Rozdział 9

58 3 0
                                    

Tydzień zleciał w mgnieniu oka tak szybko że Był już czwartek czyli dzień koncertu. Siedzieliśmy razem z Ranboo którego jakimś cudem namówiłam żeby przyszedł na koncert na którym mi zależało. Spojrzałam na bransoletkę i uśmiechnęłam się
— poczekaj tu ja zaraz przyjdę, idę kogoś poszukać – Ranboo skinął głową ,a ja poszłam szukać

W pewnym momencie zauważyłam chłopaka którego szukałam.

— Will! – podbiegłam do niego

— hej – uśmiechnal się

— jak się czujesz z tym że za godzinę masz koncert? – powiedziałam spoglądając na niego

— nawet dobrze, to nie pierwszy raz.

— a wy? – spojrzałam w stronę reszty zespołu

— ja się ekscytuje, nie wiem jak ash – Mark spojrzał na przyjaciela. On wzruszył ramionami na znak obojętności ,ale z uśmiechem na twarzy

— jest git, w sensie mam takie samo zdanie jak Will – odpowiedział Joe

Mark zauważył że mam ich merch i poklepał mnie po ramieniu

— no i to się szanuje – zaśmiał się

Ja uśmiechnęłam się. Po jakimś czasie spokojnego gadania dołączył się do nas ranboo i przedstawiłam go wszytskim. Na początku był nie ufny ,ale po jakimś czasie otworzył sie również przed nimi. Do momentu gdy ranboo się nie otworzył przed chłopakami zauważyłam podobieństwo jego do Ash'a ,bo mało co gadał więcej przytakiwał, wyobrażam sobie co mógł sobie myśleć ,,przytakuj im ,a nic ci nie zrobią” prawie parsknelam śmiechem zapominając że to tylko moje myśli

— coś nie tak Y/N wyglądasz jakbyś miała wybuchnąć – zażartował Mark

Parsknelam śmiechem

— no i wulkan wybuchł. – powiedział patrząc do przodu wzbudzając wrażenie jakby patrzył w nicość

Wilbur i Ranboo też zaczęli się śmiać ,a Ash i Joe podśmiechiwali pod nosem

— co się stało? – zapytał w pewnym momencie Wilbur

— nie, nic przypomniałam coś sobie – powiedziałam – Pamiętacie jak Ranboo tylko przytakiwał na początku rozmowy?

— no tak

— to imagine jakby myślał coś w stylu ,,przytakuj im ,a nic ci nie zrobią” – powiedziałam śmiejąc się

— wiesz co? Tak po części myślałem – Ranboo przyznał mi rację i wszyscy parsknelismy śmiechem

Gdy trochę się uspokoiło usłyszeliśmy krzyki chłopaka po głosie miał 15-17 lat

— Lovejoy! – powtarzał kilka razy

— boże Tommy – Mark powiedział zmęczonym głosem

— Wilbah, Y/N! Mark! – podbiegł do nas krzycząc imiona osób które sobie od razu przypodobał

— hej Tommy! – powiedziałam uśmiechając się do nastolatka

— boże ratuj mnie wilbur – Mark spojrzał na niego z błaganiem o pomoc ,a Ash, Joe i Ranboo śmiali się pod nosem – jak on mnie będzie torturować to ja rzucam tą robotę

— nie przesadzaj ja mam z nim 24/7 oraz na 366 dni w roku – odpowiedział mu wilbur

Tommy przytulił mnie po czym poszedł do swojego brata i również go przytulił po czym jak zawsze podekscytowany tryskał energią ,ale teraz o wiele bardziej pewnie dlatego że był to specjalny event. On też miał na sobie merch zespołu.

— no i to też się rozumie – powiedział Mark widząc ubiór tommy'ego

Jakiś czas później byliśmy pod sceną, byłam podekscytowana. Stałam obok Tommy'ego i Ranboo, każdy był podekscytowany w tym ja. Przypomniało mi się jak obserwowałam jak lovejoy mieli próby grania nowej piosenki czułam się wtedy jak na koncercie ,ale to nie jest to samo co przeżywam teraz. To coś o wiele lepszego. Zaczęli grać moja ulubioną piosenkę od nich ,,Perfume" Śpiewaliśmy razem z nimi.
Potem w kolejce było ,,one day" i ,,the fall"
Wczułam się w śpiewanie i wręcz wykrzykiwałam tekst piosenki z dna moich płuc tak że w pewnych momentach nawet brakło mi tchu. Gdy był najlepszy moment Will podał mi rękę i pomógł wejść na scenę

— co ty robisz? – zapytałam

— dawaj śpiewaj ze mną – powiedział myślałam że żartował – ostatnim razem śpiewal ze mną Tommy

Mówiąc to podał mi rękę i weszłam na scenę. Już wtedy nie miałam wątpliwosci że miał to serio na myśli. ,,Mniejsza z tym" – pomyślałam byłam tam na scenie z moim przyjacielem oraz ludzmi z zespołu do którego należał. Tego momentu nigdy nie zapomnę, do końca życia. Śpiewałam razem z nim na scenie szczerze nie mogłam w to trochę uwierzyć ,ale to się działo.

— WOOO – słyszałam ludzi którzy klaskali był tam też Tommy i Ranboo

— wczulas się Y/N – brunet zaśmiał się i pomógł mi zejść ze sceny po czym zaczął śpiewać kolejną z ich piosenek

— to było super Y/N – powiedział blondyn

— dzięki Tommy

— zgodzę się z Tommy'm dobrze ci poszło siostro

Spojrzałam na ranboo z lekkim niedowierzaniem ,ale on tylko pewnie się uśmiechnął ,a ja odwzajemniłam uśmiech.

— teraz chce przedstawić wam nowy utwór o którym wiedzą tylko osoby które znamy osobiście – powiedział Will i spojrzał na naszą trójkę pomimo tego że Ranboo nie wiedział za bardzo jak brzmi

Na koncercie bawiliśmy się świetnie. Lecz zmęczenie dawało o sobie znać, mimo to i tak cieszyłam się chwilą. Po koncercie rozmawialiśmy jeszcze chwilę całą grupką jak wcześniej.

— Tommy wydajesz się być dość ciekawą osobą – powiedział ranboo

— dzięki! Mam pytanie co uwazales gdy dowiedziałeś się że Y/N zna mojego brata? – zapytał

— hmm byłem temu przeciwny na początku ale- – chłopak mu przerwał

— jak mogłeś?! – złapał go za koszule – oni są tacy słodcy razem

— spokojnie, spokojnie – odsunął go – nie dałeś mi dokończyć – otrzepał koszule

— no sorryyy

— ale zmieniłem zdanie na temat wilbur'a. Wydaje się być spoko – powiedział do nowego znajomego

Jakiś czas później rozeszliśmy się do domów Ranboo wyglądał na uśmiechniętego

— dobrze się bawiłeś, bracie? – dałam nacisk na słowo bracie

— było... Lepiej niż myślałem – uśmiechnal się

— cieszę się! – przytuliłam go – myślałam że nie będzie ci się podobać – odsunęłam się

— wiesz, na początku też tak myślałem – odpowiedział – ale myliłem się, nawet i lepiej

Uśmiechnęłam się i szliśmy dalej w stronę domu. Ja nie mogłam przestać o tym jakie emocje czułam gdy byłam z nim na scenie podczas śpiewania ,,The fall". Czułam za równo ekscytację i ogromną radość oraz lekki stresik który spowodowany był pewnie dużą ilością ludzi, ale gdy zamknęłam oczy nie czułam tego i najdziwniejsze ze wszystkich uczucie to było takie podekscytowanie które czułam w brzuchu coś typu motylków w nim ,ale olałam to.

— no to, jesteśmy już – powiedział Ranboo stojąc pod apartamentem

— tak szybko? Woah. – zaśmiałam się

Weszliśmy do domu, zdjęliśmy buty ,a ja od razu poszłam do pokoju i położyłam na twarzą do prześcieradła i już prawie zasypiałam ,ale ocknęłam się. Nie mogę spać w ciuchach wyjściowych. Pomimo zmęczenia poszłam się przebrać w pidżamę i położyłam się. Leżąc cały czas myślałam o tamtym momencie w którym byłam na scenie. Próbowałam dojść do wniosku czemu zaszło u mnie takie uczucie, miałam kilka przypuszczeń. Jednym z nich mogło być jakieś uczucie do bruneta. Czy na prawdę mogłam coś do niego czuć? Miałam na to sporo czasu. Dwa miesiące około, nie wykluczam tej opcji.

Missing him |Wilbur x Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz