7.

79 6 1
                                    

Pov. Kokichi Ouma

-Ciało zostało znalezione- usłyszeliśmy krzyk Monokumy. Ja aż zadrżałem na te słowa. Wiem kto jest sprawcą ale nie mogę nic powiedzieć. Ja się dalej boje. Jestem słaby. Nie umiem być kimś normalnym. Jeszcze do tego Kaito. Jak ja mam sobie z tym radzić. Boje się tego wszystkiego. Od razu poszliśmy szukać gdzie jest ciało.

|time skip|

Rozprawa trwa. Nie żywa jest Tenko. Wszyscy podejrzewają zła osobę. A jest to Rantaro. Shuichi próbuje go wybronić ale mało to daje. Momota patrzy na mnie z uśmiechem. Jakby wiedział, że sam ze sobą walczę. Myśli cały czas krążyły po głowie. Muszę to powiedzieć. Inaczej wszyscy umrzemy. Ja nie chcę umierać. Boje się umrzeć. Ale czy strach przed mowa jest silniejszy. Nie wiem. Ja już nic nie wiem. Chce ich uratować. Te parę słów może uratować ich wszystkich. Zacisnęłem palce na stanowisku i prawie że wyszeptałem.

-W-Wiem k-kto j-jest s-sprawcą- powiedziałem ze słyszalnym strachem.

-Kto to powiedział- spytała strasznie głośno Miu. Ja podniosłem lekko całą drżącą rękę i wbiłem wzrok w ziemię.

-Ty przecież nie możesz mówić- krzyknęła. Ja wskazałem na Kaito.

-O-On j-jest w-winny- powiedziałem nie umiejąc powstrzymać jąkania ani drżenia.

-Oklamywałeś nas przez cały czas- spytała Kirumi. Ja pomachałem głową na tak i stanęłam normalnie. Złapałem znowu za brzeg stanowiska i zacisnąłem na nim palce. Wypowiedzenie tylko paru słów było dla mnie czymś przerażającym.

-Czemu kłamałeś- spytała ponownie. Ja z łzami w oczach próbowałem wykrztusić z siebie chociaż jedno słowo ale nie umiałem. Strach zżerał mnie od środka.

-Nie każcie mu mówić- powiedział Shuichi.

-I tak dużo powiedział. Wskazał sprawce- powiedział.

-Co? Że niby ja zabiłem? To niedorzeczne- powiedział.

|time skip|

-Dalej uważasz, że nie zabiłeś- spytał.

-Czemu to zrobiłeś- spytał.

-Żeby ten mały szczur coś powiedział. Chciałem go zmusić do wyjawienia swojego największego sekretu. I mi się udało. Tylko szkoda, że nie cała historia. Ale nie długo pozostanie to tajemnica. Pora na głosowanie, nieprawdaż- spytał. Monokuma dał głosowanie. Wszyscy na niego zagłosowali. Egzekucja została wykonana. Nikt jakoś nie cierpiał nie licząc Maki. Ona jako jedyna przez chwilę płakała. Ale po chwili została uspokojona przez Kirumi. Wiedziałem, że wszyscy uważają mnie za kłamcę. Ale ja nie miałem wyboru. Nie umiem przestać się bać. To jest silniejsze ode mnie. Wszyscy po egzekucji poszli do pokoi. A ja nie byłem wyjątkiem. Chciałem się na szybko umyć i przebrać, bo niedługo cisza nocna. Weszłem do łazienki i zaczęłem się rozbierać. Ściągnąłem koszulkę i zobaczyłem znowu siniaki.

-Zapomniałem. To tak szybko nie zniknie- powiedziałem. Dużo siniaków, blizn w tym jedna. Najbardziej rzucająca się w oczy. Duże rozcięcie przechodzące przez całą klatką i brzuch. Czemu się wtedy sprzeciwiłem? Mógłbym nie mieć wtedy aż takiej traumy. Ale ja jestem głupi. Musiałem go zdenerwować przez co wziął ten jebany nóż. Nie zabiłbym go wtedy. Wszystko byłoby dobrze. Nikt by nie wiedział co mam w domu. Współlokatorzy nie nazywaliby mnie psychopatą. Byłbym normalnym chłopakiem z małymi problemami. Na moje twarzy znowu pojawiły się łzy. Szybko je starłem i zaczęłem się szykować do kąpieli.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 517 słów.

~Bajo~

Saiouma |Cisza|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz