𝚙𝚛𝚘𝚕𝚘𝚐

212 15 7
                                    


Khaenri'ah jest według wielu uważane za martwe. W końcu zostało ono zniszczone podczas wojny archonów, a jej cała ludność została zaklęta i przemieniona w "Hilichurse". Jednak nie licznym udało się uniknąć tego tak straszliwego losu. 

Niestety otrzymali coś gorszego, dar wiecznego życia. Nie wydaje się to czymś złym na sam początek, ale w późniejszym czasie stanie się to męką. Przyglądanie się codziennie swojej nacji, zaklętej w dziwne stworzenia nie należy do przyjemnych czynności. Łapią wtedy takiego osobnika wyrzuty sumienia, że nie dał rady nikogo uratować. Szczególnie często spotyka to go, strażnika konarów-Dainsleifa. 

Nie pamięta zbyt wiele, jego wspomnienia są zamglone. Nie widzi ich dokładnie, ale wie, że zawsze należał do tych lojalnych i oddanych wobec królestwa Khaenri'ah. Dlatego postanowił odnaleźć prawdziwego następce tronu należącego do klanu "Alberich". Nie może pozwolić, aby jakiś głupi dzieciak siedział na tronie i ryzykując życie setki istnień do zniesienia klątwy. Klątwa nie zniknie, dopóki Celestia istnieje. Musi zostać ona zrównana z ziemią i trzeba tego dopilnować. Nie ma innej opcji.

Kilka krotnie przemierzał cały Teyvat. Całkiem nie dawno spotkał się na krótko po raz kolejny z travelerem. Dla niego to było to niczym wielkim. Nie raz będzie stąpał z podróżnikiem tą samą ścieżką. Jednak zdarzenie z The Chams dało mu więcej do myślenia. 

Musi jak najszybciej znaleźć prawdziwego następce, aby odbił on swój tron. Jeżeli postępy aktualnego księcia, a raczej księżniczki są tak niebezpieczne dla reszty istnień z ojczyzny.

Podczas swojej kolejnej wyprawy po  świecie Teyvat usłyszał parę plotek od Hilichursów o "wybawicielu z Mondstadt". Mówi o kimś, kto stara się pomagać przeklętej nacji na różne sposoby. Jednak może chodzi o tą jedną dziewczynkę, co stara przekonać innych, że zaklęci to przyjazne stworzenia? Nic nie wiadomo, zawsze jest lepiej się upewnić i sprawdzić. Właśnie i tak zrobił strażnik konarów.


* * *

Nadchodziła już noc, większość mieszkańców Mondstadt kładła się spać. Nie liczni wracali dopiero z pracy do domu, a jeszcze mniejsza grupa osób zaczepiała swoją drogę powrotną o jakikolwiek budynek z alkoholem. Fajnie jest się czegoś napić na dobry sen, a z rana mieć kaca.

Dainsleif przechodził między uliczkami miasta, które dobrze znał. Nic się zbytnio nie zmieniło od jego wcześniejszego pobytu tutaj. Tylko może ludzie po wymieniali firanki w oknach. Jednak nie o to chodzi.

Z opisów Hilihursów tym "zbawicielem z Mondstadt", był wysoki mężczyzna z długimi ciemno-niebieskimi włosami. Tyle się od nich dowiedział. Widocznie nie mają pamięci fotograficznej. Jednak nie zgadzała się opisie w tym jedna rzecz, lud Khaenri'ah posiadał jasną karnację, włosy oraz oczy. To nie możliwe, aby książę miał taki kolor włosów. Chociaż... Mogło dojść do zmieszania krwi, ale to niezbyt możliwe?...

Zapytał się za dnia mieszkańców, kto jest tym "Wysokim mężczyzną z długimi ciemno-niebieskich włosach". Wszyscy odpowiedzieli tak samo: "Jest to Kapitan Kawalerii Rycerzy Favoniusa." Dosyć wysokie to stanowisko jest, więc na pewno jest to porządna osoba. Taka, była jego pierwsza myśl, dopóki nie usłyszał od kogoś,  że to zwykła pijaczyna.

Wziął tą informacje bardziej jako wskazówkę, dzięki której szybciej odnajdzie poszukiwanego. Dlatego zaczął "zwiedzać" lokale z alkoholami. Dopóki nie znalazł mężczyzny z opisów zaklętego ludu w najpopularniejszej tawernie miasta "Angel Share".

Ujrzał go niemal natychmiast, po wejściu do środka, mimo dużego tłumu. Ten cały "zbawiciel" siedział samotnie przy ladzie, popijając drinka. Gdyby tylko się odwrócił, Dainsleif mógł ocenić po jego oczach, czy jest w jakikolwiek sposób związany z Khaenri'ah. Nie chciał, aby okazało się, że to zwykły człowiek.

Po paru długich chwilach, podszedł do ciemnowłosego i złapał go delikatnie za ramię. Nawiązał kontakt wzrokowym z nim, gdy ten się odwrócił. Charakterystyczny symbol ojczyzny znajdował się w jego głębokich błękitnych oczach.  Czyżby odnalazł tego, którego szukał?

- Musimy porozmawiać. - powiedział, wciąż przyglądając się mężczyźnie. Pierwszy raz się spotkał z takim "dziwnym" zjawiskiem. Było to zadziwiające, aby ktoś pochodzący z Khaenri'ah posiadał ciemne włosy i karnacje.

𝙿𝚛𝚒𝚗𝚌𝚎 𝙺𝚑𝚊𝚎𝚗𝚛𝚒'𝚊𝚑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz