Rozdział 3.

176 8 1
                                    

Lilith maszerowała po swoim mieszkaniu zdenerwowana, nie mogła nigdzie znaleźć swoich kluczyków do samochodów. Ubrana w białą koszulę, czarną obcisłą spódnice poszukiwała swojej zguby. Stukot jej czarnych szpilek było słychać w całym domu.

-Cholera, gdzie są te klucze?! - Mamrotała pod nosem zdenerwowana. Ze zirytowania przetarła twarz rękami którymi następnie przeczesała swoje długie, czarne włosy.

Chwile zastanawiała się, starając nie zepsuć sobie humoru na początek dnia. Próbowała wrócić pamięcią do momentu gdy odkładała klucze. Z zamyślenia wyrwało ją głośne chrząknięcie jej współlokatora - Andrew'a Evansa. Lilith odwróciła głowę w stronę wysokiego bruneta.

-Pani Davis, czy tego Pani poszukuje? - Trzymał w palcach kluczyk od jej czarnego Forda.

- Panie Evans... Właśnie szukałam ich. - Spojrzała na niego podnosząc brew.

-A co to za mina? - Uśmiechnął się ukazując szereg swoich białych zębów.

-Andrew, mógłbyś dać mi moje kluczyki? Spóźnię się zaraz... - Ciągle utrzymywała kontakt wzrokowy ze swoim współlokatorem.

- Oczywiście, że mógłbym. - wystawił rękę z kluczykiem w stronę Lilith, gdy tylko ta sięgnęła po swoją własność, Evans chwycił ją drugą ręką i przybliżył się do niej.

-Co ty wyprawiasz Andrew? - Spytała zirytowana.

Współlokator poprawił jej włosy patrząc cały czas w jej piękne wyblakłe zielone oczy. Jasne piegi rozlegały całą jej twarz co dodawało jej jeszcze więcej uroku.

-Trzymaj.- Wepchał jej kluczyki do ręki.

-Evans, nie igraj ze mną!- chwyciła kluczyki i wciąż patrząc w jego oczy odsunęła się.

-Pani Davis, nawet nie śmiałbym... -Zaśmiał się opierając się o ścianę. - Idź już do tej pracy.

-Cholera, dzięki ze przypomniałeś!- złapała swój czarną skórzaną kurtkę i torbę z dokumentami.- Zrób kolacje.

-Oczywiście proszę Pani...- Ustawił się na baczność, a Lilith z uśmiechem wywróciła oczami.

-Do zobaczenia. - Ruszyła w stronę drzwi.

Gdy wyszła z mieszkania było słychać tylko jej szpilki, Andrew uśmiechnął się pod nosem lekko ponosząc brwi, spojrzał znów w stronę drzwi. „Jest niezwykła" - pomyślał Evans i wypuścił głośno powietrze z ust. 

Lilith gdy tylko zeszła z tego cholernie wysokiego piętra odetchnęła z ulgą. „Pieprzone szpilki!"- pomyślała zirytowana. Wyszła z klatki i ujrzała swój samochód. Uwielbiała jeździć, była to jedyna rzecz która sprawiała w niej taką radość. Wsiadła do niego wygodnie usadzając się na fotelu. Poprawiła się w lusterku i odpaliła silnik. Wsłuchiwała się w piękny dźwięk swojego forda i ruszyła w stronę jej miejsca pracy.

Gdy zatrzymała się pod biurem złapała swoją kurtkę i ubrała na siebie. Jeszcze raz spojrzała na siebie w lusterku, przyglądała się swojemu odbiciu, wiedząc jak cudownie wygląda. Chwyciła swoją torbę i otworzyła drzwi, wysiadła i zamknęła samochód. Stała pod wielkim wieżowcem. Gdy spojrzała na zegarek i okazało się ze jest przed czasem, wyciągnęła z kurtki paczkę fajek i zdecydowała się zapalić.

W tym momencie odpaliła papierosa i pociągnęła pierwszy raz. Zamyślona stała pod biurem i patrzyła przed siebie, z myśli wyrwał ją głos.

-Proszę nie palić to nie zdrowe...

Spojrzała na wysokiego faceta, jego ciemne włosy przysłaniały mu oczy które były koloru niebieskiego. Był potwornie blady, a ubrany był w czarny garnitur. Patrzył na kobietę z góry, z poważnym wyrazem twarzy. Lilith spojrzała na przystojnego mężczyznę z zainteresowaniem. 

UwodzicielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz