rozdział 10

1K 26 0
                                    

Adam widywał się z dziewczynkami w każdy weekend. A ja byłam pod wrażeniem jak dobrze sobie radzi z trojgiem małych dzieci.
Zbliżaliśmy się do siebie powoli, każdego dnia jego uśmiech stapiał trochę mój mur którym się obwarowałam.
Czułam się cudownie, kiedy siedział na mojej kanapie przytulając i czytając bajki naszym księżniczkom. Kładąc je spać, a potem rozmawiając ze mną na wszystkie tematy. Poruszyliśmy temat mojej matki i jego rodziców którzy nie żyją. Moja matka żyje, a czuję się jak sierota. Myślę, że może jak wszystko się poukłada to się do niej odezwę, powinnyśmy wyjaśnić sobie wszystko I zakopać topór.
Czułam się bezpiecznie, w jego dużych ramionach I nie chciałam już nigdy znaleźć się poza nimi.
Amanda spędzała każdą wolną chwilę z Arthurem z którym było jej dobrze. Chciałabym żeby nie chodziło tylko o fizyczność, mam nadzieję że ich duszę połączą się w tańcu tak jak ich ciała. Ech zawsze byłam romantyczką która snuje marzenia, tylko, że marzenia się nie spełniają i najczęściej pozostają w wyobraźni. Ja zakamuflowalam je w swoim sercu i nie wypuszczałam na światło dzienne. Wiedziałam, że czas dorosnąć mam troje dzieci i nie mogę myśleć o niebieskich migdałach.
Wieczorami tylko kiedy słyszałam za oknem kapiący deszcz rozmyślałam o tym co będzie kiedyś, co będę robić za dziesięć lat, napewno nie tańczyć na rurze. Mierzyłam nieco wyżej, chciałabym skończyć studia i zająć się poważną pracą. Teraz po tylu latach myślę nad tym aby pomagać takim zagubionym dziewczynom jak ja. To znaczy takim które zostały wyrzucone przez bliskich w ciąży.
Chciałabym założyć fundacje i dom pomocy dla takich kobiet. Tyle, że to nie małe pieniądze których w tej chwili nie mam.

- cześć.
Otwieram drzwi mężczyźnie któremu oddałam już kawałek swojej duszy, ale on o tym jeszcze nie wie. Nie chcę żeby był ze mną tylko dlatego, że posiadamy dzieci.
- cześć słonko. Jak maluchy?
- dobrze poszły na popołudniową drzemkę.
- czyli mamy trochę czasu... dla siebie...
Zbliża się do mnie cicho jak kot żeby złapać mnie za biodra i zbliżyć do siebie och jak on cudownie pachnie, jak grzech . Ten zapach powinien być zabroniony, przyprawia mnie o palpitacje. Mówi coś , ale ja go wcale nie słucham skupiona na wargach, poruszających się i uśmiechających w ten zniewalający sposób tylko do mnie.
- słonko nie broń się przed tym co czujesz. Widzę jak na mnie patrzysz, jakbym był ostatnią deską ratunku jakby zabrakło Ci powietrza kiedy mnie przy tobie nie ma.
- Adamie to za wcześnie. Wpadliśmy na siebie znowu przypadkiem kilka tygodni temu...
- Ali słonko ja nie wierze w przypadki.

Całuję mnie, a ja rozkwitam jak kwiat w jednym momencie zapominam, że praktycznie wciąż się nie znamy... całuję go zawzięcie jakby miał zaraz uciec, jakby to był sen. I jest mi tak dobrze gdy jest i mnie trzyma w uścisku... chcę więcej znacznie, znacznie więcej.
Adam bierze mnie na ręce i zanosi do sypialni gdzie kładzie delikatnie na łóżku całując wszędzie gdzie widzi skórę. Rozbiera mnie szybko, zdzierając ze mnie ciuchy by pieścić językiem każdy nawet najmniejszy skrawek ciała. Jestem w niebie, a moim Bogiem jest on wciąż ubrany. Zbliżam ręce do jego paska, chcąc jak najszybciej zdjąć mu to co nam przeszkadza lecz przytrzymuje mi dłonie...
- nie słonko, zabierz łapki. Teraz będzie po mojemu.
- och proszę...
- Tak tak będziesz mnie prosić o ulgę, ale jeszcze nie teraz słońce.

Dotyka mnie z piersi ssie sutki które od samego tylko patrzenia w te zielone oczy stanęły na baczność. Gryzie, a ja jak wariatka wije się pod nim krzycząc coś nie zrozumiale... och jak mi dobrze. Ręka ,,mojego,, mężczyzny sunie w dół po brzuchu gdzie czeka na niego spragniona cipka, mokra, gorąca i gotowa na to co się za chwilę stanie. Adam wkłada w nią dwa palce, a potem dokłada trzeci.. wszystkie włoski z przyjemności stają mi dęba... a ja błagam żeby w końcu doprowadził mnie do orgazmu... język schodzi coraz niżej i niżej aż w dociera do zwieńczenia moich ud. Gryzie i ssie łechtaczke, a ja zaciskam mocno palce na pościeli i staram się nie krzyczeć głośno bo wiem, że za ścianą są moje dzieci które smacznie śpią. Przez chwilę zapomniałam o nich...
Nagle odrywa się ode mnie ,,hej, myślę dokończ to co zacząłeś,, rozbiera się, powoli nie spuszczając ze mnie wzroku, a jego usta lśnią od moich soków. Boże... jakie to erotyczne. Opuszcza spodnie w dół razem z bokserkami. Jejku jaki on ogromny.  Zapomniałam jak wygląda fiut w erekcji. Dawno, bardzo dawno temu uprawiałam przecież sex. Z nim... ale wtedy to był raczej szybki numerek. Teraz czuję, że się sobą nie nasycimy i spłoniemy razem i odrodzimy się jak feniks z popiołów.
Kładzie się na mnie, a ja rozchylam nogi najszerzej jak potrafię żeby dać mu miejsce. Wchodzi powoli, wsuwa się zaciskając wszystkie mieśnie, widać, że bardzo chce się kontrolować, próbuje nie wejść we mnie za jednym zamachem. Wie, że nie jestem przygotowana bo jak się przygotować na taki potężny rozmiar. Nawet gdybym była nie wiadomo jak mokra to i tak cipke mam ciasną.
Jęczy wprost do mojego ucha wkładając język w moje usta. Zaczyna poruszać się szybciej, a później poruszamy się razem aby jak najszybciej dojść. Kończymy obezwładnieni tym co zrobiliśmy, było magicznie.
Amanda zadzwoniła, że nie wraca na noc, pytała czy sobie poradzę, a ja opowiedziałam jej co się wydarzyło. Biła brawo i mówiła żebym używała jak mogę... jest stuknięta.
Adam obudził się kilka godzin później i znów zrobiliśmy to, a potem jeszcze raz i jeszcze aż do rana z przerwami na zabawę, spacer z dziećmi i kąpiel.
Zapomniałam o wszystkim co najgorsze i wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej.

TO BYŁ BŁĄD...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz