38. Prezent

445 38 1
                                    

P.O.V Liliana

Kręciłam się po mieszkaniu, które starałam się na szybko ogarnąć. Dzisiaj Susie i jej grupa spotykają się z rządowym pośrednikiem, więc miałam dzień tylko dla siebie, czysto teoretycznie bo pewnie Susie i tak niedługo się tu włamie, jak zwykle z resztą. Od czasu tego gdy dosłownie przerwała mi moją własną masakrę, różowowłosa bardzo rzadko zostawiała mnie samą. Już dawno zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że wszędzie za mną chodzi, ale ostatnio wyjątkowo nie chce spuszczać mnie z oka. A gdy oświadczyłam, że wracam do mojego mieszkania próbowała mnie od tego odwieść za wszelką cenę. I dopiero gdy Julie strzeliła ją przez przez głowę dała za wygraną. Jeszcze Emily prawie wymordowała wszystkich po tym jak dowiedziała się co się stało. Wpadła wściekła do domu i zaczęła się wydzierać, oczywiście najbardziej oberwało się Susie ale reszta też dostała niezły opieprz. Przy okazji moja siostra cały czas mnie wtedy przytulała i tak krzyczała głaszcząc mnie po głowie. Chyba cudem nikogo tam nie zabiła. I nawet nie obeszło ją to jaką masakrę urządziłam, bardziej przejmowała się tym, że zostałam porwana i prawie zginęłam co oczywiście było w stu procentach zrozumiałe. Dopiero Julie jakimś cudem ją uspokoiła, chociaż i tak Emily nie chciała zostawiać mnie samej i ubzdurała sobie że musi mnie teraz często odwiedzać.

Nagle usłyszałam cichy trzask zamka, od razu chwyciłam najbliżej leżącą siebie broń, a że byłam w kuchni to złapałam za rączkę największego noża. Jednak od razu odłożyłam nóż na miejsce gdy z korytarza zerknęła na mnie zaciekawiona Susie. Róż na jej włosach wydawał mi się znacznie wyraźniejszy niż ostatnio, dodatkowo nie miała żadnych odrostów, więc momentalnie domyślałam się gdzie była.

-To ja mogę być zagrożona, a ty sobie po fryzjerach chodzisz? - spytałam dramatycznie.

Moja dziewczyna oparła się o ścianę i zaśmiała się cicho.

-Bardziej inni są zagrożeni, a nie ty - odpowiedziała patrząc na leżący na blacie nóż.

Uśmiechnęłam się nerwowo i przewróciłam oczami.

-Jako poszło na tym waszym spotkaniu? - spytałam zmieniając temat.

Susie wydała z siebie głośne westchnięcie, podeszła do mnie i usiadła na blacie.

-Wspaniale, byli w niezłym szoku. Przekazali sprawę FBI, a nam zapłacili niezłą sumkę.

-Ile dokładnie?

Różowowłosa uśmiechnęła się szeroko, obnażając swoje białe zęby.

-Trzy i pół miliona.

Zakrztusiłam się powietrzem, zdecydowanie nie spodziewałam się takiej nagrody za zwykły pendrive, który w sumie wzięłam ze sobą przez czysty przypadek. Opadłam na
krzesło i oparłam głowę na swojej dłoni. Susie zareagowała na to cichym śmiechem.

-Co wy zrobicie z takimi pieniędzmi? - spytałam.

-Nie mam pojęcia, pewnie uzupełnimy amunicję, może kupimy bardziej nowoczesną broń. Julie już postanowiła, że kupi sobie jakąś genialną snajperkę. A ja myślę nad nowymi pistoletami, tak cichymi że praktycznie nie słychać strzałów - odpowiedziała rozmarzona.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć różowowłosa zeskoczyła z blatu i usiadła obok mnie.

-Jednak stwierdziliśmy, że tobie też się coś należy więc po pierwsze pójdziesz z nami na międzynarodowy zjazd fanatyków broni i wybierzesz sobie co tylko będziesz chciała. I jeszcze, tak dodatkowo...

Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni ozdobne pudełeczko i położyła je przede mną na stole.

-To dla ciebie, zrobione specjalnie na zamówienie.

Z morderstwem ci do twarzy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz