Rozdział 54.

16.1K 427 123
                                    

Elena

Minęło kilka dni, odkąd wróciliśmy do rezydencji. Z panią Valerią unikałyśmy się, jak tylko mogłyśmy. Widziałyśmy się tylko podczas posiłków. Resztę dnia spędzałam w towarzystwie Federico i Imeldy, a popołudnia również z Nicolasem. Kobieta za to przebywała najczęściej w salonie lub w swoim pokoju. Jedyne z czego się cieszyłam to fakt, że wracała do zdrowia. Nie chciałam, aby coś jej się stało, nawet jeśli mnie nie znosiła. Była w końcu matką Nicolasa i Imeldy, a jej odejście czy choroba sprawiłyby im wielką przykrość. Nie życzyłam jej źle, nie byłam taka jak ona. Chciałam, aby łączyła nas relacja oparta przynajmniej na wzajemnym szacunku, ale niestety upór pani Valerii był silniejszy i nic nie było w stanie tego zmienić. Była uprzedzona do mnie, myśląc, że zależy mi tylko na pieniądzach, chociaż wcale tak nie było. Posłuchałam jednak rady Nicolasa i starałam się nią nie przejmować. Najważniejsze było to, że byliśmy razem.

Była właśnie niedziela, a my byliśmy jeszcze w łóżku. Żadnemu z nas nie chciało się z niego wstawać. Było w końcu tak miło i tak spokojnie, więc dlaczego mielibyśmy to niszczyć. Poprzedniego wieczora Fede zapytał nas, czy może z nami spać. Nicolasa bardzo zdziwiła ta prośba. Próbował nawet przekonać go, że jest już dużym chłopcem i może spać sam, ale maluch powiedział, że nigdy z nami nie spał. Najbardziej zaskoczyło nas to, gdy mój braciszek powiedział, że oboje jesteśmy dla niego trochę jak mama i tata, ale zawsze będzie nas traktował jak starszego brata i starszą siostrę. Po tych słowach nie mieliśmy serca mu odmawiać i zgodziliśmy się na to, by tej nocy spał razem z nami. Mój mąż opowiedział mu bajkę o kolejnych przygodach smoka i jego przyjaciela psa, a ja, na prośbę malucha, zaśpiewałam mu ulubioną kołysankę. Tą samą, którą zawsze śpiewała mi mama i babcia. Ta noc minęła nam bardzo spokojnie. Fede słodko spał, a ja czułam, że nareszcie nie byłam sama.

- Co będziemy dzisiaj robić? - spytał chłopiec, patrząc na nas.

- Co tylko będziesz chciał kochanie - powiedziałam.

- Co powiesz na to, abyśmy zaczęli naukę pływania? - spytał mój mąż.

- Pływania? - Malec był zachwycony.

- Jest tutaj basen, a obiecałem ci, że nauczę cię pływać. Poza tym dzisiaj jest niedziela, więc cały dzień będziemy mogli spędzić razem.

- Naprawdę? - spytał z nadzieją maluch.

- Oczywiście. - Uśmiechnął się mężczyzna. - Więc powinniśmy wstawać.

Fede szybko wyskoczył z łóżka i pobiegł do swojego pokoju. Sama również miałam taki zamiar, ale brunet mi to uniemożliwił.

- Nicolasie... Musimy wstać... - Próbowałam się wyrwać z jego ramion, ale nie było to łatwe. Mężczyzna nie chciał mnie puścić.

- Nicolasie... Proszę...

- Eleno... jest tak miło, więc dlaczego mamy to przerwać.

- Musimy. Obiecałeś przecież Fede dzisiaj lekcję pływania, więc nie masz wyboru. - Pocałowałam go delikatnie w usta, po czym wyswobodziłam się z silnych ramion męża.

Podeszłam do szafy, aby zastanowić się, w co się dzisiaj ubrać. Nicolas za to poszedł do łazienki. Postanowiłam założyć liliową sukienkę przed kolano w białe kwiaty, z paskiem w talii, z krótkim rękawem i z dekoltem w kształcie litery V. Do tego dobrałam beżowe sandały zapinane na kostce i złotą biżuterię składającą się z delikatnej bransoletki ze znakiem nieskończoności, okrągły wisiorek ze wzorem kwiatu oraz kolczyki z cyrkoniami.

Właśnie malowałam się, gdy poczułam delikatne objęcie w talii, a następnie czułe muśnięcie w szyję.

- Nicolasie... - Uśmiechnęłam się lekko. - Przeszkadzasz...

You'll be mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz