Rozdział 4

196 14 2
                                    

Jest piątek. Co oznacza u mnie piątek? Siedzenie i oglądanie filmów oraz opychanie się lodami i fast-food'ami. Sama, ewentualnie z Amy lub Roger'em. Niestety dzisiaj nie będzie tak spokojnie, bo idę na imprezę do Troy'a- kapitana szkolnej drużyny piłkarskiej. Amy mnie tam wyciąga, no ale cóż..czego nie robi się dla przyjaciółki. Jest godzina 13.15, a impreza zaczyna się o 20 co oznacza, że mogę pojechać jeszcze poćwiczyć na torze. Zabrałam moją skórzaną kurtkę i podeszłam do maszyny odpalając ją. Wyjechałam z podwórka prosto na tor mając na liczniku 180 km/h. Dwie przecznice dalej i już jestem na miejscu. To miejsce miało w zwyczaju być ciemne i budzić grozę, ale to tu czułam się jak w drugim domu. A to wszystko przez ciemne trybuny, drogę wyścigową, ciemno czerwone garaże i parkingi. Znałam to miejsce od 10 roku życia. Znałam wszystkie skróty, szlaki i główne drogi torów. Na zawodach, organizatorzy mają w zwyczaju co rok zmieniać drogę do mety, tak by nie wykuć jej na pamięć. I tak znałam wszystko, no ale niestety nie tylko to się liczy. Chodzi o prędkość i precyzję, a tej może zabraknąć nawet tuż przed metą. Chodzi o to, aby rywalizacja była sprawiedliwa, owszem, ale nie zawsze tak się dzieje. Czasem popchnięcie przeciwnika można wytłumaczyć tym, że przez prędkość wypadło się chwilowo z drogi a organizatorzy i tak uwierzą, bo przecież nie mają dowodów na nieczyste intencje innych. Teraz jestem tu sama i niczym nie muszę się martwić. Odpalam maszynę ponownie i zataczam kółko na torze mając na liczniku 185 km/h i uważając na zakrętach. Niestety taka prędkość mi nie wystarcza i pędzę do 210 km/h i tak po pięć powtórzeń. Po zakończeniu treningu wróciłam do domu.
Do: Amy. ❤;
Przynieś mi tę beżową sukienkę. ❤✌
Od: Amy. ❤
Robi się, poczwaro. Masz te czarne szpilki?
Do: Amy. ❤;
Yup. Dam Ci je. Ja muszę mieć balerinki na motocykl. Już ważne, że w sukience będę wystarczająco głupio wyglądać. XD
Od: Amy. ❤
No chyba Cię popieprzyło, że będziemy jechać motocyklem. Baryl nas zawiezie, akurat jedzie w stronę Twojego domu. Już z nim rozmawiałam. ;) ma się łeb.
Baryl to koleś z drużyny. Jest spoko no to czemu nie? Przynajmniej nie będę się troić z Hondą i Amy.
Do: Amy. ❤;
A no masz. Spoko, to bądź u mnie za 20 minut, zgredzie. ;*
Od: Amy. ❤
Spoko szefie, masz jak w banku! :)
Nie odpisałam już nic i poszłam szukać butów dla mnie i Am, prostownicy, jakiś kosmetyków, lakieru do paznokci. Korzystając z okazji, że jeszcze nie ma poczwaty pomalowałam paznokcie na czerwono. Akurat gdy skończyłam, przyszła z sukienkami. Moja wyglądała ładnie. Przód i tył obszywany koronką w róże, dół rozkloszowany do połowy uda. No bajka. Natomiast Amy miała tę samą co ja tylko bez koronki na plecach i błękitną.
Poszłam do łazienki zakładając szpilki i sukienkę. Następnie podkręciłam długie włosy i spryskałam lekierem, grzywkę pozostawiając prostą. Amy swoje miała upięte w chlujny kok.
-Lucy! Baryl jest pod domem! Pospiesz się. - krzyknęła.
-Spoko, już idę.
Zeszłam ze schodów i razem poszłyśmy do naszego znajomego.
-No wow dziewczyny. Wyglądacie nieziemsko.
-Dziękujemy.- powiedziałyśmy razem.
10 minut później byłyśmy pod domem Troy'a. Weszliśmy razem całą trójką. Już stojąc przy drzwiach słychać było głośną muzykę. W pomieszczeniu unosił się odur alkoholu i papierosów. Poza tym prawie wszędzie chodziły pół nagie dziewczyny. Chyba nie będę siedziała tu zbyt długo.
P.O.V CALLUM
Gdy wychodziłem z kuchni odrazu zobaczyłem dziewczynę, która musiała być moja. Niestety stała tyłem ale musiałem przyznać, że pewnie już była świetna. Ale gdy odwróciła się oniemiałem. To Lucy! Wyglądała zajebiście. Sukienka do połowy ud podkreślała jej szczupłe nogi a włosy były lekko podkręcone. Cały efekt prezentował się świetnie. A co gdyby go troszeczkę zepsuć?
-Stary, ślinisz się- powiedział Troy.
-Co?.. Co mówiłeś..?- powiedziałem zagubiony.
-Patrzysz się na siorkę Clark'a jakby była chodzącym kąskiem.
-A kurwa nie jest?
-I tak nic nie zrobisz. -prychnął.
-Ja nie zrobię? W miesiąc będzie moja, zobaczysz.- powiedziałem pewien siebie.
-Ta? A co z wyścigiem? Pomyślałeś? Ona traktuje cię jak truciznę stary, taka prawda. Nie sądze by była tobą chociaż trochę zainteresowana. Nie jest tak tępa jak inne laski.
Taa. To czemu mnie pocałowała? Chłopak nie wiedział chyba w co się pakuje. O zajściu u pielęgniarki nikomu nie mówiłem, by ploty się nie rozeszły.
-Robicie z tego wyścigu wielkie wydarzenie a powtarza się co roku! Ile można? Tylko się z nią prześpię i tyle, a to że jest moją konkurentką o niczym nie świadczy. -poirytowałem się.
-Spoko stary, dostajesz stówkę jeśli wywiniesz się do końca miesiąca.
-Stoi.
-------------------------------------------------------------
Dziwnie chyba wyszło. Pisany na szybko i nie sprawdzony. Jeśli się ktoś zawiódł, to przepraszam.

Stay In My GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz