Lena
Obudziłam się rano w mieszkaniu Diego. Przenocował mnie na kanapie. Chociaż upierał się, że odstąpi mi sypialnię, to stwierdziłam, że to byłoby wystarczające nadużycie jego gościnności. Usłyszałam z kuchni rozmowę Diego i Carli, która musiała tu przyjść jakiś czas temu. W rozmowie przewijały się imiona moje i Masona. Wstałam z kanapy poprawiając pożyczoną mi przez Diego piżamę Carli. Oboje wiedzieliśmy, że brunetka nie obraziłaby się za ten gest. Czułam się rozbita po wczoraj. Mój telefon się rozładował i chyba dobrze, bo pewnie czekałabym na jakąkolwiek wiadomość od Masona. Potrzebowałam sama to wszystko poukładać.
Stanęłam w progu kuchni, a moja obecność od razu zwróciła uwagę pary rozmawiającej przy stole. Doskonale wiedziałam, że wyglądałam jak siedem nieszczęść. Jednak byłam w cholernym kryzysie związkowym. Lub co gorsza, świeżo po zerwaniu. Carla patrzyła na mnie ze współczuciem, a Diego sięgnął po czysty kubek, do którego nalał dla mnie kawy.
— Pokłóciliśmy się — powiedziałam, siadając przy stole. Carla przytaknęła spokojnie, jakby doskonale już o wszystkim wiedziała. Diego też nie wyglądał na zaskoczonego, ale to on zabierał mnie wczoraj z ulicy.
— Wiem. Tylko nie wiem o co — Carla spojrzała na mnie. Westchnęłam, bo sama nie wiedziałam dokładnie, o co poszło. Czy o wyjazd Masona, czy o moje zachowanie. Czułam się beznadziejnie w tym wszystkim.
— Zaczęło się od jego wyjazdu. A potem jakoś wszystko poleciało — wzruszyłam ramionami. — Najgorsze jest to, że Mason nadal ma mnie za okropną osobę — schowałam twarz w dłoniach i próbowałam się nie rozpłakać. Co było trudne.
— Na pewno tak nie myśli. Wczoraj byliście oboje w emocjach. Musicie to obgadać na spokojnie — Diego próbował mnie uspokoić. Z tym że mnie nie dało się już uspokoić. Czułam, jak łzy wypływały z moich oczu. Ostatnie miesiące z Masonem to był najszczęśliwszy czas, jaki miałam na przestrzeni ostatnich lat. Nie chciałam tego stracić. Czułam się przy nim bezpieczna i szczęśliwa. Nigdy nie wybaczyłabym sobie gdybym go straciła.
— Sprawdzałaś telefon? Może dzwonił do ciebie — Carla dalej ciągnęła temat.
— Leży rozładowany w salonie — wzruszyłam ramionami. Diego wstał z krzesła i poszedł po mój telefon. Podłączył go do ładowarki w kuchni i poczekał chwilę przed włączeniem urządzenia.
— Mason dzwonił pięć razy wczoraj, Liv trzy. Masz jeszcze wiadomości od Caleba — spojrzał na mnie. Wstałam z krzesła i uznałam, że najbezpieczniej będzie zadzwonić do Liv i załatwić z nią wszystko. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer przyjaciółki. Nie musiałam długo czekać, aż odbierze.
— Zanim zacznę prawić Ci kazania, że to skrajnie nieodpowiedzialne to cieszę się, że jednak żyjesz — wyrzuciła z siebie. — Odchodziliśmy od zmysłów. Mason biczował się całą noc, że to jego wina.
— Mason był u was? — zapytałam.
— Spał na kanapie. Nie chciał wracać do mieszkania, bo uznał, że potrzebujesz przestrzeni.
— Spałam u Diego — odpowiedziałam. — Nie muszę ci chyba tłumaczyć, o co poszło.
— Oszczędzę Ci — odpowiedziała. — Zamierzacie się pogodzić?
— Potrzebuję chwili, żeby to przemyśleć Liv. Pojadę na kilka dni do rodziców. Masonowi powiedz, że żyję. Nie mów tylko, że będę u rodziców, bo pojedzie za mną — westchnęłam. Nie miałam innego pomysłu jak to wszystko poukładać. W rodzinnym domu wszystko zawsze wydawało się prostsze więc i tym razem musiało tak być. Wiedziałam, że tym sposobem stracę cenny czas z Masonem. Tylko że straciliśmy go i tak już bardzo dużo. A ja musiałam to wszystko sobie ułożyć i przede wszystkim ochłonąć.
![](https://img.wattpad.com/cover/244886513-288-k575443.jpg)
CZYTASZ
Flatmate |ZAKOŃCZONE|
RomanceLena przez pierwsze lata studiów ułożyła sobie już wszystko. Miała pracę, którą lubiła, fantastycznych przyjaciół i przytulną małą kawalerkę w centrum Madrytu. Jej ułożony świat stanął na głowie gdy dziewczyna otrzymała jedną wiadomość od właściciel...