Rozdział 5

190 12 6
                                    

Pojawiam się z kolejnym rozdziałem. Miłego czytania! :)
-------------------------------------------------------------
Jestem już na imprezie dopiero dwie godziny, a juz dostaje kurwicy psychicznej. Nie dość, że zgubiłam gdzieś Amy to na kanapę przypałętała się para, która chyba zaraz się wzajemnie połknie. Zrezygnowana wstałam aby znaleźć w końcu Amy, ulotnić się stąd jak najszybciej i wskoczyć do łóżka żrąc lody oraz oglądajac kolejną część "Szybcy i Wściekli". Niestety, dzisiaj los nie jest po mojej stronie, bo w momencie poczułam, że leżę na ziemii a moja sukienka jest cała mokra od drinka. Świetnie! Tego mi jeszcze brakowało.
-Nie umiesz łazić do cholery?!- krzyknęłam, lecz dopiero uświadomiłam sobie kto stoi nade mną.
Callum podał mi rękę, ale nie ujęłam jej. Pff..
-Chodź ze mną- powiedział. Chyba nie miałam innego wyjścia, bo byłam sama, teraz już brudna i wykończona. Jest szansa, że odwiezie mnie może do domu, ewentualnie ktoś z jego ekipy. To moja ostatnia nadzieja. Ku mojemu zdziwieniu znaleźliśmy się w toalecie.
-Zdjemij sukienkę- zaśmiał się.
-Popieprzyło Cię?- parsknęłam.
-Jezus myślisz, że nie widziałem laski w bieliźnie? Zdejmij, to ci ją zapiorę.
Popatrzyłam na niego z dezorientacją w oczach. Chyba go zjebało.
-Sorry, ale żeby zaprać kieckę nie muszę jej zdejmować, geniuszu. Poradzę sobię bez negliżu.
-Jakiego negliżu, dziewczyno?! Jakbym był chamem to bym cię tam zostawił, a widziałem, że za dobrze się nie bawiłaś.
-Obserwowałeś mnie całą imprezę?-zdziwiłam się i zażenowałam. Chłopak to chyba wyczuł.
-Yy.. No wiesz.. Siedziałaś praktycznie, więc wiesz.. -speszył się?
-Nie, nie wiem- parsknęłam śmiechem.Odpowiedział mi tym samym.
Po chwili jednak znowu wróciliśmy do konwersacji.
-Słuchaj, nie chce mi się tu siedzieć. Odwieziesz mnie do domu?-zapytałam.
-Ehh. Miałem w planach nawalenie się aż mi się zrobi biało w oczach jak i w spodniach, no ale okej. - poruszał śmiesznie brwiami.
-Jesteś obleśny!
-Taki ze mnie człowiek, Clark.
-Po nazwisku to po pysku, Smith- wzburzyłam się.
-I kto to mówi?
-No ja! Dobra tylko muszę zadzwonić do Amy, aby oddała mi moje klucze i portfel.
Wyciągnęłam telefon z małej kieszeni, aby zadzwonić do przyjaciółki. Wybrałam jej numer i zaraz usłyszałam informację, że abonent jest chwilowo nieosiągalny.
-Kurwa! Jestem ciekawa jak dostanę się do domu. Co za kretynka, ugh.
-Co jest?
-Nie odbiera telefonu, a ja nie mam jak się dostać na chatę-schowałam twarz w dłoniach.
-Przenocujesz u mnie, co za problem?
-Co? Ty się dobrze czujesz?
-Nie przesadzaj. Krzywda ci się nie stanie. Będziesz miała osobny pokój, dam ci jakieś ciuchy, a rano odstawię cię do domu. To nie żaden problem. Co ci szkodzi?-uśmiechnął się.
To było miłe z jego strony i chyba nie miałam innego wyjścia. Może Amy miała rację? Może on nie jest taki zły?
P.O.V CALLUM.
-Dobra, może i to nie jest taki zły pomysł?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-No i baja! Chodź, mam samochód za basenem.- powiedziałem.
Fajnie, że Lucy się zgodziła pojechać ze mną. W sumie też nie miała trochę innego wyjścia. A poza tym chyba będzie musiała się przyzwyczajać do mojej obecnośnci przy niej i do mojego domu. Oczywiście wiadomo co mam na myśli. Na początku wahałem się co do zakładu, ale teraz wydaję mi się, że chyba nie będzie tak trudno. A może to tylko pozory? Ale mam mobilizację, bo z jednej dupy mam wiele korzyści. Kasa, seks, wygrany wyścig. Sprawa jest w teoretyce bardzo prosta. Staram się o Lucy, że niby mi na niej bardzo zależy. W ten czas będzie coraz bliżej wyścig, a jeśli zacznie darzyć mnie uczuciem, może dać mi wygrać co oznacza kontrakt z innymi motocyklistami i stanę się znany niż nigdy wcześniej. To gwarantuje mi przyszłość taką, jaką sobie wymarzyłem. Następnie jedno z moich ulubionych zajęć-seks. Co jak co, ale Lucy to bardzo ładna kobieta i mam na nią chrapkę. Ma piękne, zdrowe i długie włosy, szczupłe nogi i dobry biust. Oczy ma niebieskie jak ocean. Będzie dobra w łóżku i mam nadzieję, że jak dojdzie do jakiejś sytuacji to pokaże jak jest doświadczona, co chętnie sprawdzę. No i kasa, ale to najmniejszy problem. 100 dolarów to grosze, ale będę miał satysfakcję, że da mi je Troy. Piękna będzie jego mina gdy powiem mu, że wywiązałem się z zakładu. Ten człowieczek ma mało wiary we mnie, oj mało.
-O czym myślisz?-usłyszałem głos brunetki.
-Yy.. Co? Nie, o niczym. Nic takiego- powiedziałem zmieniając biegi. Popatrzyła się na mnie tymi oczami. W tej chwili mógłbym wyśpiewać jej wszystko ale w samą porę ogarnąłem się i patrzyłem na drogę. Dziewczyna założyła nogę na swoje kolano odsłaniajac zgrabny kawałek uda. O cholera. Tego się nie spodziewałem.
-Patrz na drogę!-zganiła mnie.
-Patrzę, patrzę. Spokojnie.
Zorientowałem się, że jesteśmy już na moim osiedlu i po chwili zgasiłem auto pod bramą. Dziewczyna przyglądała się posesji moich rodziców.
-Masz cudowny dom-uśmiechnęła się ciepło. Odwzajemniłem gest.
Zgrabnie weszła po schodach. Była przede mną więc mogłem patrzeć na jej nogi i tyłek, który był zgrabniejszy od innych tyłków jakie widziałem. Dobra ogar.
-Pokój gościnny jest zaraz obok mojego. Schodami w górę i pierwsze drzwi po prawo. W pokoju jest też łazienka więc nie masz się o co martwić. Zaraz przyniosę ci jakieś ciuchy. -powiedziałem.
-Nikogo tu nie ma?-spytała.
-Nie, rodzice w delegacji. -mruknąłem.
-Spoko. I dziękuję.
-Nie masz za co. Zaraz zrobię coś do jedzenia, jesteś głodna?
-Może trochę.
-Spoko, idź i czuj się jak u siebie.
P.O.V LUCY
Skierowałam się do miejsca gdzie miałam przenocować. Pokój okazał się być śliczny. Wielkie łoże małżeńskie z czerwoną pościelą, kremowe ściany, czarne meble i na przeciwko łóżka piękny obraz. Było tu bardzo sympatycznie. Zaraz obok szafki znajdowały się drzwi do łazienki, a ta nie odstawała od klasy pokoju. Niebieskie płytki na podłodze i ścianach w różnych odcieniach, umywalka, toaleta, wanna z masażerem i prysznic. Na półce płyny i szampony różnego rodzaju i wielkie lustro na połowę ściany. Cały dom prezentował się lepiej niż myślałam. Smith ma dużo kasy i nie może tego ukryć. Gdy wyszłam z łazienki chłopak leżał na łóżku i grzebał w telefonie.
-Hm.. Szkoda, że masz koszmary, ale dzisiaj śpię sama- zaśmiałam się.
Skierował się w moją stronę i popatrzył w oczy.
-Dzisiaj, nie znaczy zawsze.- oczy mu błyszczały, ale wzrok miał ciemny. Ton głosu pożądliwie obniżony. Poczułam skurcz w brzuchu i gęsią skórkę.-przyszedłem z ciuchami-kontynuował odchodząc ode mnie na bezpieczną odległość.
-Dobrze, dziękuję jeszcze raz. -spezszyłam się.
Wiem jedno. To będzie długa noc.
-------------------------------------------------------------
Moja przerwa dobiegła końca i przybyło mi weny :) mam nadzieję, że się podoba i nie zchrzaniłam. Stwierdziłam, że dodam do opowiadania trochę scenek brutalniejszych, przekleństw, scenek erotycznych itp, ale wszystko w swoim czasie!
Do zobaczenia w kolejnej części! ❤

Stay In My GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz