Dragonspine jest znane jako jedne z najniebezpieczniejszym miejsc w Teyvacie. Panują tam większe mrozy niż w śnieżnej krainie zwanej Shenezayą. Nie dość, że jest tam zimno to również czeka tam wiele niebezpieczeństw. (Roi się tam od hilichursów, mitachurlów, cryo lawachurlów i abbys magów.) Nawet najodważniejsi boją się tam iść, lecz ci którzy się odważyli rzadko wracali. Istnieje jednak pewien wyjątek, któremu nie straszne są mrozy, ani zagrożenia. Chociaż na pierwszy rzut oka nie wygląda na takiego. Jest on mały oraz mizerny, ale nikt nigdy nie powiedziałby tego na głos.
Główny alchemik Mondstadt oraz Kapitan Zespołu Śledczego jest darzony ogromnym szacunkiem przez funkcje jakie pełni i pracę jaką wykonuje. Została mu przydzielona nawet asystentka, aby się nie przepracował. Niestety nie korzysta zbytnio z jej pomocy, uważając, że mu ona nie dorównuje. Trochę przykre, ale prawdziwe.
Dainsleif oraz Kaeya wyruszli z rana w podróż właśnie do tych gór, aby odnaleźć alchemika, który podobno jest powiązany z Khaenri'ah. Już na początku drogi jeden z nich narzekał na swój ból głowy, spowodowany kacem. Jego rówieśnik jednak go ignorował, ponieważ zależało mu na czasie. Na szczęście umilkł, gdy weszli na śnieżny teren. Od razu dało się poczuć różnicę temperatur.- Którędy teraz? - zapytał blondyn, chowając ręce do kieszeni kurtki pożyczonej od ciemnowłosego.
- Na razie prosto, jeżeli się nie mylę - odpowiedział, po czym ruszyli dalej. Wchodzili co raz dalej w głąb Dragonspine, a mróz co raz bardziej narastał. Do tego wiał zimny wiatr, który był jak tysiąc igieł wbijających się w nie odsłoniętą skórę. Było to coś okropnego i nieznośnego, ale trzeba się poświecić. Każda nie przemieniona istota z Khaenri'ah jest na wagę złota. Tym więcej takich się znajdzie, tym szybciej uda się strącić rodzeństwo travelera z tronu.
***
Do laboratorium alchemika dopiero dotarli późnym południem. Obydwoje byli całkowicie zmarznięci od stóp do głów. Dainsleif zaczął się zastanawiać, kim jest ten cały Albedo, że potrafi pracować w tak ekstremalnych warunkach.
- Śmiesznie będzie, jak się okaże, że tutaj go nie będzie - odezwał się niebieskooki, pukając do drzwi, które zostały po dłuższej chwili otwarte. W wejściu stał niski mężczyzna o jasnej a nawet i bladej karnacji oraz blond włosach. Posiadał cechy dla osobnika pochodzącego z nacji, ale symbol charakterystyczny dla ojczyzny, nie znajdował się w oczach, tylko na szyi. Było to coś dosyć przerażającego. Czyżby zaszła jakaś mutacja genetyczna wśród ocalałych?- Kaeya? - powiedział zaskoczony alchemik, kontynuując dalej - Co ty tutaj robisz? Kto to jest?
- Na każde twoje pytanie odpowiedź brzmi "nie wiem"
- Jak to nie wiesz?
- Przyczepił się do mnie, gdy byłem pod wpływem alkoholu, a teraz wymaga ode mnie niestworzonych rzeczy. Wiem tylko, że ma na imię Dainsleif - wyjaśnił, spoglądając na obydwóch, aż po chwili dodał - możemy wejść?- Mhm... Jasne, możecie - skinął głową i odsunął się na bok, aby wpuścić ich do środka - W takim razie co was do mnie sprowadza? - zapytał zamykając za nimi drzwi.
- Podobno jesteś powiązany z Kha-.... - zaczął Dainsleif, któremu nie było dane dokończyć.- Hm? Skąd masz tą informacje?
- On mi ją zdradził - wskazał na Kaeyę. Alchemik tylko spojrzał wrogim wzrokiem na Kapitana, który przybrał minę niewinnego.
- Wina alkoholu - usprawiedliwił się ciemnowłosy.- To przestań go spożywać - westchnął niższy - zaśmieca on tylko twój umysł, mówiłem już ci o tym.
- Przepraszam.
- Mogę już powiedzieć to co mnie tutaj sprowadza? - wtrącił się zniecierpliwiony wyższy blondyn. Otrzymał zgodę oby dwóch mężczyzn poprzez ich kiwnięcie głowy na tak. - Przybyłem tu, aby odnaleźć księcia pochodzącego z dynastii "Alberich", którym okazał się być... Kaeya. Przypadkiem też zdradził, że jest również ostatnią nadzieją naszej ojczyzny.
- Huh?... Nie dość, że ostatnia nadzieja Khaenri'ah to jeszcze książę - westchnął Albedo, pytając po chwili - A w jakim celu chciałeś go znaleźć?- Chciałem aby odzyskał swoją władzę, ponieważ ktoś inny rządzi pozostałościami ojczyzny. Ktoś kto nawet nie miał praw przejęcia władzy. - rzekł, mówiąc dalej - Kaeya musi wyruszyć ze mną w podróż do Khaenri'ah, aby strącić aktualnego rządzącego z tronu. Jednak każda pomoc się przyda. Jeżeli chcesz to możesz do nas dołączyć drogi alchemiku z Mondstadt.
- Mmm... Nie zgadzam się, nie pójdę z wami za żadne skarby.
CZYTASZ
𝙿𝚛𝚒𝚗𝚌𝚎 𝙺𝚑𝚊𝚎𝚗𝚛𝚒'𝚊𝚑
FanfictionKhaenri'ah jest według wielu uważane za martwe. W końcu zostało ono zniszczone podczas wojny archonów, a jej cała ludność została zaklęta i przemieniona w "Hilichurle". Nie licznym jednak udało się uniknąć tego tak straszliwego losu. Jednym z takich...