Rozdział 5.

163 6 1
                                    

Lilith szybkim krokiem weszła do swojego gabinetu. Spojrzała na stertę papierów leżących na jej biurku. Poprawiła swoje włosy, rozejrzała się po reszcie pomieszczenia. Stała chwile w bezruchu sama nie wiedząc od czego powinna dzisiaj zacząć swoją prace. Z zamyślenia wyrwał ją głos dobiegający z małego urządzenia znajdującego się na biurku.

-Pani Davis...

Szybko podeszła do mikrofonu.

-Słucham?

-Proszę o kawę czarną, dodatkowo poprosiłbym o kanapki. Myślę, że wie Pani, gdzie one się znajdują.

-Tak oczywiście, zaraz będę.

Lilith wyszła z gabinetu i pomału, dostojnym krokiem, ruszyła w stronę bufetu. Po kilkudziesięciu sekundach dotarła do ogromnej marmurowej lady, gdzie siedziało kilku pracowników dyskutując i popijając kawę. Widać było, że pracowali ponieważ na blacie leżała teczka z ogromną ilością papierów. Również na ladzie znajdowały się jakieś wykresy, ale Lilith postanowiła się w to nie zagłębiać. Mruknęła szybkie "dzień dobry" i podeszła do lodówki, w której znajdowały się kanapki. Następnie ruszyła w stronę ekspresu i szybko postanowiła zrobić kawę dla swojego przystojnego szefa. Minęła niedługa chwila gdy kawa była gotowa, a Lilith chwyciła ją i postanowiła się udać do gabinetu Connora.

Stukot jej szpilek było słychać w całym korytarzu, a jej niezbyt długa, obcisła spódnica podwijała się. Niestety kobieta nie miała zbyt możliwości by ją zsunąć. Stanęła przed pokojem swojego szefa i szybko zapukała do drzwi dwukrotnie. Za drzwiami usłyszała tylko szybkie "proszę". Weszła do gabinetu, a pierwsze co poczuła to zapach niesamowicie seksownych perfum. Był on wymieszany z zapachem dymu papierosowego i mięty. Starała się skupić się jednak by nie rozlać napoju, a jednocześnie by nie było widać jej seksownych czarnych majtek, spod podwijającej się spódnicy. Connor oderwał się od sterty papierów by móc spojrzeć na swoją sekretarkę. Lilith tylko czuło się uśmiechnęła kładąc kawę na jego biurku. Connor spojrzał jej w oczy, z niesamowitą czułością. Kobieta wpatrywała się w swojego niesamowicie przystojnego szefa, czując w brzuchu dziwne uczucie, którego już dawno nie czuła. Było to dosyć dziwne, ale również i zabawne uczucie. Wciąż utrzymywali kontakt wzrokowy, a Lilith pomału położyła na stole zapakowaną w plastik kanapkę. Po chwili wyprostowała się i poprawiła swoją podwiniętą pod sam tyłek spódnicę. Naciągnęła ją aż do połowy uda.

-Proszę, Szefie.

-Dziękuję, Lilith! - Powiedział lekko podnosząc ton głosu.

-Życzę smacznego..- Mruknęła, odwracając się.

-Jeszcze raz dziękuję!

Lilith odwróciła wzrok i ruszyła w stronę wyjścia. Opuszczając gabinet przestała czuć ten cudowny męski zapach. Sama nie wiedziała dlaczego, ale już za nim zaczynała tęsknić. Szybkim krokiem ruszyła w stronę swojego zacisza i postanowiła wrócić do pracy.

Czas mijał, a Lilith siedziała przy biurku i przeglądała dokumenty. Zrobiła sobie chwilową przerwę. Zamyślona rozejrzała się po swoim gabinecie, spojrzała na szafkę, na której znajdowały się dwie ramki ze zdjęciami. Wstała od biurka i pomału podeszła do fotografii, stojących na półce. Na jednej z nich widniała Lilith przytulająca swojego Devila - Małego kota rasy sfinks, zaś na drugiej była ona wraz z rodzicami i swoim bratem. Chwyciła rodzinne zdjęcie i spojrzała na swoją mamę. Delikatnie dotknęła jej sfotografowanej twarzy, następnie spojrzała na ojca, który w tamtym momencie wydawał się być szczęśliwy. Niestety Lilith nie była zbyt dużo w stanie wyczytać z jego twarzy ponieważ była ona pomazana czarnym markerem. W ten sam sposób wyglądał sfotografowany brat, lecz w jego przypadku, był po prostu cały zamazany. Spojrzała na rysy twarzy postaci ze zdjęcia. "Oczy mam po tacie, nos zaś po mamie. Na mojej twarzy przynajmniej są wciąż razem." - Pomyślała, wpatrując się wciąż w zdjęcie. W oczach kobiety pojawiły się łzy lecz ta szybko przetarła je, tak aby nie zniszczyć swojego makijażu. Przytuliła mocno ramkę do siebie.

UwodzicielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz