14

768 66 15
                                    

Mój słodki, Akaashi.

Naprawdę nie rozumiem, dlaczego zareagowałeś tak spokojnie na moje wyznanie. Może już wiedziałeś, że bardzo się w tobie zakochałem. Cóż... Planowałem, że wszystko będzie trochę inaczej. Miałem zamiar zrobić kolację przy świecach, tańczyć na balkonie w świetle księżyca, wręczyć ci wisiorek, kochać się z tobą do rana i gdzieś w tym wszystkim wpleść moje wyznanie. Jednak palnąłem jak bardzo cię kocham bez specjalnych okoliczności, a ty odpowiedziałeś mi, że ty mnie też, jakbyśmy mieli już za sobą wyznawanie sobie uczuć.

Coś mi tu nie pasowało.

Tego dnia chodziłem trochę zamyślony. Martwiłeś się, więc zabrałem cię na romantyczny spacer. I byłoby romantycznie, gdybym mógł się skupić tylko na tobie, a nie na mojej wpadce. Nie rozmawialiśmy prawie w ogóle i to była moja wina, bo nie mogłem przestać myśleć o tym dlaczego twoja reakcja na moje wyznanie była tak zwyczajna. Nie chciałem cię ranić, ale widziałem, że martwi cię mój stan. Nie mogłem nic na to poradzić, że zachowywałem się, jak się zachowywałem. To było silniejsze ode mnie i mogłem cię jedynie przeprosić, mój kwiatuszku.

Szliśmy uliczką, gdzie samochody nie miały wjazdu. Po obu stronach ulicy znajdowały się knajpy i restauracje. Ludzie z dziećmi i zakochane pary, a nawet grupy przyjaciół spacerowali wzdłuż drogi. Było naprawdę ładnie zważając na to, że światła latarni i ozdoby budynków świeciły w różnych kolorach, oświetlając kostkę, po której powoli kroczyliśmy. Było dość chłodno, ale przyjemnie chłodno, nie zimno. Wiał lekki, orzeźwiający wiatr. Powietrze miało ładny zapach, niczym woda nad jeziorem. Wszystko wydawało się takie magiczne, ale... Mimo wszystko nie potrafiłem dać się ponieść.

Naprawdę mi się podobało. Klimat był naprawdę romantyczny. Trzymałem mocno twoją rękę, a ty moją. Cieszyliśmy się swoją obecnością. Jeszcze do niedawna to nie było tak oczywiste, ale spędzony czas razem był naszym ulubionym.
Miałem wyjebane, że ktoś może nas zobaczyć, poza tym i tak każdy był mocno zajęty sobą, aby zwracać uwagę na kogoś innego. Tak samo, jak ja i ty.

Poczułem twój wzrok na sobie. Mimo atmosfery i otaczających nas widoków, ciągle się martwiłeś. Miałem nadzieję, że tak idealny spacer, jakoś wynagrodzi ci te wszystkie moje wpadki, które nie powinny mieć miejsca. Cóż... Było chyba nawet gorzej, bo nie odwracałeś ode mnie swojego spojrzenia, a w tej sytuacji na pewno nie myślałeś o moim wyglądzie greckiego boga.

- Bokuto, chcesz coś zjeść? - zagadałeś nagle, mówiąc bardzo spokojnie, jakbyś nie chciał zranić mnie swoim tonem. - Jesteś głodny? - dopytywałeś.

- Nie, nie... A ty? - spojrzałem w twoje śliczne, zmartwione oczka.

- Nie bardzo. Ale możemy zjeść coś dla przyjemności. - zaproponowałeś i przysunąłeś się do mnie nieco, tak że prawie stykaliśmy się ramionami.

- Okej. - kiwnąłem głową. - Chcesz iść do jakiejś restauracji, czy wolisz bar?

- W restauracji byłoby bardziej romantycznie, ale nie wiem, czy nie trzeba wcześniej rezerwować stolików.

- Jeżeli chcesz iść do restauracji, to załatwię stolik, choćby siłą!

- Nie, nie, lepiej nie... Możemy zjeść cokolwiek. Masz na coś konkretnego ochotę?

- Nie wiem... A ty?

- Też nie.

- Zobaczymy co będzie po drodze.

- Okej. Ale ja stawiam.

- Przecież mam swoje pieniądze.

- Ale jesteś moją księżniczką. To ja o ciebie dbam i muszę ci wszystko kupować.

Pół Litra i Jedna Noc || BokuakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz