Rozdział 1

156 6 7
                                    

Siedziałam przy biurku bazgrajac coś w moim szkicowniku w pewnym momencie usłyszałam uchylające się drzwi ,a w progu zobaczyłam mojego współlokatora.

— Y/N muszę ci powiedzieć o moim planie. Już jest prawie gotowy – powiedział po czym podszedł do mnie bliżej

— Jaki plan? O co ci chodzi Ranboo? – byłam w lekkim zakłopotaniu ,bo o każdym planie mi zawsze mówił tydzień przed zorganizowaniem go i nigdy nie robił mi niespodzianek, oprócz na urodziny i podobne okazję

— tej jesieni lecimy do Anglii – czekając na moją reakcję uśmiechnął się lekko

Zasłoniłam usta z wrażenia.

— ja nie wiem co za bardzo powiedzieć – na chwilę ucichlam by przeanalizować sytuację – skąd wiedziałeś że zawsze chciałam polecieć tam jesienią?

— magia – zaśmiał się – a tak serio to na prawdę łatwo było się domyślić

Przytuliłam go i uzgodniliśmy datę pobytu oraz zarezerwowaliśmy apartament po czym kupiliśmy bilety. Za 4 dni mieliśmy już być na lotnisku i czekać na nasz lot.

                                  ***

   Czas zleciał szybciej niż myśleliśmy siedzieliśmy już na lotnisku spakowani i gotowi do opuszczenia kraju i odwiedzenia nowego miejsca. Około 10 byliśmy już w samolocie ,a po 13 byliśmy na miejscu i stawialiśmy pierwsze kroki w nowym miejscu. Zmierzając do apartamentu zauważyłam dość sympatycznie wyglądającego chłopaka który siedział na ławce i grał na gitarze. Był ubrany w ciemny płaszcz ,a pod nim miał żółty sweter oraz miał ciemne spodnie nosił również okrągłe okulary ,a jego włosy były brązowe tak samo jak jego oczy. Postanowiłam że wrzucę mu do pokrowca od instrumentu trochę drobnych ,bo grał na prawdę ładnie. Spojrzał na mnie z ciepłym uśmiechem ,a ja to odwzajemniam po czym gdy ranboo zawołał mnie podbiegłam do niego i dalej szliśmy w stronę apartamentu. 
Rozpakowaliśmy się oraz zajęliśmy pokoje

— Ran ja idę do sklepu ,bo trzeba coś kupić nie? Z głodu zdychać nie będę. Przynajmniej ja nie wiem jak ty – powiedziałam po czym zaśmiałam się

— okej! Wróć szybko dobra? – powiedział będąc w drugim pokoju

Ubrałam się i wyszłam szukając pobliskiego sklepu. Mimo że nie znałam kompletnie miejsca i tak szukałam go nie patrząc na nawigację. Rozglądając cię widziałam już piękne brązowo pomarańczowe liście które spadały z drzew i leżały na drodze. W pewnym momencie przykuł moją uwagę park w którym liści było dwa razy więcej niż na drodze. Jako że kocham jesień postanowiłam tam wejść ,bo wyglądało to naprawdę pięknie. Byłam tak rozkojarzona widokami że nie zauważyłam młodego mężczyzny który stał odwrócony do mnie tyłem

— Przepraszam! – powiedziałam wpadając na niego

— nic się nie stało – po spojrzeniu na jego twarz skojarzyłam że to ten sam chłopak który grał na gitarze w mieście

— kojarzę cię, czy to nie ty grałeś na gitarze w mieście dzisiaj? – zapytałam po stwierdzeniu tego że gdzieś go już widziałam

— emm chyba tak – zaśmiał się cicho

Ja również się zaśmiałam. Nagle z głębi parku wybiegł blondyn z niebieską bluzą oraz ciemnymi spodniami. Miał kręcone blond włosy oraz po bliższym przyjrzeniu się zauważyłam że jego oczy były niebieskie. Dość głośno krzyczał i przez jego roztargnienie prawie wywalił się o kupkę liści lecz tylko je porozwalał we wszystkie strony.

— Wilby! – krzyknął podchodząc do bruneta który najwidoczniej był dość zdezorientowany

— tak?... – zapytał przeciągając słowo

Missing him |Wilbur x Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz