Changbin pov
Podczas filmu Felix położył swoją dłoń na moim kolanie, olałem to lecz kiedy do niego coś mówiłem nie reagował, odwróciłem głowę w stronę blondyna ale miał zamknięte oczy.
Szturchałem i mówiłem do chłopaka dużo razy ale ten nie reagował, jego tętno było lekko wolniejsze niż powinno być, mimo iż w mieszkaniu było chłodno, Felix był przepocony. Zemdlał, nie wiedziałem z jakiego powodu ale chciałem chociaż spróbować go obudzić.
Poszedłem do kuchni w celu znalezienia miski do której mogłem wlać zimną wodę i zrobić obkłady, szukając wyleciało mi coś na twarz, bardziej Się temu przyglądając wywnioskowałem, że to marihuana.
Jebany miał przestać.
Zostawiając to nalałem do naczynia wodę, wziąłem ręcznik kuchenny i pobiegłem do młodszego. Przyłożyłem zimny materiał do jego czoła, mówiąc starając go obudzić.
po 10 minutach stan blondyna był lepszy jednak się nadal nie obudził. Wiedząc, że stanie się to jutro rano położyłem go do sypialni. Umyłem się i przebrałem w piżamę kładąc się obok felixa.
***
Kiedy się obudziłem miejsce obok było puste co oznaczało, że młodszy wstał pierwszy. Poszedłem do salonu zastając Felixa.
Wyglądał jak trup, siedział na kanapie otulony kocem, jego włosy były porozwalane po całej głowie a makijaż rozmazany, rozmazany tusz mieszał się z sińcami pod oczami sprawiają, że miałem ochotę rzygać.
Jak taki młody człowiek może tak się niszczyć?
usiadłem obok blondyna, który smutnym wzrokiem wpatrywał się w opróżniony do połowy mały woreczek z białym proszkiem leżący na stoliku przed nim.
-Po co ci to było. -Westchnąłem.
Chłopak się nie odzywał.
-Wiesz co by się stało gdybyś był sam? -Kontynuowałem. -Kiedy zacząłeś... albo czy skończyłeś wtedy kiedy kazałem ci przestać? -Podniosłem głos.
Po bladej jak ściana skórze chłopaka zaczęły spływać łzy, szepną ciche, załamane ,,Przepraszam''.
Już ponad rok temu przyłapałem młodszego jak brał to gówno, na początku do olałem, lecz pewnej nocy kiedy przedawkował, surowo, nie tylko ja ale też reszta, zakazała mu branie marihuany.
Wszyscy myśleli, że przestał, nie wiadomo czy naprawdę tak postąpił, a może wcale nie przestawał.
Wziąłem biały woreczek kierując się z nim do toalety. Kątem oka widziałem jak chłopak chwiejnym krokiem szedł za mną.
Z jego oczu spływało co raz więcej łez.
-Bin proszę... nie rób tego. -Felix padł na kolana w framudze drzwi dławiąc się łzami, kiedy stanąłem obok ubikacji trzymając nad nią mały woreczek.
To był straszny widok, kiedy mój własny przyjaciel tak reagował na stracenie czegoś co niszczy mu życie.
-Felix czego tu kurwa nie rozumiesz, że to ci niszczy życie!
CZYTASZ
𝙉𝙤𝙩 𝙏𝙞𝙢𝙚 𝙏𝙤 𝘿𝙞𝙚 |minsung
FanficHan Jisung w dość młodym wieku stracił rodziców przez co był zmuszony do samodzielnego życia, jego dni wyglądały tak samo, cały dzień w pracy, szybka bułka z spożywczaka i noc w najtańszym hotelu. Pewnego wieczoru był świadkiem morderstwa na jego ul...