Rozdział 13

121 7 0
                                    

Mason

— Wczoraj pogadaliśmy i już jest... — Lena zastygła na mój widok, kiedy wchodziłem do kawiarenki. Chyba byłem dość gorącym tematem na zapleczu. Zaśmiałem się, podchodząc do baru. Diego pokręcił głową rozbawiony reakcją szatynki. Lena udawała w tym czasie, że zajmuje się czyszczeniem ekspresu.

— Widzę, że jestem tematem numer jeden — zaśmiałem się.

— Musiałam się na siebie poskarżyć — odgryzła się, wychodząc na zaplecze. Pokręciłem głową rozbawiony jej zachowaniem. Lena pomimo całej tej swojej maski i powagi nieraz zachowywała się jak obrażona nastolatka.

— Co będzie dla ciebie? — Diego spojrzał na mnie. Przyjrzałem się przez chwilę menu, które i tak już dość dobrze znałem.

— Tost wiejski i duża czarna kawa — odpowiedziałem, wyciągając kartę z portfela. Diego szybko nabił moje zamówienie. Przyłożyłem kartę do terminala, a kiedy Diego zajął się zamówieniem, usiadłem na stołku barowym. Lena zajmowała się czymś przy zapleczu w milczeniu. Poprawiła niesforny kosmyk włosów, który wypiął się z jej związanych w warkocz włosów i zmarszczyła nos. Uśmiechnąłem się delikatnie do siebie.

Lubiłem ją i chyba aż za bardzo. Ostatnio przesadziłem, ale nie wiedziałem, co jej powiedzieć. Nie chciałem ponownie wchodzić z wiązek poza tym, dla Leny byłem tylko kolegą współlokatorem. Ukrywanie się z uczuciami było coraz trudniejsze, zwłaszcza gdy nasza relacja przebiegała w przyjaznych stosunkach. Myślałem, że zapomniałem o niej i nie spotkamy się nigdy więcej.

— Twoje zamówienie — Diego podał mi papierową torbę i kubek z kawą.

— Dzięki — odpowiedziałem, szukając wzrokiem Leny na zapleczu. Diego odruchowo odwrócił się w tamtą stronę.

— Nie mów mi nawet, że...

— Diego — przerwałem mu twardo. Nie chciałem, żeby nasi znajomi gadali o tym i domyślali się, że gdyby tylko los mi sprzyjał, to powiedziałbym szatynce o wszystkim.

— To wszystko jest zbyt jednoznaczne Mason. Jak dobrze to rozegrasz, to mogę dać wam miesiąc, jak słabo to dwa — zaśmiał się.

Znałem go słabo jedynie z tego, jak Claudia i Carla się spotykały, jednak lubiłem go, ze względu na wrodzoną życzliwość. Brunet nigdy nie chciał dla nikogo źle i był przyjaźnie nastawiony do wszystkich.

— Nie ma na to szans — odpowiedziałem. Nie wiem, w jakim uniwersum Lena dopuściłaby mnie do siebie, chociaż minimalnie bliżej.

— Nigdy nie mów nigdy — Diego jeszcze raz się do mnie uśmiechnął. Może miał rację, jednak nie chciałem znowu przechodzić przez związki i martwić się tym, że coś mogłoby nie wyjść.

— Dzięki — zaśmiałem się na odchodne.

Wsiadłem do auta, a w drodze na trening zjadłem kupionego w kawiarni tosta i wypiłem kawę. Zastanawiałem się nad tym, co mówił Diego. Przecież zawsze był jakiś cień szansy, że Lena mogłaby spojrzeć na mnie inaczej niż na kolegę współlokatora. Z drugiej strony jednak i tak teraz wszystko zwaliło mi się na głowę.

Nie byłem gotowy na zostanie ojcem. Claudia tak nagle przyszła z tą wiadomością. Musiałem jeszcze pogadać z tym Estebanem, żeby mieć jasność tego, na czym stoję. Bałem się odpowiedzialności za dziecko i za inną osobę. Dlatego też nie chciałem chyba pakować się kolejne kłopoty i zobowiązania.

Zaparkowałem pod halą sportową, wysiadłem z auta, a z tylnego siedzenia wziąłem torbę z ubraniami na trening. Zamknąłem samochód i poszedłem w stronę budynku. Jak zwykle pewnie byłem ostatni, chłopaki zazwyczaj byli już dużo wcześniej. Mnie się nie chciało czekać tutaj, aż tyle więc zazwyczaj pojawiałem się około pół godziny przed treningiem. Poszedłem od razu do szatni, gdzie nikogo nie było, a z hali usłyszałem odbijanie piłek i rozmowy. Przebrałem się i zamknąłem szafkę.

Flatmate |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz