Rozdział 2

321 23 3
                                    

Wstałam i odrazu skierowałam się do łazienki, by wyszykować się do szkoły. Niebieskie oczy podkreśliłam eyelinerem a długie, czarne włosy wyprostowałam dla lepszego efektu. Niestety, zaspałam i nie zdążyłam zjeść śniadania, a musiałam jechać po Amy- moją przyjaciółkę. Najchętniej pojechałabym samochodem, ale niestety mój wiek jeszcze nie pozwala mi zrobić prawka. Braciszek od niedawna ma osiemnaście na karku, a ja sobie muszę poczekać jeszcze rok. Egh, poszłam zaspana i zmizerniała do garażu po mój sprzęcik, który tak bardzo wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Dwukołowiec, który zawsze poprawiał mi humor, który był sposobem na wszelakie dołki. Moja niebiesko-czarno-biała Honda. Wsiadłam na moją maszynę i skierowałam się w stronę domu Amy. Nie czekałam długo na podjeździe, gdy zobaczyłam niską brunetkę podążającą w moją stronę, a na jej twarzy gościł promienny uśmiech.
-Cześć, śmierdzielu.- przywitałam się jak zawsze.
-Witaj, poczwaro.- nic się nie zmieniło. Wymieniłyśmy się buziakiem w policzek, ona wsiadła na motocykl i pojechałyśmy w stronę szkoły.
-Ej, gburze. Co teraz mamy? - spytała Amy. -Hm.. Chyba geografię ale nie jestem pewna. - powiedziałam.
-Dobra, bo ja mam po tej lekcji zajęcia na ten pieprzony konkurs z biologii, więc zobaczymy się dopiero na obiedzie.
-Spoko, śmieciu. Chodź, bo się spóźnimy.
Lekcja dłużyła mi się niezmiernie, miałam ochotę iść porządnie spać. Niestety Amy mi na to nie pozwalała. Gdy zadzwonił dzwonek, było to dla mnie jak wybawienie. Ona poszła na powtórki, a ja skierowałam się w stronę szafki. Pogadałam trochę z chłopakami z klasy, a gdy oni się ulotnili, to otworzyłam ją, szukając podręcznika od matematyki. Było już dobre 5 minut po dzwonku na lekcje, ale trzeba przyznać, na matmę mi się nie spieszyło. Miałam już zamykać szafkę, gdy usłyszałam jakąś, jak dla mnie bzdurną wymianę zdań. Stwierdziłam, że nie interesuje mnie to, ale gdy usłyszałam moje imię, głos..Dana i Smith'a? Zaciekawiłam się.
-Jeśli stanie jej się tam krzywda to rozwalę ci łeb przy samej dupie !- krzyczał Danny, był cholernie wkurzony.
-Nic jej nie zrobię. To, że może się sama rozwalić to nie moja wina. Każdy ma na to szanse. O co robisz problem, skoro i tak ja wygram?- prychnął Callum. Spodziewałam się tego co teraz będzie i nie myliłam się. Dan rzucił się na swojego rozmówcę z pięściami, a tamten był tak zaskoczony, że nawet nie zdążył uciec od uderzenia. Okładał go po twarzy i po klatce piersiowej. Nie zastanawiając się podbiegłam tam zanim zjawiłby się jakiś nauczyciel.
-Dan! Do cholery ogarnij się i przestań! - rzuciłam się na jego plecy odciągając go od Smith'a.
-Lucy, mogę wiedzieć co tu robisz?!- wrzeszczał mój brat.
-To raczej ja powinnam wiedzieć co ty tu robisz! Wiesz, że obydwoje macie przerąbane za zachowanie w szkole! Pomyślałeś co by było, gdyby tu przyszedł jakiś nauczyciel lub dyrektor? - krzyczałam spoglądając na jednego lub drugiego.
-Jak tak będziesz drzeć tę koparę to zaraz serio ktoś tu przyjdzie. - skrzywił się Callum. Teraz mogłam dostrzec jego limo pod okiem, rozciętą wargę i skórę brwi. Do tego trzymał się w okolicy żeber i brzucha.
-Zamknij japsko! Warknęłam, na co ten złapał się za głowę. Musiał mocno dostać skoro"mnożyły mu" się dźwięki.
-Ty- wskazałam na brata kontynuując.
-Idziesz grzecznie na lekcje, zanim ktoś tu ruszy dupsko, a pogadamy w domu.
On tylko jęknął cicho.
- A ty- wskazałam na poszkodowanego.
-pójdziesz ze mną. On tylko zrobił zdziwioną minę i wzruszył ramionami. Ruszylismy razem w stronę gabinetu pielęgniarki, ale jej nie było. Może i lepiej. Nie powiedziałaby nikomu o tym czemu tu przyszliśmy. Jednak drzwi były otwarte, co oznaczało, że jest w trakcie przerwy.
Weszłam tam i odrazu skierowałam się do szafki z opatrunkami.
P.O.V CALLUM
Usiadłem sobie na lóżku pielęgniarskim, podczas gdy ona wyjęła bandaż, wodę utlenioną, jakiś żel na opuchliznę i plaster. Cholernie bolał mnie łeb, warga mi pulsowała, a z brwi leciała krew. No i do tego ten pieprzony brzuch. Podeszła do mnie podnosząc mi lekko brodę ku górze, aby łatwiej jej było przemyć brew. Uniosła wacik nasączony wodą utlenioną i przyłożyła do rany na co ja syknąłem.
-Przepraszam. Niestety musi poboleć jeszcze chwilkę. - powiedziała bardzo skupiona.
Byłem zły, a nawet gorzej. Byłem wściekły, ale to miłe z jej strony, że mnie nie zostawiła. Była bardzo delikatna i chciała sprawić mi najmniej bólu jak się tylko dało. Czułem to.
-Nic nie szkodzi. Ważne, że przynajmniej ktoś się mną zajął- stwierdziłem.
Ona uśmiechnęła się do mnie ukazując dołeczki w policzkach. Póżniej przyłożyła mi nowy wacik, ale tym razem do ust. Bolało, ale już mniej niż brew. Wiedziała co robi, ale była przy tym bardzo delikatna, co przyznam ale podobało mi się. Następnie podeszła do szafki po jakiś żel a z sąsiedniej szuflady wyjęła nóż, bym mógł przyłożyć go pod oko, aby pod wpływem zimna opuchlizna lekko zeszła. Co jak co, ale wiedziała wszystko. Gdzie co leży, jak używać tych maści i innych bzdur.
-Podnieś się z łóżka i podwiń koszulkę.- powiedziała. Jedną ręką trzymałem nóż przy oku, ale chyba mogłem go już wziąć, bo czułem, że opuchlizna choć lekko zeszła. Położyłem go na szafce i ściągnąłem koszulkę, na co ona lekko zarumieniła się. Przyglądała się mojej klatce dotykając ją, a ja pod wpływem jej rąk czułem lekkie przyjemne prądy. Nie znałem tego uczucia wcześniej, ale było cholernie dobre i wiem, że będę chciał więcej. Znalazła bolące miejsce i nasmarowała je lekko jakąś maścią, a potem zawinęła mi brzuch bandażem. Żeby ją zdekoncentrować nie założyłem odrazu tej koszulki. Jej rumieńce i roztrzęsione ręce były urocze.
-Wiesz, że możesz się już ubrać? -powiedziała zażenowana? Nie. Zawstydzona. To lepsze słowo.
-Wiem. - powiedziałem. Starałem się grać obojętnego, ale w środku gotowało się we mnie. Mały chłopczyk w środku rozrzucał zabawki wokół siebie, gdy przypominałem sobie jej ruchy nad moją twarzą, pełne usta, które do mnie mówiły i tym sposobem doprowadzały mnie do coraz większego szału. Mógłbym sobie te usta wyobrazić.. Nie chcecie wiedzieć gdzie. No i oczy. Te niebieskie oczy, które patrzyły na mnie z rozumieniem. Bez nienawiści, złości. Tylko zrozumienie. A mnie nikt nie rozumiał, bo nikt nie chciał wiedzieć kim jestem w środku. Kim jestem i co przeszedłem.
-Czemu nie chcesz się ubrać? - spytała zagryzając wargę. O cholera.
W jednym momencie chwyciłem za koszulkę i ubrałem ją. Nie chciałem się poddać w gabinecie pielęgniarki.
-Lepiej?
-Nie.- zachichotała. I odwróciła się w stronę szafki. Chciała mi podać chyba coś przeciwbólowego.
Zaraz, czy ona powiedziała "nie?". Tego się nie spodziewałem. Podszedłem i położyłem swoją dłoń lekko na jej talii na co spięła się, ale odwróciła twarzą do mnie. Czerwone wypieki były już mocno widoczne, ale nadawało jej to słodkości. Drugą ręką bawiłem się jej długimi włosami, lekko szarpiąc je na co wzdrygiwała na znak, że jej się podoba. A mi się podobało, że jej się to podoba i nie odpycha mnie. I.. Pocałowałem ją. Czułem te głębokie wargi na swoich. Do tego doszedł język, który walczył o dominację z moim. To było.. Cudowne, takie dobre i seksowne. Po chwili z trudem oderwałem się od niej, szepcząc w jej usta łagodne "dziękuję" i pocałowałem ją przelotnie, wychodząc z gabinetu pielęgniarskiego, zostawiając ją oniemiałą i..spragnioną?
-------------------------------------------------------------
Na początek parę spraw. Hm.. Umieściłam tu scenkę, której szczerze mówiąc nie spodziewałam się już w rozdziale drugim. Sądzę, że może to za szybko, no ale cóż.. Walić to xD żyjmy na spontanie! I właśnie mam do Was bardzo ważne pytanie. Czy chcecie żeby opowiadanie zawierało jakieś wulgaryzmy i np. rozwinięte sceny seksualne? XDDDD bo opowiadanie może być też w 100% łagodne, zależy to od Was, a ja się dostosuję.
A no i jeszcze coś. Wszystkich rzeczy dowiecie się w swoim czasie, bo nie będę wszystkiego zamieszczać w jednym. Mi dajcie trochę czasu, a Wy natomiast uzbrojcie się w cierpliwość xDDD Dziękuję tym co chcą czytać moje wypociny chociaż w małym stopniu! Za wszystkie voty i komentarze, bo bardzo mnie to motywuje. Ale wspomnę, że trochę się stresuję tym, bo to moje pierwsze takie poważne i udostępniane opowiadanie. :) ale dobra, koniec pieprzenia! Do zobaczenia w kolejnej części, Kochani! ❤

Stay In My GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz