13.

148 10 1
                                    

- Że co? Nie, ja nie tańczę.

Alec próbował wyrwać swój nadgarstek, który trzymały chude palce czarownika.

- Oczywiście, że tańczysz. - czarownik wywrócił oczami i pociągnął go mocniej przez co Alec odbił się od jego klatki piersiowej. Poczuł dłoń Magnusa na swojej talii, przez co jeszcze bardziej się spiął. - I pamiętaj uważaj tutaj na wszystko. Nie pij niczego ani tym bardziej nie zażywaj.

- Zabierz tą rękę. - Alec wycedził przez zęby i spojrzał wściekłe na podziemnego ignorując jego ostrzeżenie.

Magnus uśmiechnął się zadziornie i nachylił się w jego kierunku patrząc mu w oczy i szepnął mu do ucha.
- Nie szarp się, bo zwracasz na nas uwagę. A tego chyba nie chcesz, prawda?

-Nie chce, ale to nie znaczy, że musisz mnie publicznie i bezwstydnie obmacywać.

- Ale kto tu kogoś obmacuje? Nie schlebiaj sobie aż tak.- Magnus sam sobie zaprzeczając, przesunął swoją rękę trochę niżej zatrzymując na biodrze Aleca. Drugą rękę położył na jego drugim boku i zmusił biodra Aleca do ruchu. Zbliżył usta do jego ucha i wyszeptał- A teraz się rusz.

Aleca zamurowało. Bliskość czarownika mieszała mu w głowie. Był w rękach podziemnego jak marionetka, którą może kierować jak tylko będzie chciał. A Alec o dziwo nawet nie miał ochoty tego zmieniać.

Spojrzał w dół na dłonie Magnusa, które trzymał na jego biodrach. Czuł w tym miejscu przyjemne mrowienie. Podniósł wzrok i spojrzał w oczy czarownika, w których odbijały się kolorowe światła. Przyjrzał się im dokładnie, ponieważ miał niepokojącą potrzebę zapamiętania tej chwili jak najlepiej.

To było tylko przedstawienie. Udawali. Musieli wtopić się w tło. To był tylko środek do osiągnięcia celu. Nic nie znaczyło. Magnus poruszał rękoma w taki sposób że zmuszał go do ruszania się. Kołysali się pomału do rytmu muzyki, co prawda zdecydowanie za wolno niż by wypadało, ale i tak był to sukces.

- Tak właściwie to czego tutaj szukasz łowco? Masz jakiś plan, czy po prostu ściągnąłeś mnie tu bo chciałeś mnie znowu zobaczyć?

Alec chciał jakoś sarkastycznie odpowiedzieć, ale zdał sobie wtedy sprawę, że nie wie jak. Czy miał plan? Jasne, że tak. Był prosty. Znaleźć sposób na uratowanie Izzy i Jace'a. Ale dlaczego poprosił akurat Magnusa by go tu wprowadził? Mógłby siebie oszukiwać, że nie było innego sposobu by tu wejść, ale przecież mógł bardziej wypytać barmankę. Na pewno by coś mu jeszcze powiedziała. Mógł skontaktować się z Cateriną. Też jest wpływową i potężną czarownicą i zadaje się z Magnusem. Na pewno posiada zaproszenie. A Alec od razu pomyślał o Bane'ie. Mógł sobie wmawiać, że czarownik jest tylko środkiem do osiągnięcia jego celu, ale czy tak było na prawdę?

- No tego to się dzisiaj nie spodziewałem! - wesoły głos przebił się przez muzykę i dotarł do uszu Aleca. Podniósł wzrok na mężczyznę, który właśnie zarzucił ramię przez szyję Magnusa i przyciągnął go do siebie. Czarownik w szoku puścił Aleca i lekko się zachwiał pod ciężarem ramienia nieznajomego. - Kiedy to my się ostatni raz widzieliśmy? W 1882 w Paragwaju?

- W 1884 w Londynie. - odpowiedział bez zawahania Magnus i poklepał towarzysza po plecach i odsunął się.- Koniec tych czułości, twoje perfumy mnie mdlą.

- Niemożliwe. Przepis jest niezwykle trudny, a żeby zdobyć większość składników muszę udać się na inne kontynenty. Używam ich niezmiennie od 1883 roku. - oburzył się białowłosy mężczyzna.

- I jak myślisz, dlaczego nie widzieliśmy się od 1884?

- Dlatego, że nie posiadasz za grosz taktu.
- nieznajomy pokiwał z naganą głową a następnie przeniósł wzrok na Lightwooda. Alec nie wiedział, czy to wina światła, czy mężczyzna ma fioletowe oczy.- Widzę, że nie próżnujesz Magnusie. Malcolm Fade.

Dziwne Zabójstwa I Jeszcze Dziwniejszy CzarownikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz