masz czterdzieści minuta do domu. My musimy spadać wybacz młoda.-Rzucił brat. Kurwy jebane.

Pożegnałam się i ruszyłam do domu. Nie. Nie, nie, nie. Zaczęło padać.. Ehhh.

Nagle obok usłyszałam hamujący samochód. Popatrzyłam w tamtą stronę i ujrzałam James'a. Co jeszcze kurwa?

-Wsiadaj.-Nakazał.

-James?-Odpowiedziałam pytająco.

-Tak?-Spytał.

-Odjeb się.-Rozkazałam.

-Nie chcesz po dobroci to będzie siłą.-Wyszedł z samochodu, obkrążył go i podszedł do mnie. Podniósł wyżej rękę, by mnie złapać, ale ja się schyliłam.

Gdy chciał mnie podnieść myśl była jedna: Jestem za ciężka. On nie da rady. Przewróci się razem ze mną. Postanowiłam wejść sama, by tego uniknąć. Serce wali mi jak oszalałe.

-Stop!!-Krzyknęłam przerażona.

-Cassie?-Spytał zdezorientowany.

-Sama... Sama wejdę.-Powiedziałam.

-Jak chcesz.-Burknął i wsiadł znów za kierownicę. Gdy ja usiadłam na miejsce pasażera, to nie ruszył tylko mi się przyglądał.

-Powiesz mi jedno?-Zapytał.

-Cokolwiek.-Rzuciłam bawiąc się moimi palcami u rąk ze stresu.

JAMES POV:

Zauważyłem jak dziewczyna się stresuje. Żałuję tego zakładu i tych słów do niej. Dlatego też złapałem ją za ręke i podniosłem jej podbródek w dwa palce zmuszając ją tym samym, by na mmie spojrzała. Tak też zrobiła.

-Cassie. Czemu mnie ignorujesz.-Zadałem pierwsze pytanie.

-Mam powód.-Burknęła.

-Drugie pytanie. Czemu się mnie boisz?-Zadałem ostatnie pytanie.

-N..Ni..Ni e e boję się.-Zaprzeczyła.

-Kurwa przecież widzę. Mów.-Nakazałem.

-Nie.-Odpowiedziała.

-KURWA MÓW!-Niemalże krzyknąłem.

-DOBRA DO CHUJA! James. Zwyzywałeś mnie i moje życie. Znów. Ale teraz się do mnie...-Nie dokończyła.

-Proszę dokończ.-Poprosiłem spokojnie.

-Ty..Ty..Nie mogę.-Przerwała.

-Cassi-Przerwała mi.

-Dobierałeś się do mnie kurwa.. A potem zwyzywałeś od dziwek.-Wyznała.

Zatkało mnie... Jak ja mogłem chcieć zrobić to bez jej pozwolenia... Kurwa zjebałem to.

-Ja... Ja przepraszam. Już na samym początku zjebałem. Mogło być dobrze.-Zauważyłem.

-Mogło...Możemy już jechać do.. domu?-Spytała z nadzieją.

-Tak, jasne.-Ruszyłem w stronę domu.

************************************

Nie mam weny twórczej! Miłego czytania❤

Poznajcie się Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz